STEPHEN KING otwarcie krytykował popularny film Tarantino. “Doświadczasz jego próżności”
Stephen King wielokrotnie polecał swoim fanom rozmaite produkcje i serialowe, ale nie stronił też od krytykowania niektórych. Jedną z jego “ofiar” padł film Quentina Tarantino – konkretnie Kill Bill z 2003 roku, z Umą Thurman w roli głównej. Co dokładnie zarzucał pisarz dziełu reżysera?
Niegdyś King napisał na łamach Entertainment Weekly, że Kill Bill to produkcja bardzo narcystyczna i wyrażająca zadufanie w sobie, także poprzez podkreślenie, że to “czwarty film Quentina Tarantino”. Pisarz określił Umę Thurman jako najlepszy element filmu, ale dodał, że “gra ona kobietę, która jest etykietą, a nie postacią – jest Panną Młodą”. King skrytykował też choreografię walk oraz męczący humor.
Nie ma nawet rzeczy, na której można się zaczepić – mamy po prostu czekać na więcej. Więcej kopnięć i uderzeń, okrzyków bojowych. Jest to dobrze wykonane i potrafi wzbudzić zainteresowanie, ale tak czy inaczej jako całość wywołuje uczucie nudy. (…) Ma się poczucie, że nie doświadczasz rozrywki, tylko próżności Quentina Tarantino.
W dalszej części tekstu King podkreśla, że Kill Bill nie jest złym filmem, lecz “letnim”. Wyrokował wówczas, że po upływie dekady widzom trudno będzie sobie przypomnieć, o czym opowiadał. Czy miał rację? Oceńcie sami.
Tarantino jest świadomy słów Kinga – bronił nawet swojej decyzji o tym, by Kill Bill określony był jako “czwarty film Tarantino”, tłumacząc ją faktem, że był to jego pierwszy film po dłuższej przerwie (6 lat).