search
REKLAMA
Znalezione w sieci

Animatronika nie znika

Rafał Donica

26 kwietnia 2014

REKLAMA

W erze wszędobylskich efektów cyfrowych i zielonych ekranów, gdy wszelakiej maści kosmici i inne poczwary powstają w trzewiach komputerów, tym bardziej cenna jest animatronika. Dobrze wiedzieć, że coś jeszcze czasami przed tą kamerą fizycznie istnieje, a aktorzy nie gadają do zielonego ekranu czy zawieszonej na sznurku piłeczki. Życzyłbym sobie, aby na przykład nowe “Gwiezdne Wojny” powstały przy wykorzystaniu takich tradycyjnych metod, a gdyby do tego doszły jeszcze miniatury pojazdów, byłaby pełnia szczęścia. Tymczasem przyjrzyjmy się jak powstawały efekty animatroniczne do takich filmów, jak m.in.: “Prometeusz”, “Charlie i fabryka czekolady”, “Upadek Tytanów” oraz “Autostopem przez Galaktykę”.

Tęsknicie za takimi sposobami realizacji filmów, czy przyzwyczailiście się już raczej do CGI, a miejsce animatroniki jest na filmowym cmentarzystku? 

autostopem

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA