search
REKLAMA
Kino klasy Z

THE HOUSES OCTOBER BUILT 2. Dom strachów bez strachu

Jarosław Kowal

3 października 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

„Wszystkie ważne filmy zaczynają się od czarnego ekranu” – tak twierdzi plastikowy Batman, ale jego uwadze umknęła konieczność dodania krótkiego cytatu, najczęściej zapożyczonego od filozofa lub prozaika, a w The Houses October Built 2… autorstwa Marilyna Mansona. Samozwańczy antychryst nie skończył Uniwersytetu Nowojorskiego (w Stanach Zjednoczonych najbardziej prestiżowej uczelni w zakresie studiów filozoficznych), niemniej trudno nie zgodzić się z nim, kiedy przekonuje, że „czasy nie stały się brutalniejsze. Stały się jedynie bardziej telewizyjne”, a Bobby Roe unaocznia to w swoim życiowym projekcie.

Napisałem o życiowym projekcie, ponieważ Roe pracuje nad nim nieustannie od siedmiu lat. Zaczął filmem dokumentalnym The Houses October Built, gdzie wciągnął widzów w świat domów strachów i objazdowych niewesołych miasteczek, które często tworzą pasjonaci czy nawet maniacy horroru, a ich zachowania budzą realną grozę. Reżyser wyczuł drzemiący w tym temacie potencjał i trzy lata później opublikował obraz identycznie nakręcony, a także opatrzony identycznym tytułem, lecz tym razem fabularny. Found footage często dzieli się na Blair Witch Project i całą resztę, ale Roe dokonał czynu imponującego i po raz pierwszy od wielu, wielu lat nakręcił film “z ręki”, który trzyma w napięciu, imponuje pomysłem i utrzymuje wiarygodność dzięki obecności świetnych aktorów naturszczyków tworzących szczere relacje (każda z postaci nosi nawet faktyczne imię aktora/aktorki). Nakręcenie sequela było więc dużym ryzykiem, ale dla kogoś, kto poświęcił tej historii tak duży kawałek życia, zapewne także koniecznością.

Pierwsze zaskoczenie pojawia się natychmiast i nie jest to zaskoczenie pozytywne. Nie chcę zdradzać zbyt wiele szczegółów z poprzedniej części, ale padły w niej trupy, które tutaj mają się całkiem dobrze. Jak przystało na osoby po traumatycznych przejściach… kompletnie o nich zapominają i ochoczo wracają na szlak terroru. Nawet mój kot nauczył się, że lepiej nie podchodzić do rozgrzanej kuchenki, bo można przypalić sobie wibrysy, jednak tych pięciu filmowców posiadło dar odporności na działanie instynktu przetrwania, zwłaszcza jeżeli w grę wchodzą duże pieniądze. W efekcie ich pobudki sprawiają wrażenie nieszczerych, istniejących tylko po to, aby pchać fabułę naprzód.

Największym problemem The Houses October Built 2 jest istnienie części pierwszej. Mamy tu do czynienia z syndromem Kevina McCallistera, który niezależnie od tego, czy zostanie sam w domu, czy sam w Nowym Jorku, zawsze funkcjonuje według identycznego scenariusza – najpierw radość z odzyskanej wolności, później strach przed mężczyzną z łopatą/kobietą z gołębiami okazującymi się dobrem wcielonym, wreszcie zbrojenie się do walki z “mokrymi bandytami” i tak dalej. Krążenie od jednej halloweenowej atrakcji do drugiej z bandą psychopatów na karku to dokładnie ta sama fabuła, którą oglądaliśmy trzy lata temu, a uczynienie z niej schematu odbiera radość z seansu.

The Houses October Built nie potrzebowało sequela, mogło po wsze czasy brylować jako jedno z najdoskonalszych dokonań powszechnie znienawidzonego found footage, ale jestem w stanie zrozumieć motywację Bobby’ego Roego, który wyspecjalizował się w temacie nawiedzonych atrakcji turystycznych i zamiast ryzykować sięgnięciem po nową konwencję, woli zgłębiać tę bezpieczniejszą, mającą grono oddanych fanów. Oglądanie drugiej części jego horroru nie jest doświadczeniem wywołującym zażenowanie czy irytację, problem w tym, że nie wywołuje absolutnie żadnych uczuć, i jeżeli na celowniku jest trylogia, to jej zamknięcie potrzebuje rewolucji.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/