search
REKLAMA
News

MARTIN SHEEN żałuje, że na początku kariery przyjął pseudonim artystyczny

Martin Sheen karierę rozpoczął w latach 60.

Łukasz Budnik

26 czerwca 2022

REKLAMA

Martin Sheen jest obecny na ekranie od początku lat 60. – to wtedy zaczął występować w serialach, a z czasem pojawił się też na wielkim ekranie, grając później role w tak słynnych filmach, jak m.in. Wall Street czy Czas apokalipsy. Na początku swojej kariery aktor podjął decyzję, by nie używać swojego prawdziwego nazwiska. Po latach aktor przyznał, że tego żałuje.

Sheen naprawdę nazywa się Ramón Gerard Antonio Estévez (jego ojciec pochodził z Hiszpanii), a swój używany do dziś pseudonim przyjął na cześć reżysera castingu CBS, Roberta Dale’a Martina, oraz duchownego Fultona Johna Sheena. W nowej rozmowie z Closer Weekly, aktor stwierdził:

To jedna z rzeczy, których żałuję. Oficjalnie nigdy nie zmieniłem swojego imienia. Na akcie urodzenia, akcie małżeństwa, paszporcie czy prawie jazdy wciąż widnieje nazwisko Ramon Estévez. Czasem zdarza się, że zostajesz do czegoś przekonany, jeśli brakuje ci wystarczającej wiedzy lub nawet odwagi, by opowiedzieć się za tym, w co wierzysz. Później za to płacisz. Oczywiście mówię ze swojej perspektywy.

Sheen poradził swoim dzieciom – także gwiazdom ekranu – aby zachowały swoje oryginalne nazwisko. Nie wszystkie skorzystały z rady – Charlie Sheen przyjął pseudonim artystyczny swojego ojca, choć już Emilio Estévez pozostał przy prawdziwym nazwisku. Martin Sheen jest wdzięczny, że tak się stało.

Moim jedynym wływem na Emilio było przekonanie go, żeby zachował swoje nazwisko. Jego agent radził mu, żeby zmienił je na Sheen, ale tego nie zrobił, dzięki Bogu.

Sheen w ostatnich latach pojawił się m.in. w Judaszu i czarnym mesjaszu. Wraz ze swoim synem Charliem ma także zagrać w serialu Ramble On.

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA