search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Trainspotting z policyjną odznaką?

Filip Jalowski

11 kwietnia 2013

REKLAMA

Pamiętacie Mikeya Forrestera z „Trainspotting”? Pojawia się blisko początku filmu. Renton odwiedza go po heroinowym zejściu i kupuje od niego słynne czopki z opium, które później doprowadzają go do najgorszego kibla w Szkocji. Ten facet w t-shircie i głupawym kożuchu to niejaki Irvine Welsh, czyli autor powieściowego pierwowzoru kultowego filmu Boyle’a. Czemu o nim przypominam? A no temu, że dosłownie przed kilkoma godzinami w sieci pojawił się zwiastun do najnowszego filmu firmowanego nazwiskiem Welsha. Nadchodzi „Filth”.

Trailer nie pozostawia złudzeń. W rytm kawałka „Filthy/Gorgeous” Scissor Sisters James McAvoy rozbija się po mieście, popija siwuchę ze słoika, uprawia seks (choć to raczej zbyt grzecznie powiedziane), wymiotuje, bije i drze się wniebogłosy. Wizualnie również jest ciekawie, bo maksymalnie „trainspottingowo”. Jaskrawe kolory przeplatają się z ulicznym syfem, czuć w tym wszystkim komiksową wrażliwość. Zapowiada się naprawdę bardzo dobrze.

Siedzący na stołku reżysera Jon S. Baird dał się poznać przy okazji filmu „Cass”, który całkiem przyzwoicie i ze sporą energią pokazał londyńskie ulice demolowane przez niesławnych brytolskich kiboli. Wydaje się, że Baird doskonale rozumie, że z prozą Welsha nie ma już co kombinować, ponieważ odczytanie zaproponowane kilkanaście lat temu przez „Trainspotting” doskonale oddaje to, co chodzi po głowie szkockiemu pisarzowi. Zresztą, podobno w książce „Porno”, będącej kontynuacją historii Rentona i jego ekipy, autor sam wyraźnie sugeruje, że fajnie byłoby zobaczyć w kinach sequel filmu Boyle’a – to o czymś świadczy.

A jeśli już o tych życzeniach mowa, to warto wspomnieć również o tym, że Boyle podobno nie zostaje głuchy na prośby Szkota. Anglik pozytywnie ocenia „Porno” Welsha (zaznaczając jednak, że nie jest to poziom „Trainspotting”) i wyraża chęć powrotu do świata bohaterów, którzy wprowadzili go na kinowe salony. Rok 2016 to pierwsza data, która pojawia się w kontekście premiery „Porno” vel „Trainspotting 2”. Miejmy nadzieję, że projekt dojdzie do skutku.

Wracając jednak do samego „Filth”. To opowieść o patologicznym funkcjonariuszu szkockiego wydziału zabójstw, który pije, pali, nadużywa kokainy i nazywa się Bruce Robertson. Wśród jego nałogów znajduje się też przemoc, również w łóżku, oraz szczera nienawiść do ludzi, z którymi pracuje. Dla awansu i kasy Robertson zrobi wszystko, czyli dokładnie tyle samo, co dla tego, aby dokopać swoim przeciwnikom. Typowy, porąbany świat szkockiego pisarza.

Zwiastun, świetny plakat, na którym McAvoy wspina się po kokainowej drabinie lub leży martwy na kokainowym przejściu dla pieszych (fajna dwuznaczność, albo moja nadinterpretacja), obiecujący Baird i Welsh jako fundament – po prostu musi być dobrze. „Filth” w amerykańskich kinach we wrześniu.

REKLAMA