ROAD TO OSCARS 2017. Kto wygra? Kto przegra?
Autorem tekstu jest Paweł Piechotka. Tekst ukazał się również na prywatnej stronie FB autora Road to Oscars.
Tegoroczne Oscary jawią się jako kontrapunkt w obliczu dwuletniej batalii dotyczącej rasowej dyskryminacji. #OscarsSoWhite nie zawojuje tegorocznych trendów twittera, a obrażona Jada Pinkett-Smith być może chwyci męża pod pachę i dołączy do reszty celebrytów na wieczornym bankiecie w Los Angeles. W odróżnieniu od lat 2016 oraz 2015 (w których nie było żadnej czarnoskórej nominacji aktorskiej) dziś na dwadzieścia możliwych mamy ich aż siedem.
Po trzynastu latach nominację otrzymuje również osoba hinduskiego pochodzenia – Dev Patel za Lion (poprzednio sir Ben Kingsley w 2004 za Dom z piasku i mgły). Pierwszy raz w historii w każdej kategorii aktorskiej występuje czarnoskóry, a z dziewięciu głównych nominacji za najlepszy film, trzy tytuły dotyczą zmagań Afroamerykanów żyjących w Ameryce (Hidden Figures, Fences oraz Moonlight). W przypadku kategorii reżyserskiej pierwszym czarnoskórym laureatem w historii ma szansę zostać Barry Jenkins, natomiast jeżeli główną nagrodę zdobędzie uznawany za faworyta Moonlight, będzie to zarazem pierwszy film, którego głównym protagonistą jest homoseksualista.
Zapraszam na garść ciekawostek oraz próbę odpowiedzi na pytanie, czego możemy spodziewać się po 89. ceremonii wręczenia nagród Akademii Filmowej.
Najlepszy film dokumentalny
Murowanym faworytem w kategorii dokumentu jest O.J.: Made in America. Pięcioodcinkowy miniserial nie tylko relacjonuje sprawę sądową, która wstrząsnęła całym krajem. Ezra Edelman, wykorzystując dziennikarskie rzemiosło, dokonuje trafnej analizy przemian społecznych oraz kulturowych, a także manipulacyjnego wpływu mediów.
Triumf O.J. oznaczał będzie rekordową długość produkcji uhonorowanej Oscarem, która w tym przypadku wynosi 7 godzin i 47 minut. Szansę tytułu wzmacniają przyznane już nagrody – Złoty Laur Amerykańskiej Gildii Producentów oraz Amerykańskiej Gildii Reżyserów Filmowych (DGA)
Najlepszy długometrażowy film animowany
Mało kto zdaje sobie sprawę, że kategoria długometrażowego filmu animowanego jest wciąż świeżą tradycją oscarowej gali. Przyznawana jest dopiero od 2002 roku, a jej pierwszym laureatem został Shrek. Wcześniej tylko jeden film animowany nominowany został w kategorii najlepszego filmu – Piękna i Bestia (1992). Na piętnaście edycji, aż ośmiokrotnie zwyciężał Pixar, co oczywiście jest niekwestionowanym rekordem.
Tegoroczna kontynuacja przeboju Gdzie jest Nemo nie skradła serc członków Akademii i wśród nominowanych uległo choćby francusko-szwajcarskiemu Nazywam się Cukinia. Mocnym kandydatem wydaje się doceniony przez krytyków (BAFTA za najlepszy film animowany) Kubo i dwie struny. Jednak w momencie, w którym produkcja studia Laika ledwo zwróciła swój budżet (60 mln dolarów), Zwierzogród stał się czwartą animacją przekraczającą miliard dolarów wpływów z box office’u na całym świecie (wcześniej dokonały tego Kraina lodu, Minionki, Toy Story 3, do tego grona dołączyła ostatnio wspomniana Gdzie jest Dory). Zwierzogród został tegorocznym laureatem Złotego Globu, Critics Choice oraz sześciu nagród Annie (Międzynarodowego Stowarzyszenia Twórców Filmu Animowanego). Oscar wydaje się więc przesądzony.
Najlepszy montaż
Początek wieczornej drogi sukcesu filmu La La Land. Tom Cross otrzymał już Oscara pod patronatem Damiena Chazelle’a, za wyśmienitą pracę i dynamiczny montaż obrazu Whiplash (2015). Warsztatowo La La Land zbliżone jest do poprzednika, ponownie opierając swą konstrukcje w głównej mierze na tempie muzycznych wydarzeń. Cross jest laureatem nagrody EDDIE (Amerykańskiego Stowarzyszenia Montażystów) za najlepszy montaż w komedii.
