GAL GADOT przyznaje, że miała złe doświadczenia z reżyserem kinowej LIGI SPRAWIEDLIWOŚCI
Na przyszły rok zapowiedziany jest debiut Ligi sprawiedliwości Zacka Snydera. Produkcja, która trafi na HBO Max będzie całkowicie różnić się od wersji wyświetlanej w kinach, ta kończona i modyfikowana była bowiem bez udziału reżysera, a dokrętkami zajął się inny twórca – Joss Whedon. To właśnie on jest odpowiedzialny za ostateczny kształt wersji kinowej. Aktorzy występujący w filmie nie najlepiej wspominają prace z Whedonem.
Już kilka miesięcy temu grający Cyborga Ray Fisher (którego wątek w wersji kinowej został znacznie okrojony) mówił o toksycznym zachowaniu reżysera na planie. Sprawa zrobiła się na tyle poważna, że Warner Media wszczęło oficjalne śledztwo na ten temat. Fishera w międzyczasie poparł Jason Momoa, grający Aquamana, a w nowym wywiadzie z The Los Angeles Times o swoim konflikcie z Whedonem wspomniała również Gal Gadot. Aktorka przy okazji także okazała solidarność z Fisherem.
Cieszę się, że Ray zdobył się na wyznanie prawdy. Nie było mnie, kiedy reszta kręciła z Jossem Whedonem. Miałam z nim swoje własne doświadczenie, które nie było najlepsze, ale zajęłam się tym od razu po zdarzeniu. Poszłam z tym do osób postawionych wyżej, a one się tym zajęły.
Już kilka tygodni temu w sieci pojawiła się wieść, że Gadot odmówiła udziału w scenie, w której Flash leży na Wonder Woman, a całość ma podtekst seksualny. Wówczas zastąpiła ją dublerka. W innym wywiadzie aktorka przyznała, że miała udział w śledztwie prowadzonym przez Warner Media i była przepytywana na temat swoich doświadczeń. Gadot zapewniła, że sprawa została zbadana bardzo dokładnie, a ona sama poświęciła na nią dużo czasu. Warner Media zakończyło już sprawę i w oświadczeniu zapewniło, że podjęte zostały działania naprawcze.
Tymczasem już wkrótce będziemy mieć dwie okazje, by ponownie zobaczyć Gadot w roli Diany Prince – w Wonder Woman 1984 oraz Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera, który wreszcie pokaże film takim, jaki planował od początku.