MATTHEW PERRY opuścił obsadę „Nie patrz w górę” po zdarzeniu, gdy jego serce przestało bić na 5 minut

W zeszłym roku na Netfliksie pojawił się nowy film Adama McKaya – twórcy m.in. Vice oraz Big Short. Nie patrz w górę opowiedziało o astronomach z niższego szczebla, którzy próbują uświadomić ludzi, że do Ziemi zbliża się asteroida zdolna zniszczyć całą planetę – nikt im jednak nie wierzy.
Lista nazwisk w obsadzie robiła wrażenie – w filmie wystąpili między innymi Jennifer Lawrence, Leonardo DiCaprio, Cate Blanchett, Jonah Hill, Himesh Patel, Timothée Chalamet oraz Meryl Streep. Pierwotnie miał się pojawić także Matthew Perry, jednak ostatecznie go zabrakło. W swojej nowej książce Friends, Lovers, and the Big Terrible Thing wyjaśnił powód.
Okazuje się, że gdy Perry wziął leki podczas pobytu na odwyku w Szwajcarii, jego serce zatrzymało się na pięć minut. Perry opisuje:
Powiedziano mi, że jakiś duży Szwajcar nie chciał, żeby koleś z „Przyjaciół” umarł mu na stole i przez 5 minut mnie resuscytował, uderzając w moją klatkę piersiową. Czy gdybym nie zagrał wcześniej w „Przyjaciołach”, darowałby sobie po trzech minutach? Czy „Przyjaciele” znowu uratowali mi życie?
Po tym zdarzeniu Perry miał połamanych osiem żeber i nie był w stanie wrócić na plan filmu, gdzie wcześniej zdążył już nagrać scenę u boku Jonaha Hilla. Aktor bardzo tego żałuje, ponieważ, jak sam określił, Nie patrz w górę było największym filmem, do jakiego został zatrudniony. Perry miał wcielić się w dziennikarza i mieć scenę także z Meryl Streep.