Znamy gospodarza przyszłorocznych Oscarów!
Oscarowej tradycji musiało stać się zadość. Nim sezon nagród na dobre się rozkręcił, nim wszelkie przewidywania i typowania zwycięzców rozniosły się szerokim echem w internecie, musieliśmy najpierw poznać jeden kluczowy element zbliżającej się dużymi krokami ceremonii – mianowicie jej prowadzącego. W przyszłym roku odpowiedzialność za kierowanie 89. galą rozdania złotych rycerzy spadnie na barki Jimmy’ego Kimmela, znanego komika i prezentera telewizyjnego.
Pozostaje zatem zadać sobie jedno pytanie – czy jest to dobry wybór? Ja jestem zadowolony. Podczas gdy ostatnimi laty Akademia starała się zadowolić gusta mniejszości i wypełnić zalecenia poprawności politycznej, obsadzając w roli prowadzącego gali albo dziennikarkę-lesbijkę, albo aktora-Murzyna, tym razem przyszedł czas na zdecydowanie bardziej wyważony wybór, nie silący się na kontrowersyjność.
Jimmy Kimmel znany jest z tego, że w swym popularnym talk-show „Jimmy Kimmel Live!”, regularnie zapraszającym gwiazdy wielkiego ekranu, zadając niewygodne pytania, nie przekracza granic dobrego smaku. Dlatego celebryci lubią go, i co równie ważne, nie boją się go. Atmosfera tych rozmów jest bardzo szczerza, sympatyczna i przepełniona humorystycznymi gagami. Co istotne – wiele z tych obowiązkowych żartów bardziej podkreśla wyjątkowy, wręcz fanowski status danego filmu/aktora, niżeli ma na celu go szyderczo krytykować. Kimmelowi daleko zatem do taniej obsceniczności. Jako konferansjer ma nawet doświadczenie. W latach 2012 i 2016 z powodzeniem prowadził bowiem rozdanie Emmy. W nadchodzących Oscarach spodziewam się zatem dużo roztropnych żartów z aktorów i filmów, choć… pewnie i tak dostanie się także Trumpowi.
Zapoznajcie się z jego stylem, oglądając fragmenty programu „Jimmy Kimmel Live!”:
https://www.youtube.com/watch?v=hJx6EqM16CY
https://www.youtube.com/watch?v=iIRxGfSz-ps
https://www.youtube.com/watch?v=JjecfxLCIQY