search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

TOY STORY 4 to najbardziej LEWICOWY film roku

Filip Pęziński

4 września 2019

REKLAMA

Długo, dosyć niezamierzenie mijałem się w kinie z czwartą częścią Toy Story, a kiedy w końcu udało mi się z najnowszym dziełem Pixara zapoznać, szybko zauważyłem, że to film bardzo mocno lewicowy. Oczywiście niemal wszystkie współczesne produkcje sygnowane nazwiskiem Walta Disneya coraz mocniej stawiają na progresywne rozwiązania, ale mam wrażenie, że żadna nie robiła tego w sposób tak konkretny, jednoznaczny i konsekwentny, jak czyni to moim zdaniem Toy Story 4, będący póki co najbardziej lewicowym filmem rozrywkowym roku.

Nie będzie tu mowy o tym, czy to dobrze, czy źle (chociaż pewnie nie uda mi się ukryć moich własnych przekonań), ani rozważań, czy to ideologiczny manifest, czy chłodna kalkulacja. Będzie poparte przykładami potwierdzenie tezy.

Tekst zawiera delikatne spoilery z filmu. Nie znajdziecie poniżej nic, co zepsuje wam zabawę, ale czytelnikom, którzy chcą obejrzeć Toy Story 4 całkowicie na świeżo, odradzam dalsze czytanie. 

Feminizm

toy-story-4

Znany z pierwszych trzech części właściciel zabawek Andy zmienił się – już w finale Toy Story 3 oczywiście – we właścicielkę imieniem Bonnie. Dziewczynka w pierwszych minutach filmu potwierdza tezę, że dzieci lubią bohaterów podobnych do nich samych, a zatem Chudy szybko musi oddać oznakę szeryfa kowbojce Jessie. Natychmiastowo ustawia to widzów w nowym świecie, w którym klasycznie męską rolę oddaje się postaci kobiecej. Oczywiście feministyczne i prokobiece wątki najmocniej wybrzmiewają w postaci Pastereczki Bou, która od czasu dwóch pierwszych części (w Toy Story 3 jej zabrakło) ewoluowała od obiektu westchnień Chudego do pełnoprawnej, zadziornej i słusznie przekonanej o swojej wartości bohaterki. To ona nosi – dosłownie! – w tym filmie spodnie i bierze się do roboty, kiedy inni zastanawiają się, co dalej.

Ekologia

toy-story-4

Jednym z głównych bohaterów Toy Story 4 – a przy tym całkiem nową postacią w serii – jest Sztuciek. To bodaj pierwsza zabawka w serii, która nie jest przedmiotem zakupionym, ale stworzonym samodzielnie przez Bonnie. I chociaż oczywiście plastikowy trzon jego postaci, który stanowi jednorazowy widelec, kłóci się z szeroko rozumianą ekologią, to warto zwrócić uwagę, że Chudy podrzuca dziewczynce materiały do jego stworzenia ze szkolnego śmietnika. Tym samym bohaterowie wpisują się w cieszący się dużą popularnością ruch zero waste (styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować jak najmniej śmieci): zamiast wyrzucać odpady, nadają im nowe życie.

Akceptacja społeczności LGBT

toy-story-4

W wesołym miasteczku poznajemy kolejnych dwóch nowych bohaterów: duet Kwaku i Bunio. I akurat tu, przyznam, wchodzimy w sferę interpretacji, bo możemy uznać ich za parę oddanych przyjaciół, a możemy też uznać za… parę. Ten jednopłciowy duet jest ze sobą – dosłownie! – związany, w każdym działaniu dba głównie o drugą połówkę, a w końcu kilkukrotnie podkreśla, że bardzo zależy mu na posiadaniu własnego dziecka. I chociaż, oczywiście, mowa tu o dziecku, które zaadoptuje ich, a nie na odwrót, to zdanie to mocno wbiło mi się w głowę i nie uważam go (chociaż nie będę się kłócił, jeśli uznacie to za nadinterpretację) za – akurat w kontekście tych postaci – przypadkowe.

Samoakceptacja

toy-story-4

Koniec końców pytanie stojące za całym Toy Story 4 to “po co zabawka istnieje?”, a odpowiedź – nieco chyba w opozycji do poprzednich części – wcale nie stanowi, że po to, aby uszczęśliwić dziecko. Zabawka może szukać własnego szczęścia, a nie ślepo wierzyć w narzuconą jej przez społeczeństwo rolę (wyjątkowo nie posłużę się konkretnymi przykładami, bo te stanowiłyby też znaczące spoilery). I tutaj także twórcy brutalnie zrywają z konserwatywnymi ideami, przedkładając szczęście jednostki nad społeczne normy.

Jak widać, elementy lewicowego światopoglądu nie tylko w Toy Story 4 występują, ale wplecione zostały w kluczowe wątki filmu i reprezentowane są przez głównych bohaterów produkcji. Co o tym myślicie?

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA