Jackie Chan dostanie Oscara!
Spędził w łonie matki dwanaście miesięcy! Rozbił dłonią dwanaście betonowych cegieł, w drugiej trzymał jajko! Po bójce w klubie nocnym przez dwa dni próbował wepchnąć złamaną kość z powrotem w rękę! Nieźle, co? Sensacyjnych wiadomości ciąg dalszy. Jackie Chan dostanie honorowego Oscara. Nie wierzycie? Przecież ktoś, kto ma na koncie takie wyczyny (dwanaście miesięcy w łonie matki?), nie mógłby nie zostać nagrodzony przez Akademię.
Z Jackie Chanem trochę jak z Chuckiem Norrisem. Trudno o powagę. Ale humorystyczna konwencja to właśnie znak rozpoznawczy filmów pochodzącego z Hongkongu aktora. I jeżeli jest coś, co kino sztuk walki bezsprzecznie zawdzięcza Chanowi. to właśnie komizm. Lekkość sprawiająca, że na takie filmy jak Pijany mistrz czy Policyjna opowieść, które mogłyby być klasycznymi kopankami, po prostu patrzy się całkiem przyjemnie, uśmiechając się pod nosem. Zresztą powiedzcie szczerze, czy znacie kogoś, kto z równą zwinnością potrafi kopać, chwytać, rzucać przeciwnikiem, dowcipkując przy tym jak Jackie Chan? A ta mimika, gesty? Do tego trzeba mieć talent aktorski. O umiejętnościach sportowych nie będę wspominać. Przypomnę tylko, że aktor nawet podczas kręcenia najniebezpieczniejszych scen nie korzystał z kaskaderów.
Swojego Oscara Chan odbierze w doborowym towarzystwie. Akademia postanowiła uhonorować także brytyjską montażystkę Anne V. Coates (Lawrence z Arabii, Erin Brockovich), amerykańskiego reżysera obsady Lynna Stalmastera (pomógł wykreować kariery takich aktorów jak Jon Voight, Richard Dreyfuss, Scott Wilson, Jill Clayburgh, Christopher Reeve, John Travolta) oraz amerykańskiego dokumentalistę Fredericka Wisemana (Titicut Follies, High School, Hospital).
korekta: Kornelia Farynowska