AARON TAYLOR-JOHNSON odniósł się do plotek, że może być następnym Jamesem Bondem
Wciąż nie wiemy, kto przejmie po Danielu Craigu rolę Jamesa Bonda w serii o 007. W dyskusjach przewijały się już takie nazwiska, jak Tom Hardy, Henry Cavill czy Idris Elba, jednak na początku stycznia do sieci trafiły doniesienia, że najbliższy zdobycia roli jest aktualnie Aaron Taylor-Johnson.
Według portalu Puck News, tworzonego przez dziennikarzy pracujących wcześniej dla takich serwisów, jak m.in. The Hollywood Reporter, aktor znany np. z Bullet Train czy Godzilli spotkał się z producentką serii, Barbarą Broccoli, a ich rozmowa przebiegła bardzo dobrze. W połowie sierpnia zeszłego roku pojawiły się plotki, że producenci stawiają na młodszego Bonda, kogoś po trzydziestce i chcą kogoś, kto zagra 007 w trzech filmach, niosąc serię w taki sposób, jak Daniel Craig. Sami twórcy przyznali, że kolejny aktor będzie musiał zaangażować się w rolę Bonda na kolejne 10-12 lat. Taylor-Johnson w zeszłym roku skończył 32 lata.
Teraz aktor sam odniósł się do krążących plotek:
Schlebia mi to. Bywa, że piszą o tobie w pozytywnym tonie, ale może zdarzyć się tak, że będzie krążyć coś naprawdę negatywnego. Chce się po prostu zachować rozsądek, trzymać się wśród ludzi, których kochasz z wzajemnością i pozostać w tym świecie. W momencie, w którym zaczynasz wierzyć w to, co o tobie piszą, tracisz rozum. Przegrana sprawa.
Dziennikarze Puck News pisząc na początku roku o aktorze zaznaczali, że to, czy aktor ostatecznie otrzyma rolę, może być zależne od tego, jak popularne będą jego kolejne projekty; jeśli okaże się, że dadzą Taylor-Johnsonowi dużą popularność, może okazać się zbyt sławny do roli Bonda.
W tym roku mamy zobaczyć aktora w tytułowej roli w filmie Kraven the Hunter; premiera zaplanowana jest na 6 października.