Ana de Armas i twórcy BLONDYNKI odwiedzili grób Marilyn Monroe, by dostać od niej “zgodę” na film
Za tydzień na Netfliksie zadebiutuje film Blondynka w reżyserii Andrew Dominika (Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda), opowiadający o losach Marilyn Monroe i oparty na powieści autorstwa Joyce Carol Oates (sama autorka utrzymuje, że nie należy jej dzieła traktować jako biografii).
W słynną gwiazdę wciela się Ana de Armas, a poza nią na ekranie pojawią się między innymi Adrien Brody, Bobby Cannavale, Joe DiMaggio, Julianne Nicholson, Caspar Phillipson, David Warshofsky, Michael Masini oraz Luke Whoriskey. Film otrzymał kategorię NC-17, która oznacza, że film mogą zobaczyć wyłącznie osoby powyżej 17 roku życia.
W nowym wywiadzie de Armas – chwalona za swoją rolę w recenzjach – zdradziła, że przed rozpoczęciem prac nad filmem poprosiła Monroe o “zgodę” na stworzenie go i wcielenie się w nią.
Każdy z nas napisał na arkuszu wiadomość do niej, a potem poszliśmy na cmentarz i położyliśmy to na jej grób. W pewien sposób prosiliśmy o pozwolenie. Każdy czuł dużą odpowiedzialność i świadomość historii, którą mieliśmy opowiedzieć. Historii Normy Jeane, osoby za personą Marilyn Monroe. Kim była naprawdę?
De Armas zaznaczała już, że nie chciała imitować zachowań Monroe, ale zobrazować na ekranie uczucia, podróż i niepewność zmarłej aktorki. Nie stosowała też metodycznego aktorstwa, choć – jak sama przyznaje – czuła emocjonalny ciężar wcielenia się w tę rolę. De Armas mówiła też o tym, że bardzo dużo myślała o Monroe, do tego stopnia, że śniły jej się rozmowy z nią.
Film miał światową premierę na festiwalu w Wenecji, gdzie spotkał się z pozytywnym odbiorem – teraz jednak w serwisie Rotten Tomatoes jedynie 55% z 87 recenzji to przechylne opinie. Jeszcze gorzej wypada średnia pozytywnych ocen od widzów – tych jest 41%. Filmowi Dominika zarzuca się m.in. to, jak przedstawia sceny aborcji czy gwałtów.
Blondynka 28 września pojawi się na Netfliksie.