Tarantino nie spieszy się z realizacją kolejnego filmu. Dlaczego bardziej ceni widzów w teatrze?
Quentin Tarantino pojawił się ostatnio na Sundance Film Festival, gdzie 33 lata temu debiutowały jego Wściekłe psy. Twórca, na którego kolejny (i według zapowiedzi ostatni) film wciąż czekamy, zabrał głos na temat tego, dlaczego ostatnio w większym stopniu poświęca się pisaniu.
Tarantino stwierdził:
Nie spieszy mi się, żeby rozpocząć teraz produkcję. Robię to od 30 lat. Podoba mi się skupienie się na pisaniu. Nie chcę pracować nad filmem do czasu, aż mój syn skończy 6 lat.
Twórca dodał, że swój czas dzieli między Ameryką (gdzie skupia się na pisaniu) i Izraelem (gdzie poświęca się rodzinie). Tarantino negtywnie wypowiedział się też na temat tego, jak mało czasu mija premierą filmu w kinie i jego debiutem na VOD, krytykując, że czasem to jedynie cztery tygodnie. Reżyser aktualnie ekscytuje się teatrem i docenia jego widzów.
Płacą duże pieniądze za to, aby obejrzeć przedstawienie. Nikt nie nagrywa, nie ma komórki, cała widownia jest twoja. Nie chodzi tylko o robienie sztuki, ale też o to, żeby oczarować widzów, zagwarantować im świetną noc. To dla mnie sens istnienia.
Tarantino aktualnie pracuje nad sztuką, która może w przyszłym roku ujrzeć światło dzienne; jeśli okażee się sukcesem, twórca być może zaadaptuje ją na swój ostatni film.