Nie tylko szybki i wściekły. 5 MNIEJ ZNANYCH RÓL PAULA WALKERA
W listopadzie tego roku minie już 5 lat, odkąd Paula Walkera nie ma z nami. Aktor, który zdobył sławę i pieniądze dzięki serii Szybcy i wściekli, nie zrobił zawrotnej kariery, ale dzięki roli Briana O’Connera zapewnił sobie popkulturową nieśmiertelność. Dziś Paul kończyłby 45 lat, dlatego z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się jego dorobkowi i wydobyć z niego 5 wartych uwagi pozycji, w których nie wystąpił Vin Diesel.
Nowe życie (2008)
Jeden z najbardziej „nadnaturalnych” filmów, w których możemy zobaczyć Paula Walkera. Oto historia skazańca Bena, który opuszcza więzienie z mocnym postanowieniem poprawy, ale szybko znajduje się w sytuacji bez wyjścia i musi popełnić kolejne przestępstwo. To wszystko prowadzi jednak do tego, że Ben budzi się… w nowym, innym życiu – tak, jakby to poprzednie nigdy nie istniało. Zatytułowany w oryginale The Lazarus Project (czyli Projekt Łazarz), film Johna Glenna eksploruje temat zmartwychwstania, odrodzenia, świeżego startu z czystą kartą. Nowe życie, pomimo częstych dla tego typu konceptów dziur scenariuszowych, oferuje ciekawy punkt wyjścia i przyzwoitą realizację. Może nie jest to tytuł z kategorii „must see”, ale dobrze widzieć Paula w takiej, owianej tajemnicą roli.
Luz blues (1999)
„Twarzą” filmu Briana Robbinsa był James Van Der Beek, wówczas bożyszcze nastolatek i gwiazdor Jeziora marzeń. Paul Walker był wówczas niemal nikomu nieznanym aktorem, który jednak zgarnął rolę „tego lepszego” w opowiadającym o teksańskiej drużynie futbolowej filmie Robbinsa. Jako wspaniale zapowiadający się quarterback nie miał jednak szansy błyszczeć w Luz blues, bowiem scenariusz zakładał, iż jego bohater doznaje kontuzji, po to tylko, by pozornie mniej utalentowany futbolista (Van Der Beek) mógł dowieść swojego męstwa. Obraz Robbinsa nie broni się nawet w niespecjalnie mocnej kategorii filmów o futbolu, ale tu po raz pierwszy Walker pokazał się jako „złoty chłopak”, blondwłosy przystojniak z oślepiającym i zniewalającym uśmiechem. Zaprezentował charyzmę, ale nie dane mu było spożytkować jej w Luz blues w należyty sposób.
Sekta (2000)
Podobne wpisy
Jak gdyby pragnąc zmierzyć się z oboma gwiazdorami Jeziora marzeń, Paul Walker niemal tuż po zagraniu w Luz blues wystąpił w Sekcie Roba Cohena, w którym rolę pierwszoplanową zagrał Joshua Jackson, inne bożyszcze nastolatek ze wspomnianego serialu. Spiskowy thriller z przełomu millenniów nawet dziś broni się całkiem przyzwoicie, ale nie osiągnął wystarczającej popularności, by wypromować Paula, który wciela się tu w jednego z adeptów tajemnego, wszechwładnego bractwa, które zdaje się rządzić całym światem z tylnego siedzenia. Walker miał okazję zagrać w Sekcie typowego bad guya – chłopca z bogatego domu, który wszystko i wszystkich traktuje jak zabawki i zawsze może liczyć na ochronę wysoko postawionego ojczulka. Klisza, ale jakże różna od tego, do czego przyzwyczaił nas prawy Brian O’Conner!
Potęga strachu (2006)
A to już propozycja typowa dla kategorii „męskie kino”. Paul wciela się tu w Joeya Gazzelle (cóż za nazwisko!), drobnego bandytę, który w swojej grupie przestępczej odpowiada za pozbywanie się niewygodnych przedmiotów. Gdy pewnego wieczoru traci z oczu broń, której miał się za wszelką cenę pozbyć, staje się celem swoich obecnych pracodawców. Bardzo przyzwoite, mroczne kino akcji, dynamicznie zrealizowane i mogące pochwalić się niezłą obsadą (Chazz Palminteri, Vera Farmiga, Karel Roden). Potęga strachu Wayne’a Kramera to niejako wzorcowy przykład kina, z którym niemal na całą karierę związał się Paul – pełnego akcji, szybkiego, niezobowiązującego, ale zapewniającego solidną rozrywkę.
Godziny (2013)
Bardzo nietypowa opowieść o przetrwaniu, ukazana z perspektywy świeżo upieczonego ojca, który w wyniku szeregu fatalnych zdarzeń musi walczyć o przeżycie pozostającej w inkubatorze córki. Sytuacji nie ułatwia fakt, że w Nowym Orleanie szaleje właśnie huragan Katrina, szpital zostaje ewakuowany, urządzenie podtrzymujące maleństwo przy życiu musi być wciąż podłączone do prądu, który w zdewastowanym przez naturę budynku jest medium deficytowym. Ciekawie przedstawiona kwestia odpowiedzialności za drugiego człowieka – w tym wypadku maleńkiego, dopiero co narodzonego. Paul Walker przechodzi tu prawdziwy test woli i ma sporo miejsca na przećwiczenie aktorstwa dramatycznego, choć nie brakuje tu także dynamicznej akcji. Godziny Erica Heisserera to pierwszy z kilku filmów, których premiera odbyła się już po śmierci Paula Walkera.