STO LAT „NIETOLERANCJI”

Nasza sztuka składa się z czterech oddzielnych historii, z czego każda rozgrywa się w innych czasach i ma własnych bohaterów.
Każda historia pokazuje, jak nienawiść i nietolerancja na przestrzeni wieków stały naprzeciw miłości i bezinteresowności.
Zobaczysz, jak nasza sztuka przechodzi od jednej historii do drugiej wraz z rozwojem fabuły każdej z nich.
Powyższy fragment stanowi wstęp do nakręconego w 1916 roku filmu Nietolerancja. Reżyser – nazywany wynalazcą Hollywood i pionierem kina David Wark Griffith – zrealizował projekt o niewyobrażalnym na tamte czasy rozmachu i budżecie produkcyjnym, a poprzez używane metody realizacyjne i podejście do pracy przyczynił się w znacznym stopniu do rozwoju światowej kinematografii. Nietolerancja stanowiła odpowiedź Griffitha na jego poprzedni film – Narodziny narodu z 1915 roku – który zawierał elementy rasistowskie, za co skrytykowano reżysera. W związku z tym postanowił nakręcić wnikliwe i podniosłe dzieło, którego motywem przewodnim będzie brak zrozumienia i tolerancji pomiędzy ludźmi o innych poglądach, wierzeniach czy kulturze. W ten sposób jednocześnie zrehabilitował się w oczach krytyków i utarł im nosa. Trzeba przyznać, że w spektakularny sposób.
Między czterema rozdziałami przewija się zaczerpnięty z poezji Walta Whitmana cytat „Z rozkołysanej na wieki kołyski” – oraz ujęcie siedzącej przy niej kobiety. Na drugim planie, na uboczu, widać trzy postacie przywodzące na myśl mitologiczne Mojry. Wspomniane w prologu filmu cztery historie to (w kolejności chronologicznej) upadek Babilonu, męczeństwo i ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa, noc św. Bartłomieja w Paryżu oraz umiejscowione w Ameryce wydarzenia współczesne Griffithowi. Piętnuje w nich uprzedzenia, niesprawiedliwość społeczną i podziały klasowe, brak tolerancji, zazdrość i hipokryzję – które od starożytności dzielą ludzkość i są przyczyną krwawych konfliktów. Reżyser wybrał rozpoznawalne wydarzenia historyczne i przyrównał z czasem, w którym żył. Przedstawił dość dokładnie konsekwencje agresywnego kapitalizmu, który doprowadza do strajków robotników, a także zamieszki i ich krwawe rozpędzanie. À propos pędzenia – w filmie nie zabrakło scen z okresu prohibicji, oraz tego, jakie były jej konsekwencje (a raczej: jak społeczeństwo sobie z nią radziło). Bohaterami współczesnego segmentu są kobieta i mężczyzna, którym przez cały czas przytrafiają się nieszczęścia (utrata pracy, pomówienia, niesprawiedliwi urzędnicy). Zestawiona z ich losem historia Chrystusa, a także rzeź hugenotów i ostatnie dni Babilonu łączą się w wielowiekowy kolaż ludzkich zachowań, które zawsze są do siebie podobne i prowadzą do nieuchronnego upadku.
Zgodnie z założeniami Griffitha narracja prowadzona jest równolegle, przechodząc między segmentami coraz ściślej, coraz szybciej, by w ostatnim akcie zjednoczyć się w tym samym akordzie głębokiego wzruszenia. By wywołać w widzach pożądane emocje, reżyser wykorzystał mnóstwo technicznych rozwiązań, z czego niektóre sam wymyślił i zrealizował. Dostosowywał długość ujęć do emocjonalnego przekazu danej sceny, zwracał uwagę na rytm cięć montażowych. Na potrzeby bogatych i dynamicznych scen w segmentach babilońskich Griffith eksperymentował z perspektywą, żeby przedstawić odbiorcy kilka punktów widzenia jednego wydarzenia. By nadać odpowiednio monumentalny wygląd starożytnego miasta, zbudowano wysokie na siedemdziesiąt metrów dekoracje zajmujące około stu hektarów terenu.
Na potrzeby filmu zatrudniono sześćdziesiąt tysięcy statystów, głównie do scen bitewnych. W sekwencji rzezi hugenotów zastosowano mnóstwo zbliżeń na ranionych ludzi, co wymagało użycia trików montażowych i ruchomych głowni używanej broni, by wszystkie dźgnięcia wyglądały realistycznie. Tego typu szczegółom poświęcono dużo uwagi, są odpowiednio brutalne i dobrze wyeksponowane. Z kolei segment najbliższy współczesności zawiera np. bardzo dynamiczną scenę pościgu samochodu za rozpędzonym pociągiem. Nietolerancja pełna jest technicznych ciekawostek, które mają z jednej strony uwiarygodnić historię, by przemawiała do widza, a z drugiej strony dzięki scenom szeroko pojętej akcji to atrakcyjniejszy film.
Nietolerancja Davida Warka Griffitha obchodzi właśnie setne urodziny. W czasie premiery nie odniosła sukcesu, po części przez ponure nastroje związane z pierwszą wojną światową, a także przez nieco naiwny scenariusz. Jednak uniwersalna wymowa filmu do dziś jest aktualna. Do uprzedzeń na różnym tle należałoby dopisać wojny religijne i terroryzm na szeroką skalę, a także próżność i pazerność, które w XXI wieku osiągnęły nowy wymiar. Rok 1916 to dzisiaj daleka przeszłość, kiedy kino dopiero się rozwijało, a świat nie był jeszcze globalną wioską. Wizjonerstwo i talent Griffitha pozwoliły na stworzenie dzieła, które po stu latach nadal jest przerażająco aktualne. Mało tego – ładunek emocjonalny Nietolerancji pogłębia zachwyt nad starannością i rozmachem, który mógłby zawstydzić niejednego dzisiejszego reżysera.
korekta: Kornelia Farynowska
