BRENDAN FRASER niemal umarł na planie „Mumii”. Aktor wspomina niebezpieczne zdarzenie
W 1999 roku na ekrany trafiła Mumia Stephena Sommersa, opowieść o Ricku O’Connellu, który wraz z poznaną bibliotekarką i jej starszym bratem przypadkowo budzi Imhotepa, przeklętego kapłana pogrzebanego żywcem tysiące lat wcześniej. W roli Ricka pojawił się Brendan Fraser, który doświadczył na planie wyjątkowo niebezpiecznej sytuacji.
W jednej ze scen Rick zostaje powieszony i w ostatniej chwili uratowany przez Evelyn Carnahan (Rachel Weisz). O ile na ujęciach z oddali Frasera mógł zastąpić jego dubler, tak na zbliżeniach twarzy Ricka i jego owiniętej pętlą szyi widzimy już samego aktora. To właśnie przy tej okazji Fraser znalazł się w sytuacji zagrożenia życia.
W jednym z wywiadów aktor wspominał, że zaczął się naprawdę dusić i było to przerażające.
Przy pierwszym ujęciu zagrałem duszenie się najlepiej, jak potrafiłem. Steve spytał, czy możemy zrobić dubel i zwiększyć ucisk, na co się zgodziłem.
Po zwiększeniu nacisku Fraser nie dał rady ustać i naprawdę zawisł na linie – chwilę później stracił przytomność. Gdy się ocknął, stał nad nim medyk, a on czuł duży ból i miał żwir w uszach. Okazało się, że przestał oddychać i potrzebował resuscytacji. Po dojściu do siebie uznał, że na tamten dzień wystarczy mu pracy na planie. Sommers przedstawia to zdarzenie nieco inaczej – według niego, sam Fraser doprowadził do duszenia, ponieważ zbyt mocno chciał „sprzedać” fakt, że jego postać nie może oddychać. Fraser przyznał, że faktycznie popełnił błąd, biorąc wcześniej trzy głębokie oddechy, tak aby jego twarz stała się fioletowa, a na szyi wyszły żyły. Aktor dodał, że ujęcie widziane w filmie pochodzi z dubla, po którym stracił przytomność.
W czasie zdjęć do Mumii ekipa zmagała się także z innymi problemami – odwodnieniem ekipy, wężami oraz burzami piaskowymi. Mumia zadebiutowała 7 maja 1999 i spotkała się z mieszanymi opiniami, stała się jednak sukcesem finansowym (416 milionów dolarów w box office przy budżecie 80 milionów).