search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Natalie Portman w serialu HBO!

Jacek Lubiński

8 sierpnia 2016

REKLAMA

Home Box Office, czyli w skrócie HBO, to marka, która już od ładnych paru dekad wyznacza standardy w telewizji. Owszem, czasem włodarzom studia powinie się noga, ale to wyjątki od reguły nieprzeciętnej solidności tego kanału. Magii trzech literek dają się przy tym ponieść nie tylko widzowie, ale i hollywoodzkie gwiazdy tak małego, jak i dużego ekranu. Teraz dołącza do nich śliczna Natalie Portman.

Aktorka ma zagrać w adaptacji powieści Nie posiadamy się ze szczęścia (org. We Are All Completely Beside Ourselves) Karen Joy Fowler. Mini seria ma ponoć mocno opierać się na zaskoczeniu, zatem niewiele wiadomo o projekcie, poza tym, że ma skupiać się na studentce Rosemary Cooke, której siostra-bliźniaczka znika w tajemnicznych okolicznościach mając zaledwie pięć lat. Osoby znające książkę z pewnością wiedzą na temat fabuły nieco więcej, ale zwolennikom ruchomego obrazu taki opis musi na razie wystarczyć. I trzeba przyznać, że rozbudza on wyobraźnię (czyżbyśmy mieli zobaczyć na ekranie dwie Natalki? Mniam!).

Całość jest zresztą niezwykle obiecująca także przez wzgląd na połączenie sił Portman i HBO. Obie te strony nieustannie bowiem poszukują nowych wyzwań, nie boją się eksperymentować ze swoim wizerunkiem i chwytać się niełatwych, często dalekich od komercyjności projektów. Poza tym jest też szansa, że serial ten nada karierze Portman nowe życie, gdyż – nie oszukujmy się – od jakiegoś czasu jej gwiazda świeci trochę bledszym światłem, a kolejne tytuły sygnowane nazwiskiem Natalie przepadają w kinach zbyt szybko lub w ogóle mają problemy z premierą (casus Niepokonanej Jane). W dodatku będzie to właściwie pierwszy telewizyjny występ 35-latki. Jakby nie było jest na co czekać, choć na razie brak daty premiery.

We Are All

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA