search
REKLAMA
Recenzje

PIĘĆ ZŁOTYCH SMOKÓW. Komedia szpiegowska na tropach Bonda

Film przygodowy Jeremy’ego Summersa z 1967 roku.

Maciej Kaczmarski

12 sierpnia 2025

REKLAMA

Pięć złotych smoków to jeden z wielu filmów powstałych na fali popularności przygód Agenta 007.

Amerykański playboy Bob Mitchell spędza urlop w Hongkongu: zwiedza miasto, odpoczywa przy hotelowym basenie i flirtuje z poznanymi w hotelu pięknymi siostrami Margret i Ingrid. Ta idylla zostaje jednak zakłócona, kiedy na skutek zbiegu okoliczności Bob wpada na ślad Pięciu Złotych Smoków – międzynarodowej organizacji przestępczej zamieszanej w zuchwałe kradzieże, handel narkotykami i inne procedery. Jej zarząd chce sprzedać mafii za 50 milionów dolarów swe udziały i kontakty na czarnym rynku i tym samym wycofać się z nielegalnego biznesu. Aby tego dokonać, przestępcy muszą wcześniej zlikwidować swoich podwładnych i innych potencjalnych świadków ich zbrodni – w tym Margret, na którą nasyłają płatnego zabójcę Gerta. W pościg za przestępcami ruszają komisarz Sanders i inspektor Chiao z hongkońskiej policji. Bob próbuje pomóc Margret, ale czy on sam jest tym, za kogo się podaje?

Pięć złotych smoków to jeden z trzech – obok Zemsty Fu Manchu (1967) Jeremy’ego Summersa i Miliona oczu Sumuru (1967) Lindsaya Shonteffa – filmów powstałych w wyniku współpracy brytyjskiego producenta Harry’ego Alana Towersa i hongkońskiego studia Shaw Brothers. Te tytuły łączą też osoby scenarzysty Petera Welbecka (w rzeczywistości był to pseudonim Towersa), reżyserów, aktorów (Christopher Lee, Maria Rohm, Klaus Kinski) i członków ekipy technicznej. Każdy z filmów wszedł na ekrany kin w odstępie kilku tygodni i każdy został nakręcony niewielkim nakładem środków finansowych. Chodziło przede wszystkim o zysk: zarówno Milion oczu Sumuru, jak i Pięć złotych smoków to filmy na tropach kasowej serii o Jamesie Bondzie. Mamy więc egzotyczne plenery, piękne kobiety, wartką akcję, zawodowego zabójcę (tutaj to oczywiście Kinski), zbrodniczy syndykat i zupełnie nieprawdopodobną fabułę.

W latach 60. takich filmów powstało w Europie całe mnóstwo i obraz Summersa nie wyróżnia się spośród tej nadprodukcji. Fabuła jest cienka jak barszcz i przypadkowa jak spotkanie parasola i maszyny do szycia na stole prosektoryjnym. Pięć złotych smoków ratują dwa elementy: wysoki czynnik rozrywkowy i lekki komediowy ton – jest to pastisz kina szpiegowskiego punktujący absurdy, jakich pełno w filmach o tajnych agentach, szalonych zbrodniarzach i kobietach grających na dwa fronty. Nawet wybór Roberta Cummingsa na odtwórcę roli głównego bohatera przypadkowo ratującego świat zakrawa na żart: amerykański aktor dobiegał wówczas sześćdziesiątki i doprawdy trudno uwierzyć, że potrafiłby pokonać swoich ekranowych przeciwników (wyszkolonych morderców!) w walce na pięści. Cummings nie traktuje jednak swej kreacji poważnie – i to samo można powiedzieć o twórcach tego filmu.

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA