PIOSENKI, których NIE UMIEMY słuchać bez myślenia o TYM jednym filmie
Są takie piosenki, które z automatu kierują nasze myśli w kierunku TEGO JEDNEGO filmu, w którym zostały użyte – tak dobrze, że już nierozerwalnie się z nim kojarzą. W nowej odsłonie Szybkiej piątki piszemy o takich właśnie utworach. Do piosenek podlinkowane są utwory.
Filip Pęziński
1. Simon & Garfunkel – The Sounds of Silence (Watchmen. Strażnicy) – chociaż pierwotnie utwór trafił oczywiście do kultowego dziś Absolwenta, Zack Snyder „skradł” go na tyle kreatywnie, wykorzystując w scenie pogrzebu gwałciciela i zbrodniarza, jakim bez wątpienia był Komediant, że dziś słysząc piosenkę tego duetu, natychmiastowo widzę łezkę deszczu zatrzymującą się na jednym z cmentarnych pomników.
2. B.J. Thomas – Raindrops Keep Falling on My Head (Spider-Man 2) – kojarzyłem ten utwór jeszcze przed 2004 rokiem i premierą sequela Spider-Mana Sama Raimiego, ale dzisiaj widzę ją wyłącznie jako soundtrack do spokojnego życia głównego bohatera tego filmu, który zamiast ratować Nowy Jork jako Spider-Man, postanowił wcinać hot doga jako Peter Parker.
3. Nirvana – Something in the Way (Batman) – znam i cenię kultowy album Nevermind Nirvany od wczesnego dzieciństwa, kiedy zasłuchiwał się w nim w naszym rodzinnym domu starszy brat, ale charakterystyczne mruczenie Kurta Cobaina dziś kojarzy mi się jednoznacznie z Gotham Roberta Pattinsona.
4. Talking Heads – (Nothing but) Flowers (Clerks: Sprzedawcy 2) – nie jestem wielkim wyznawcą kina Kevina Smitha, ale bardzo lubię sequel Sprzedawców. Tam właśnie poznałem wykorzystany w filmie utwór Talking Heads. Dzisiaj wracam do niego bardzo często i chętnie, ale zawsze mając z tyłu głowy charakterystyczny wizerunek pracowników pewnego wymyślonego przez Smitha fast fooda.
5. R.E.M. – Losing My Religion (Aftersun) – na koniec coś dużo nowszego. Wybitne Aftersun zobaczyłem zaledwie kilkanaście dni temu, ale od tego czasu nie mogę przestać myśleć nie tylko o samym filmie, ale ii o scenie, w której córka głównego bohatera jest zmuszona samotnie śpiewać właśnie wymienioną tu piosenkę. Nie mam wątpliwości, że na zawsze złączy się ona w mojej głowie właśnie z tym filmem.
Łukasz Budnik
1. Kath Bloom – Come Here (Przed wschodem słońca) – nie mogłem wybrać innego utworu na pierwsze miejsce. Uważam, że fragment, w którym Celine i Jesse w milczeniu słuchają piosenki Kath Bloom, rzucając sobie ukradkowe spojrzenia, to jedna z najpiękniejszych i najbardziej romantycznych scen w historii, co wzmacnia właśnie Come Here. Bloom śpiewa, że nigdy nie pożądała tak bardzo, a Celine i Jesse wyrażają to gestem, tworząc między sobą napięcie niemalże namacalne. W tym momencie oboje już wiedzą, że poznali tę wyjątkową osobę i że pragną siebie nawzajem. Zawsze, gdy słucham Come Here, myślę o tych wspaniałych bohaterach.
2. Nico – These Days (Genialny klan) – kolejna scena, którą zaliczyłbym do grona ulubionych. These Days ilustruje moment, w którym bohaterka Gwyneth Paltrow wysiada z zielonego autobusu i zmierza do wyczekującego na nią przybranego brata, którego gra Luke Wilson. Wes Anderson perfekcyjnie użył tu slow motion (czyż świat nie zwalnia, gdy po długim rozstaniu widzimy tę najważniejszą osobę?), Paltrow i Wilson wyrazili oczami dokładnie to, co trzeba. These Days brzmi niemal jak utwór napisany do tej konkretnej sceny.
3. Stealers Wheel – Stuck in the Middle with You (Wściekłe psy) – z klimatów romantycznych przeskakujemy do debiutu Quentina Tarantino i niezapomnianej sceny, w której postać Michaela Madsena torturuje policjanta i odcina mu ucho w rytm Stuck in the Middle with You. Trudno słuchać tego utworu i nie myśleć o podrygującym Madsenie, który daje makabryczny „występ” przed swoją ofiarą.
4. Donovan – Hurdy Gurdy Man (Zodiak) – Zodiak to doskonałe kino, którego ominięcie w oscarowej rywalizacji oburza mnie do dziś. Fincher perfekcyjnie buduje w nim klimat, poczynając już od prologu, w którym widzimy jedno z zabójstw dokonanych przez seryjnego mordercę. Scena zilustrowana jest posępną piosenką Hurdy Gurdy Man, która perfekcyjnie wznosi ją na wyższy poziom i tak zostaje w głowie, że gitarowa solówka z piosenki zawsze później przywołuje obraz mężczyzny strzelającego do dwojga nastolatków. Równie dobrze pasuje zresztą do końcówki filmu.
5. Bob Dylan – The Times They Are A-Changing (Watchmen. Strażnicy) – sześciominutowe intro okraszone muzyką Dylana to małe arcydzieło. Przedstawienie losów superbohaterów na przestrzeni lat, z uwzględnieniem wielu ikonicznych momentów znanych z historii USA, to jednocześnie wspaniałe doznanie audiowizualne i kapitalna forma przybliżenia nam tła całej opowieści. Znakomite zarówno zarysowanie fabuły, jak i przedstawienie jej podłoża.
Wzmianka honorowa: O’Children Nicka Cave’a, które już zawsze będzie mi się kojarzyć z tańcem Harry’ego Pottera i Hermiony Granger w pierwszych Insygniach Śmierci.
Tomasz Raczkowski
1. Bobby Helms – Jingle Bell Rock (Zabójcza broń) – być może przebój z 1957 roku został napisany i nagrany jako piosenka świąteczna, ale jestem przekonany, że jego przeznaczeniem było wykorzystanie go w sensacyjnym klasyku Richarda Donnera. Piosenka użyta jest w prologu i nawiązuje do świątecznego okresu, w którym rozgrywa się akcja filmu. Może to kwestia tego, że oglądałem Zabójczą broń więcej razy, niż mogę policzyć, a może tego, że pogodna piosenka o dzwoniących dzwoneczkach w elektryzujący sposób kontrastuje z mrocznym intrem, w którym młoda dziewczyna wyskakuje z okna, ale za każdym razem, gdy słyszę Helmsa, myślę o filmie z 1987 roku – i dziwię się, że melodia nie zostaje przepleciona z filmowym motywem Michaela Kamena, jak ma to miejsce w montażu.
2. Pet Shop Boys – It’s a Sin (Bronson) – film Nicolasa Windinga Refna z 2008 roku to historia osadzonego w zakładzie dla mentalnie chorych przestępcy, zaszywającego się w swoim tytułowym alter ego. Silnikiem filmu jest świetna rola Toma Hardy’ego, ale tym, co najbardziej zapada w pamięć, jest groteskowa scena dyskoteki w szpitalu, w której tanecznym przebojem jest It’s a Sin Pet Shop Boys. Połączenie wizualnego ekscesu z chwytliwym rytmem ejtisowego hitu sprawia, że jest on dla mnie już nierozerwalnie powiązany z Bronsonem.
3. Nick Cave and the Bad Seeds – The Carny (Niebo nad Berlinem) – wspaniały film Wima Wendersa o aniołach przemierzających podzielony murem Berlin wyrasta w dużej mierze ze specyficznego spleenu Berlina Zachodniego, w latach 80. będącego zagłębiem alternatywnej kultury, w tym postpunkowych brzmień. Nie dziwi więc, że w Niebie nad Berlinem pojawia się całkiem sporo muzyki z tego kręgu, co buduje unikalną miejską immersję. W pewnym momencie filmu główni bohaterowie trafiają po prostu na koncert, w czasie którego wybrzmiewają prawie w całości, zagrane przez rzeczywistych muzyków stacjonujących w Berlinie kapel Crime and The City Solution i The Bad Seeds piosenki odpowiednio Six Bells Chime i From Her To Eternity. Ta sekwencja i te dwa posępnie romantyczne utwory są dla mnie wizytówką filmu Wendersa, ale najbardziej kojarzy mi się z nim inna piosenka grupy Nicka Cave’a: The Carny – w jednej z wcześniejszych scen puszczona z płyty przez bohaterkę filmu. Melancholia muzyki i tekstu koresponduje ze stanem ducha postaci w filmie i na swój sposób The Carny zawiera w sobie esencję klimatu Nieba nad Berlinem, przez co są to dla mnie nierozerwalne dzieła.
4. Gene Kelly – Singing in the Rain (Mechaniczna pomarańcza) – wiem, że Deszczowa piosenka to ikona musicalu o tym samym tytule, ale we mnie utwór ten wywołuje przede wszystkim skojarzenia z trawestacją, jaka została zawarta w Mechanicznej pomarańczy Stanleya Kubricka. Wesoła melodia zostaje wykorzystana przez Alexa w trakcie brutalnego napadu na dom pisarza, wracająca zresztą w dalszej części filmu jako sygnatura demaskująca bohatera przed niegdysiejszą ofiarą. Subwersywne i mroczne użycie Singing in the Rain w precyzyjnej konstrukcji filmu Kubricka wywołuje ciarki, a dla mnie jest jednym z najmocniejszych elementów tego filmu.
5. Roy Orbison – In Dreams (Blue Velvet) – z muzycznych epizodów w filmach Davida Lyncha można by pewnie ułożyć osobną listę. Dla mnie najbardziej pamiętnym momentem, w którym amerykański reżyser wykorzystał zapożyczony motyw muzyczny w swojej surrealistycznej wizji, jest fragment, w którym w Blue Velvet grana przez Deana Stockwella postać śpiewa In Dreams Roya Orbisona (a właściwie udaje, że śpiewa pod odtworzoną piosenkę). Scena ta jest częścią sekwencji, w której protagonista podąża z bandą demonicznego Franka Bootha w otchłań niebezpiecznego, perwersyjnego nocnego życia. W tym kontekście In Dreams wybrzmiewa złowrogą dwuznacznością, a cała inscenizacja sceny podkreśla groteskową grozę całej sytuacji. Po obejrzeniu Blue Velvet (zresztą w moim przypadku więcej niż raz), przebój Orbisona nigdy nie będzie już taki sam.
Marcin Kończewski
1. Stealers Wheel – Stuck in the Middle with You (Wściekłe psy) – prawda jest taka, że z dotychczasowej 9 dzieł mistrza Tarantino mógłbym ułożyć osobne zestawienie piosenek, które przywodzą na myśl TEN film – Girl, You’ll Be a Woman Soon, You Never Can Tell… Dlatego uznałem, że w mojej piątce muszę się pokusić o różnorodność i spróbować wybrać jeden utwór, który najlepiej pasuje mi do naszego zestawienia. Wielka batalia w głowie, duszy i sercu zakończyła się zwycięstwem utworu Stealers Wheel, który idealnie w moim umyśle zgrywa się i zespala z hipnotyzującym tańcem Mr Blonde’a, brawurowo zagranego przez jednego z najbardziej niewykorzystanych aktorskich gigantów obdarzonych nadludzką charyzmą – Michaela Madsena.
