Czy Mel Gibson zagra Jana III Sobieskiego?
Jeszcze dwa dni temu minister MSWiA Mariusz Błaszczak goszczony przez nowojorską Polonię wskazywał na potrzebę stworzenia wysokobudżetowego filmu sławiącego dobre imię Polski. W rolach polskich bohaterów minister chętnie obsadziłby amerykańskich gwiazdorów Toma Cruise’a lub Mela Gibsona. Wczoraj tę wypowiedź w radiu RMF FM potwierdził wiceminister kultury Jarosław Sellin. Dodajmy, rozmowa była dość „luźna”. Choć problem jest jak najbardziej poważny.
Wiceminister Sellin przyznał, że ze względu na społeczną potrzebę powstania dużego fresku historycznego, w Ministerstwie Kultury uruchomiono mechanizm produkcji takich obrazów. Okazuje się, że pomysłów na filmy o polskich bohaterskich jest bez liku. Do ministerstwa spłynęło ponad osiemset propozycji. Do 21 października specjalna komisja wyłoni kilkadziesiąt najlepszych, które dostaną wsparcie finansowe (3 tys. zł brutto) na rozwój zarysu fabuły. Drugi etap to wyłonienie finałowej piątki (autorzy otrzymają 50 tys. zł brutto na przygotowanie pełnego scenariusza). W komisji, której przewodniczy scenarzysta Jarosław Sokół, znaleźli się także reżyserka Joanna Kos-Krauze, producent Piotr Dzięcioł, scenarzysta Wojciech Tomczyk, reżyser Rafał Wieczyński, historyk Wojciech Roszkowski, krytyk filmowy Mateusz Werner, przedstawiciel MKiDN Dariusz Wieromiejczyk, publicysta Piotr Gociek oraz poeta Remigiusz Włast-Matuszak.
Trzeba mieć tylko nadzieję, że rezultatem ministerialnego konkursu, którego ogłoszenie wyników planowane jest na 19 czerwca 2017, będzie wartościowy film. W polskich warunkach nie będzie łatwo go zrobić, o czym swego czasu na łamach film.org pisał Grzegorz Fortuna, trafnie punktując główne problemy realizacji historyczno-patriotycznej produkcji. Ponieważ w czasach „dobrej zmiany” nie ma jednak rzeczy niemożliwych, film z Cruise’em czy Gibsonem – piszę to jak najbardziej serio – ma duże szanse, by powstać. Gibson jako Jan III Sobieski, czemu nie? Wiceminister Sellin kusi: „Proszę go sobie wyobrazić z tym przyklejonym wąsem, ucharakteryzowanego na sarmatę”. Myślicie, że to się może udać?