Hercules – jest i pierwszy zwiastun
Dzisiaj pokazał się plakat, były pierwsze focie, jest i pierwszy trailer.
Wrażenia? Pełne oczywistości – bo jest oczywiście spektakularnie, jest oczywiście diabelnie efektownie i jest oczywiście targetowanie w jak najszerszą grupę odbiorców. The Rocka za wiele nie widać, ale z tego powodu jego pojawienie się w pełnej krasie pod koniec zwiastuna (aj em heeeerkuuulissss!) może robić wrażenie. Co jeszcze? Dużo wielogłowych potworów w wielu różnych plenerach, a do tego wielkie dziki i jeszcze większe lwy. Fajne? Eeeee…
Mógłbym dać całemu projektowi duży kredyt zaufania, bo i tematyka wdzięczna (i po prostu lubię niedawnych “Tytanów”), i The Rock wyrasta na fajnego, charyzmatycznego aktora z dużym dystansem do siebie i swoich mięśni, ale kurcze, Brett Ratner w roli reżysera nie zwiastuje niczego więcej ponad efekciarską przeciętność. Bezstylowy rzemieślnik, który może i sprawdza się w tego typu projektach, ale na pewno odwagi mu brakuje, stylu, wyjątkowości. Ot, podążanie za trendami, a nie ich tworzenie. I w “Herculesie” to wybitnie dobrze widać, co nie znaczy przecież, że film będzie słaby. Po prostu będzie, a gdy zniknie z ekranów zniknie zapewne i pamięć o nim. takie to współczesne Hollywood.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=4JZhGYrgCPg