DRUHNY. Komedia z jajami
Fabuła komedii Druhny jest prosta jak drut. Annie (w tej roli współautorka scenariusza Kristen Wiig), mimo niemal czterdziestki na karku, wciąż nie potrafi znaleźć swojej wielkiej miłości, tkwi po ramiona w bagnie chorego związku z kolesiem jeżdżącym porsche, a w długach tonie po same uszy. Mimo własnej życiowej stagnacji, ma, jako jedna z tytułowych druhen, towarzyszyć swojej najlepszej przyjaciółce podczas jej zamążpójścia. Roztrzepana i niezorganizowana Annie musi zebrać się w sobie, odstawić na bok własne problemy i z uśmiechem na ustach pomóc w organizacji wieczoru panieńskiego, wyborze sukienek, a także wymyślić stosowną przemowę oraz ślubny prezent. O względy “najlepszej przyjaciółki” panny młodej rywalizuje z nią doskonale zorganizowana Helen (Rose Byrne), której perfekcja działania doprowadza Annie do szału i… do wielu przekomicznych sytuacji.
Przede wszystkim należy powiedzieć jasno, że Druhny, pomimo takiego a nie innego tytułu, nie są w żadnym wypadku pierwszą z brzegu komedią romantyczną, jakich wiele. Druhny to komedia z jajami, a nie jakieś tam ciepłe kluchy. Rekomendacją i gwarancją znakomitej zabawy na granicy dobrego smaku jest osoba Judda Apatowa – producenta filmu. Wystarczy wspomnieć takie genialne komedie z jego stajni, jak 40-letni prawiczek, Wpadka, Get Him to the Greek, Funny People, Step Brothers, Superbad i Anchorman: The Legend of Ron Burgundy, i już wiadomo, jakiego rodzaju humoru można się spodziewać (w tym miejscu oddaję szacunek mojej żonie, która podczas seansu stwierdziła, że w filmie jest humor w stylu komedii Apatowa, choć nie wiedziała, że stoi on za produkcją Druhen).
Podobne wpisy
Druhny stanowią niezwykły i niespotykany w przyrodzie przykład komedii, która od gagów z pierdzeniem, bekaniem, załatwianiem się do zlewu i rzyganiem na głowę koleżanki bez najmniejszego problemu przechodzi do bardziej subtelnego humoru sytuacyjnego (sekwencja na pokładzie samolotu po prostu rządzi!). Następnie film z gracją wskakuje na melodramatyczne tory, gdzie chwilami całkiem na serio i bardzo dojrzale mówi o relacjach damsko-męskich i równie na serio analizuje niuanse przyjaźni między kobietami. Na każdej płaszczyźnie film wyreżyserowany przez Paula Feiga (kinowy debiut!) radzi sobie po prostu znakomicie. Choć sceny “fekalne” ocierają się o błazenadę w stylu Głupiego i głupszego, o dziwo nie wytrącają z rytmu wcale niegłupiej opowieści, nie sprawiają też wrażenia niepotrzebnych czy wetkniętych na siłę. W Druhnach jest dzięki temu na zmianę hardcorowo zabawnie, romantycznie i dość poważnie – a wszystko elegancko spina klamrą bardzo dobry, bo “życiowy” scenariusz, oraz wiarygodni i sympatyczni bohaterowie, bezbłędnie zagrani przez cały aktorski zespół. Gdyby Kristen Wiig otrzymała za swoją przebojową kreację jakąś maleńką nominację do Oscara, albo chociaż Złotego Globu, trzymałbym za nią kciuki.
Jeśli macie ochotę na naprawdę dobrą komedię, podczas której wasza przepona będzie miała szansę na solidny trening, koniecznie wybierzcie się do kina na Druhny. Na seans polecam zabrać swoją drugą połówkę, albo (jeśli jesteś kobietą) najlepszą przyjaciółkę. Znakomita zabawa i mnóstwo refleksji na temat związków międzyludzkich gwarantowane.
Tekst z archiwum film.org.pl (29.07.2011).