POLSCY aktorzy z potencjałem na KARIERĘ w HOLLYWOOD
„Nasi aktorzy w Hollywood” – brzmi dumnie, prawda? Czy to jednak w ogóle możliwe? Jeszcze nie tak dawno – jeśli dobrze pamiętam, w 2011 roku – jeden z bardziej popularnych wówczas polskich artystów czarno widział przyszłość swoich rodaków i kolegów po fachu w Los Angeles. Twierdził bowiem, że jeśli on nie podbił Hollywood, to żaden inny aktor na pewno tego nie dokona. Na szczęście Tomasz Karolak (sceny z jego udziałem zostały usunięte z filmu Aż po grób) nie miał racji i swoimi słowami nie przyniósł pecha innym rodzimym odtwórcom ról, których nazwiska są dziś za oceanem znane oraz szanowane.
Oczywiście, Kulig oraz Kot nie są (być może jeszcze) gwiazdami Hollywood świecącymi blaskiem Poli Negri czy chociażby Joanny Pacuły, ale na pewno osiągnęli znacznie więcej w USA niż wspomniany Karolak. Czy poza parą ze słynnej już Zimnej wojny (2018), grającym u Tarantino Rafałem Zawieruchą, mającym już w filmografii występy u boku hollywoodzkich gwiazd, Marcinem Dorocińskim, a także innymi doświadczonymi rodzimymi artystami z zagranicznymi epizodami, są we współczesnym polskim kinie młodzi aktorzy z potencjałem na swoje pięć minut w fabryce snów?
Dawid Ogrodnik
Nazwisko Dawida Ogrodnika w kontekście hollywoodzkiej kariery polskich aktorów przychodzi mi na myśl raczej automatycznie. 33-latek pojawił się w rodzimym kinie za sprawą Leszka Dawida. Reżyser ten postanowił bowiem wykorzystać młode talenty krakowskiej PWST i obsadził nimi główne role swojego filmu, Jesteś Bogiem (2012). Przejmujące portrety trzech muzyków zespołu Paktofonika w czasach dzikiego kapitalizmu lat 90. okazały się być przepustką do kariery i kolejnych ról dla Marcina Kowalczyka (Magik), Tomasza Schuchardta (Fokus) oraz oczywiście Dawida Ogrodnika (Rahim). Praca młodego zespołu wschodzących gwiazd kina polskiego została zresztą doceniona na festiwalu w Gdyni.
Jeśli Jesteś Bogiem stanowiło pewnego rodzaju wprowadzenie do świata filmu, to już rola Ogrodnika w Chce się żyć (2013) udowodniła, że to człowiek posiadający czysty talent, diament, który warto szlifować i trzymać w ryzach. W obrazie Pieprzycy młody aktor samymi gestami, wrzaskami i tikami stworzył wyjątkową kreację na miarę oscarowej nominacji. Jego grę zaczęto porównywać nawet z popisami Daniela Day-Lewisa w Mojej lewej stopie (1989) Jima Sheridana.
Ogrodnik wystąpił już u Pawlikowskiego (Ida) i Skolimowskiego (11 minut), jednak wydaje się być aktorem stworzonym do grywania bohaterów trudnych i charakterystycznych. Chociaż według wielu krytyków jego Tomasz Beksiński to idealny przykład przeszarżowania, nie sposób odmówić Dawidowi iskry szaleństwa i niebywałej odwagi, aby tworzyć tak wyjątkową kreację. Należy pamiętać, że to aktor stosunkowo młody i pod względem sposobu gry i wyboru ról artysta raczej osamotniony w naszym kraju. Trudno mi bowiem znaleźć innego polskiego wykonawcę, którego widziałbym zamiast Ogrodnika w roli Mateusza Rosińskiego z Chce się żyć, Tomka Beksińskiego z Ostatniej rodziny (2016) lub Mietka Kosza z Ikara. Legendy Mietka Kosza (2019). Jeśli Dawid Ogrodnik w ogóle myśli o karierze w Hollywood, to powinien grać za granicą. Co prawda, polskie kino z jego udziałem trafia na międzynarodowe festiwale filmowe, ale wygląda na to, że łatwiej jest wybić się do fabryki snów, grając w obrazach zrealizowanych bardziej na zachód od Polski.