2. Led Zeppelin – Immigrant Song (Thor: Ragnarok) – jestem wielkim fanem filmu Taiki Waititiego. To mój nr 1 na liście wszystkich filmów MCU. Nie będę tego ukrywał. Moim ulubionym zespołem jest przy okazji Led Zeppelin. Połączenie tych dwóch kosmicznych sił w jedno to moja osobista supernova, która wywołała jeden z największych momentów kinowej ekscytacji, jakiej doznałem w moim życiu. Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić mojego okrzyku radości, gdy Immigrant Song rozbrzmiało po raz drugi w finale filmu. Pisząc o tym i wspominając ten moment, mam automatyczne ciarki na całym ciele. Strasznie tęsknię za takimi emocjami w MCU…
3. Smash Mouth – All Star (Shrek) – to jeden z tych utworów, które zgaduję po jednej nutce, a w wyobraźni widzę wychodek, którego drzwi otwierają się z impetem, aby pokazać nam najpoczciwszego ogra w historii popkultury. Ten prolog to jednocześnie jedna z najlepszych ekspozycji świata przedstawionego bazującego na postmodernistycznej zabawie, dekonstrukcji, jaką stworzono w historii kina. Chyba nie ma też drugiego utworu, którego początek tak mocno uruchamia w mojej wyobraźni konkretną sekwencję filmową, jak rozbrzmiewające po śmiechu Shreka „Somebody once told me…”.
4. Eminem – Lose Yourself (8. mila) – ten utwór to swoisty fenomen, nadutwór, którego nie mogłem przez lata jakoś konkretnie doprecyzować słowami, a byłem w samym jego środku. W Lose Yourself drzemie wiele warstw znaczeń, które stają się pełnią, kompletną jednością tylko w momencie, kiedy zespalają kontekst biograficzny Eminema, film 8. mila i przywołany tu utwór. To też kawałek, który nawet bardziej widzę, niż słyszę. Nie potrafię do końca tego pojąć, ale w momentach, gdy o nim myślę, to słyszę charakterystyczną melodię, jej szczegóły, słowa się rozmywają. To, co jednak widzę doskonale, to fragmenty filmu, zlepki kadrów, zaciętą twarz głównego bohatera granego przez słynnego rapera. A nie jestem wielkim fanem tego gatunku muzycznego. Już za to należy się miejsce w mojej 5.
5. Goo Goo Dolls – Iris (Miasto aniołów) – co ciekawe, to jedyny kawałek z całej mojej 5, który polubiłem, zanim obejrzałem film. To był w końcu hit radiowy, który leciał w kółko na przełomie lat 90. i nowego milenium. Trafił w moją młodzieńczą wrażliwość w dosyć zaskakujący sposób, bo w tamtym czasie na moich kasetach magnetofonowych królowali Red Hot Chili Peppers, The Offspring i punk rock kalifornijski. Potem przyszedł seans Miasta aniołów i… wszystko zmienił. Gdy teraz trafię na Iris, widzę już tylko obrazy – Meg Ryan jadącą z rozłożonymi rękoma na rowerze, Nicolasa Cage’a z uporem maniaka przerzucającego owoce albo stojącego o świecie słońca nad morskim brzegiem. Po prostu nie potrafię już inaczej.
Alicja Szalska-Radomska
1. Tina Turner – Golden Eye (GoldenEye) – na początek klasyka: piosenka Tiny Turner do filmu o Jamesie Bondzie. Chyba żaden inny utwór napisany do tej serii nie kojarzy mi się tak bardzo z agentem 007; mimo że od tego czasu pojawiło się ich dużo, dużo więcej.
2. Vaughn Monroe – Let It Snow (Szklana pułapka) – tak, należę do osób, dla których Szklana pułapka jest filmem świątecznym. Za każdym razem, kiedy słyszę tę piosenkę, myślę o świętach i Brusie Willisie w podkoszulku rozwalającym bandziorów.
3. Alka Yagnik, Udit Narayan, Sunidhi Chauhan, Amitabh Bachchan, Amit Kumar, Aadesh Shrivastava, Sudesh Bhonsale – Say „Shava Shava” (Czasem słońce, czasem deszcz) – był taki czas w moim życiu, że szalałam za kinem bollywoodzkim, nadal go lubię, ale już nie oglądam wszystkiego, co się pojawi w Polsce. Piosenkę Say „Shava Shava” i całą scenę z filmu lubię tak bardzo, że puściłam ją na własnym ślubie, chociaż ja i moi goście nie tańczyliśmy z taką gracją, jak aktorzy z filmu.
4. Uma2rman – Nochnoy Dozor (Straż nocna) – nie jestem fanką kina rosyjskiego, ale muszę przyznać, że seria o wampirach Łukjanienki to świetne książki, na podstawie których powstały równie dobre filmy (choć ich fabuła nieco się różni). Uwielbiam soundtracki z obu części, a kiedy słyszę tę piosenkę, to od razu mam ochotę wrócić do filmów.
5. Judith Rees, Elaine Barry – Duet kwiatowy (Zagadka nieśmiertelności) – bardzo lubię ten utwór, miałam przyjemność być na Lakmé w operze, niestety moje skupienie się rozmyło, gdy tylko usłyszałam tę piosenkę. Od razu przeniosłam się do filmu i do końca wieczoru myślałam już tylko o wampirach, cóż… każdy z nas ma swoje małe dziwactwa.
Michał Kaczoń
1. Cyndi Lauper – Time After Time (Romy and Michelle) – propozycja nowej Szybkiej Piątki przyszła w idealnym momencie. Dzień po tym, jak oglądając film Air Bena Afflecka, w scenie, w której puszczany jest utwór Cyndi Lauper Time After Time, w ogóle nie mogłem skupić się na wydarzeniach na ekranie, bo w mojej głowie pojawiały się flashbacki z najlepszego użycia tej piosenki w historii – w scenie tanecznej z filmu Romy i Michelle na zjeździe absolwentów, w której Lisa Kudrow, Alan Cumming i Mira Sorvino prezentują swój wspaniały układ taneczny na parkiecie podczas zjazdu absolwentów. Moment ten wyrył się w mojej głowie od pierwszego seansu za młodu i od tego momentu, za każdym razem, gdy słyszę szlagier Cyndi Lauper, mam przed oczami tę trójkę wirujących ciał. Wybitna scena i doskonałe wykorzystanie muzyki.
2. Edith Piaf – Non, Je ne regrette rien (Incepcja) – słynny utwór Edith Piaf już na zawsze będzie kojarzyć mi się z Christopherem Nolanem i jego Incepcją, bo objawem geniuszu było wykorzystanie właśnie tego utworu do wybudzania bohaterów z ich snu/snów. Wybór ten padł tu też dlatego, że sama Incepcja to absolutna topka moich ulubionych filmów życia i film, który kocham w całości.
3. Lipps Inc. – Funkytown (Shrek 2) – równie dobrze mógłbym przytoczyć tutaj Holding Out for a Hero Bonnie Tyler, ale to właśnie Funkytown, przygrywające w scenie, w której bohaterowie wjeżdżają do Zasiedmiogórogrodu, tak absolutnie mnie porwało, że niedługo po seansie Shreka 2 głosiłem, że do tego utworu będę tańczyć swój pierwszy taniec na weselu*. A, że to się wciąż nie odbyło, to kto wie czy jeszcze się nie ziści? (*Choć obecnie skłaniam się bardziej ku I Wanna Be Yours Arctic Monkeys).
4. Reel 2 Real – I Like to Move it (Madagaskar) – sekwencja taneczna w rytm I Like to Move It, w której po raz pierwszy poznajemy Króla Juliana w Madagaskarze, to zdecydowanie najlepsza część tego filmu i całej serii produkcji DreamWorks o grupie zwierzaków z Nowojorskiego zoo. Pokochałem ją i ten utwór tak bardzo, że swego czasu miałem jego polską wersję – Wyginam Śmiało Ciało, śpiewaną w brawurowy sposób przez Jarosława Boberka – jako swój sygnał poczty głosowej. Po słynnej frazie z tytułu następowały moje słowa „więc nie mogę teraz podejść do telefonu”. Kurde, muszę sprawdzić, czy przypadkiem nadal nie mam tego na poczcie.
