AMBER HEARD wciąż planuje złożyć apelację od wyroku w procesie z Deppem. Wiąże się to z kosztami

Minął już prawie miesiąc od wyroku w sprawie Amber Heard i Johnny’ego Deppa, który pozwał byłą żonę o zniesławienie. Zdecydowano, że będący przedmiotem sporu artykuł z Washington Post istotnie zaszkodził karierze aktora. Zasądzono, że Depp otrzyma 15 milionów (10 milionów za straty rzeczywiste i 5 za moralne, jednak ta ostatnia suma została zmniejszona do 350 tysięcy dolarów – to limit obowiązujący w Wirginii). Z kolei Heard ma otrzymać 2 miliony dolarów odszkodowania, uznano bowiem, że jeden z punktów z jej kontrpozwu wobec Deppa jest zasadny.
Już dzień po wyroku prawniczka Heard – Elaine Bredehoft – zapowiedziała, że jej klientka zamierza złożyć apelację i odwołać się od decyzji ławy przysięgłych. Według prawniczki, są do tego doskonałe podstawy. Bredehoft przegraną Heard zrzuciła między innymi na wpływ mediów społecznościowych, które “demonizowały” aktorkę, jak również na fakt, że “w sądzie zezwolono na kilka rzeczy, na które nie powinno się pozwalać”.
Wczoraj wyrok przysięgłych został wpisany przez sędzinę Penney Azcarate do akt sądowych. Na spotkaniu, w którym brali udział prawnicy Deppa i Heard, nie doszło do żadnej ugody, przeciwnie: przedstawiciele aktorki potwierdzili, że zamierzają złożyć apelację. Azcarate poinformowała, że w związku z tym muszą złożyć odpowiedni wniosek, jak również – abstrahując od już zasądzonej kwoty – uiścić opłatę 621000 dolarów (to 6% całości). Choć wcześniej Bredehoft twierdziła, że jej klientka nie ma pieniędzy na to, aby się wypłacić, teraz wygląda na to, że apelacja jest już przygotowywana. Kilka dni temu do sieci trafiły plotki, że Heard miała otrzymać sporą sumę pieniędzy za podpisanie umowy na książkę, w której opisze swoje małżeństwo z Deppem.
Rzecznik Heard przekazał, że “jeśli się jest niewinnym, nie błaga się o przebaczenie” i dodał, że nie można odpuścić apelacji, jeśli jest się pewnym swojej racji.
Czekamy na dalsze informacje.