Choć rywale nie pozostają bez szans (Joe Walker tryumfował w kategorii montażu w dramacie za Arrival, natomiast John Gilbert otrzymał za wojenną Przełęcz ocalonych zarówno nagrodę BAFTA ( Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych) jak i Satelitę (nagrody Międzynarodowej Agencji Prasowej)), to zwycięzcą powinien okazać się Tom Cross.
Najlepszy dźwięk
Największym zaskoczeniem jest obecność filmu 13 Hours: The Secret Soldiers of Benghazi. Film mistrza wielkich eksplozji oraz twórcy serii Transformers, Michaela Baya, przeszedł raczej bez echa i podejrzewam, że mało kto o nim w ogóle słyszał. Na zwycięstwo nie ma najmniejszych szans. Batalia rozegra się pomiędzy La La Land, Przełęczą ocalonych a Arrival.
Ostatni otrzymał w tej kategorii nagrodę BAFTA, natomiast musical oraz dzieło Gibsona rozdzieliły między siebie Złote Szpule (nagrody Amerykańskiego Stowarzyszenia Montażystów Dźwięku (MPSE)). Myślę, że przesądzi większe zainteresowanie, jakie ogniskuje na sobie dzieło Chazelle’a i to przyczyni się do kolejnego sukcesu La La Land.
Najlepszy montaż dźwięku
Zasadniczo podobna do powyższej kategoria i ta sama trójka faworytów. Montaż dźwięku różni się od nagrody za dźwięk przeniesieniem ciężkości pracy na działania postprodukcyjne – technikę ADR (zautomatyzowanego nagrywania dialogów w oparciu o postsynchroniczne dogrywanie dźwięku) oraz tworzenie efektów oraz imitacji dźwiękowych.
Z powodu większego potencjału wykorzystania powyższych technik w scenach walk o Okinawę przewiduję sukces Andy Wrighta oraz Roberta MacKenzie za Przełęcz ocalonych.
Najlepsze zdjęcia
Pewne jest, że seria trzech Oscarów pod rząd Emmanuela Lubezkiego dobiegnie końca. Meksykanin zdobywał nagrody w latach 2014-2016 kolejno za Grawitację, Birdmana oraz Zjawę. W obecnym roku na pięciu operatorów aż czterech nominowanych jest po raz pierwszy. Jedynie Rodrigo Pieto miał już szansę na statuetkę przy okazji Tajemnic Brokeback Mountain w 2006 roku (zwyciężył wtedy Dion Beebe, Wyznania gejszy). Jest to też jedyna nominacja dla filmu Milczenie Martina Scorsese. Jeden z największych twórców amerykańskiego kina planował jego realizację od 28 lat. Już sam ten fakt desygnował produkcję do jednego z głównych faworytów tegorocznego sezonu nagród. Mimo że Milczenie wyróżnione zostało selekcją do dziesięciu najlepszych produkcji roku według Amerykańskiego Instytutu Filmowego (AFI) oraz zwyciężyło w kategorii najlepszego scenariusza adaptowanego przyznawanego przez National Board of Review, niemal całkowicie zignorowane zostało przez Akademię.
Jednym ze skutków dość cierpkiego przyjęcia filmu przez widzów oraz krytyków może okazać się sprzymierzenie Scorsese z internetową platformą Netflix. Dość głośno mówi się na temat możliwości powstania oraz premiery najnowszego filmu The Irishman właśnie na tejże platformie z pominięciem kin. Byłby to znaczący precedens, w którym dzieło cenionego twórcy z budżetem powyżej stu milionów dolarów oraz obsadą złożoną z takich nazwisk jak Al Pacino, Robert De Niro czy Joe Pesci debiutuje w domowym zaciszu.
Odbiegłem jednak nieco od tematu. Rodrigo Pieto nagrody za zdjęcia do Milczenia nie dostanie. Doceniam pracę Bradforda Younga przy Arrival Denisa Villeneuve’a. Widok helikoptera lecącego wśród mgły okalającej górskie zbocza ku tajemniczemu obiektowi zawieszonemu ponad ziemią oraz ilustracje scenografii surowej estetyki filmu robią kolosalne wrażenie i pozostają na długo w pamięci widza.
W ramach ciekawostki, Young wyróżniony został Srebrną Żabą w konkursie Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage w Bydgoszczy. Złota Żaba (czyli główne wyróżnienie) trafiła natomiast do Graiga Frasera za Lion. Frasera faworytem czyni także nagroda ASC (Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych) za najlepsze zdjęcia w filmie fabularnym. Mimo wszystko za pamiętny master shot (jedno, pełne ujęcie całej sceny) otwierający La La Land oraz szybkie zrywy kamery i mnożenie perspektyw, podejrzewam, iż Oscar powędruje ostatecznie do Linusa Sandgrena.