5. Calvin Harris feat. Rihanna – We Found Love (American Honey) – jeden z największych hitów Rihanny, który posiadał już swoją własną historię na listach przebojów, zanim trafił do filmu Andrei Arnold. Jednak dzięki jej zmysłowi muzycznemu i połączeniu z wybitną sceną z początku American Honey, całkowicie wyrył mi się w głowie tylko z tym jednym skojarzeniem. I teraz już zawsze będzie nierozerwalnie łączył z Shią LaBeoufem tańczącym na taśmie sklepowej. Nic dziwnego, że bohaterka Sashy Lane z marszu się w nim zakochała – ta scena aż kipi młodzieńczą energią i zaraża radością. Cały soundtrack tego filmu jest zresztą doskonały, ale to ten moment i ta scena zapisała się złotymi zgłoskami w historii popkultury. Uwielbiam! (Choć sam film darzę raczej letnimi uczuciami).
PS Równie dobrze mógłbym podać tutaj God’s Whisper Raury’ego, które wieńczy film Andrei Arnold (oraz Lucy Luca Bessona). Zawsze gdy go słucham, mam przed oczami scenę, jak bohaterowie przeskakują przez ognisko.
Tomasz Ludward
1. Irene Cara – Fame (Sława) – motor napędowy jednej z kilku reżyserskich perełek nieodżałowanego Alana Parkera. Utwór ma energię lat 80. i opowiada o ambicji, której nie brakuje tancerzom elitarnego nowojorskiego liceum. Cara zasłużenie odebrała za swoją piosenkę nagrodę Akademii. W tym samym roku nominacje otrzymał inny utwór z tego samego filmu – Out Here on My Own, który jednak nie przetrwał próby czasu.
2. Bruce Springsteen – Streets of Philadelphia (Filadelfia) – ten wokal i melancholijny syntezator nierozłącznie kojarzą się z filmem Jonathana Demme’a. Dzięki Springsteenowi i otwierającej sekwencji dowiadujemy się, że następne dwie godziny będę opowieścią nie tylko mieszkańcach Philly, chorobie i dyskryminacji, ale również o samym mieście i jego atmosferze.
3. Barbra Streisand – The Way We Were (Tacy byliśmy) – piękna, powolna ballada, eksponująca wszystkie wokalne atuty Barbry Streisand to muzyczna pozostałość po kinie lat 70. Napisana przez Marvina Hamlischa melodia, będąca kwintesencją romantyzmu, urokliwie skomentowała ekranową relację Streisand i Roberta Redforda. I choć odrobinę nagiąłem reguły szybkiej piątki – film raczej by nie istniał bez tego utworu – to myślę, że zasługuje na wzmiankę, zważywszy, że swego czasu był ogromnym hitem, zgarniając wszystkie najważniejsze branżowe nagrody.
4. The Doors – The End (Czas Apokalipsy) – następująca po dżinglu Dolby Digital 5.1, piosenka Doorsów ma do ogłoszenia kilka ważnych spraw. Będziemy oglądać coś, czego jeszcze nie widzieliśmy. Będziemy oglądać to długo, wnikliwie i wiele filmowych emocji zostanie wywleczonych na wierzch po raz pierwszy i tu też zostanie. Wszystko to będziemy przeżywać oczami Martina Sheena, który w hotelowym łóżku ma piekło w głowie i piekielne zadanie przed sobą. W ogóle piekło… piekło… parafrazując słowa pułkownika Waltera E. Kurtza.
