Scenarzysta POWROTU DO PRZYSZŁOŚCI zdradza, który moment w filmie go irytuje

Choć w tym roku minęło 35 lat od premiery Powrotu do przyszłości, popularność filmu Roberta Zemeckisa nie słabnie, a wielu widzów uważa go za perfekcyjne dzieło. Nie należy do nich scenarzysta serii, Bob Gale. Twórca zdradził niedawno w wywiadzie z Comicbook.com, który moment w filmie mu się nie podoba i wyjaśnił, jaka jest tego przyczyna.
Okazuje się, że chodzi o fragment słynnej sceny w której Marty gra na scenie podczas szkolnego balu.
Jest scena, która irytuje mnie za każdym razem, a która wynika z faktu że kończył nam się czas i nie mieliśmy jak dopracować efektu specjalnego. Chodzi o fragment, w którym Marty jest wymazywany z rzeczywistości i patrzy na swoją rękę, która zaczyna prześwitywać. To nie miało tak być. Wszyscy po prostu znikają, więc dlaczego w jego ręce jest otwór? Gonił nas termin, nie mieliśmy czasu przemyśleć tej sceny i zdecydować się na coś lepszego. To mój numer jeden na liście rzeczy, które sprawiają, że się krzywię.
Gale w tym samym wywiadzie wypowiadał się na temat tego, co według niego świadczy o wyjątkowości Powrotu do przyszłości – scenarzysta stwierdził, że w filmie Zemeckisa najbardziej liczą się bohaterowie, z którymi możemy się utożsamić, a nie same podróże w czasie – więcej tutaj.
Zgadzacie się z Gale’em, że to nieudany moment?