5. Hank Williams – Lovesick Blues (Skazani na Shawshank) – chwila spokoju w więziennej bibliotece nie mogła smakować lepiej. No może poza piwkami na więziennym dachu. Lovesick Blues sączy się leniwie pewnego upalnego lata. Pochodzi z kolekcji winyli Hanka Williamsa, którą swoim oporem wywalczył Andy Dufresne. Melodię nuci nam Heywood, jeden z osadzonych, którego gra William Sadler. To jeden z dwóch – choć pamięć może mnie zawodzić – momentów, kiedy to zewnętrzny świat wybrzmiewa za murami Shawshank, i to dosłownie. Drugim takim akcentem jest Wesele Figara, brawurowo odtwarzane z głośników przez Andy’ego i wprawiające w osłupienie, ale i zachwyt, klawiszy i wszystkich więźniów.
Natalia Hluzow
1. Led Zeppelin – Immigrant Song (Thor: Ragnarok) – w zasadzie mogłabym się podpisać pod każdym słowem, które napisał wyżej Koń. Filmy Taiki Waititiego to mój absolutny TOP, jeśli chodzi o MCU. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zwiastun Thora: Ragnaroku okraszony słynnym utworem Led Zeppelin, zakochałam się bez pamięci i to uczucie zostało ze mną do dziś. Trailer zapowiadał coś zupełnie nowego, świeżego, nieoczywistego i szalonego na skalę, jakiej nie widzieliśmy jeszcze w filmach Marvela. Film spełnił te oczekiwania, a jego reżyser wykorzystał Immigrant Song w absolutnie perfekcyjnym momencie. Od tamtego czasu, ilekroć słyszę tę piosenkę, mam przed oczami mocarnego Thora, którego po 6 latach i 5 filmach Taika Waititi w końcu uczynił godnym miana boga piorunów.
2. Sting feat. Eric Clapton – It’s Probably Me (Zabójcza broń 3) – kiedy byłam małą dziewczynką i wszystkie moje koleżanki kochały się w Leo DiCaprio i członkach Backstreet Boys, ja szalałam na punkcie Mela Gibsona i Stinga. Jakże wielka była więc moja radość, kiedy zorientowałam się, że jeden z najpiękniejszych utworów o przyjaźni, którą Sting nagrał z Erikiem Claptonem, jest piosenką promującą moją ukochaną serię Lethal Weapon. Tekst tak idealnie oddaje treść filmów o Martinie Riggsie i Rogerze Murtaughu, że nie sposób myśleć o kimkolwiek innym, kiedy słucha się It’s Probably Me.
3. Bill Nighy – Christmas is All Around (To właśnie miłość) – w zasadzie powinnam tu umieścić nie Christmas is All Around w wykonaniu Billa Nighy’ego, lecz utwór, który ta piosenka parodiuje. Bo choć przebój Wet Wet Wet jest dalece popularniejszy niż jego przeróbka, a do tego związany z inną słynną komedią romantyczną, fenomenalny i prześmieszny wykon gwiazdora z Love Actually sprawił, że gdy w radiu grają romantyczne I feel it in my fingers, I feel it in my toes… ja automatycznie dośpiewuję… Christmas is all around me, come on and let it snow!
4. Nirvana – Something in the Way (Batman) – Matt Reeves bardzo starannie wybrał główny przebój do swojego filmu o Mrocznym Rycerzu, zadbawszy o to, by nie tylko klimatycznie pasował do pozostałych elementów, lecz także oddawał charakter postaci i jej wewnętrzne zmagania. Something in the Way zostało w ten sposób nierozerwalnie połączone z nowym Batmanem, stając się wisienką na fantastycznie skomponowanym przez Michaela Giacchino muzycznym torcie.
5. Scarlet Pleasure – What a Life (Na rauszu) – fantastyczna scena tańca wieńcząca świetne Na rauszu to dostateczny powód, żeby skojarzyć na zawsze utwór duńskiego zespołu z filmem Thomasa Vinterberga. Ostatnią pozycję dedykuję jednak mojej kumpeli – psychofance Madsa Mikkelsena, Scarlet Pleasure i wszystkiego, co duńskie – dla której dzień bez wysłuchania What a Life jest dniem straconym, przez co wyryła mi tę piosenkę w pamięci po wsze czasy.