Najlepsze filmowe WYZWISKA i wiązanki przekleństw
Jan Dąbrowski
1. “Ty głupia, jebana cipo. Ej, Williamson, do ciebie mówię, ty gnoju. Właśnie straciłem przez ciebie sześć tysięcy dolarów. Sześć tysięcy i cadillaca. Właśnie tak. Co planujesz z tym zrobić? Co planujesz z tym zrobić, gnoju? Jesteś jebanym gnojem. Gdzieś ty się uczył fachu, ty głupia, jebana cipo, ty idioto?! Kto cię dopuścił do pracy z mężczyznami?” (Glengarry Glen Ross) – Moim zdaniem wszystkie kwestie w tym scenariuszu Davida Mameta to złoto, ale to chyba moje ulubiona. Wściekły Al Pacino, który pół filmu próbuje urobić klienta i zgarnąć kupę kasy, wyżywa się na przełożonym, który niechcący wszystko mu popsuł. Celna, niszcząca seria wulgaryzmów, w dodatku zrozumiała i zasłużona.
2. “(naśladując Popeye’a) Nie-nie, to ty-ty-ty-ty jesteś po-po-po-popieprzony!” (Przez ciemne zwierciadło) – Podane bez kontekstu niestety może mniej bawić. Niemniej Robert Downey Jr. rządzi w roli pokręconego narkomana nabijającego się ze swojego kolegi o gorszej kondycji psychicznej, a oglądanie go w pakiecie z Woodym Harrelsonem to coś pięknego.
3. “To bardzo praktyczne z punktu widzenia osoby, która siedzi na fotelu starszym niż jej kraj” (Easy Virtue) – Kristin Scott Thomas tłumaczy Jessice Biel, gdzie jej miejsce, kiedy ta próbuje udzielać teściowej dobrych rad o utrzymywaniu angielskiego pałacyku. Proste, soczyste i w punkt, jak wiele tekstów w tym znakomitym, a wciąż mało znanym filmie.
4. “– Do szkoły trzeba by cię posłać. [– Znów mnie wszyscy będą pierdolić]. – No, to jest argument przeciwko szkole” (Psy) – Klasyka polskiego kina i polskiego cytatu, jak to dawniej u Władysława Pasikowskiego bywało. Dbałość ubeka o złotym sercu o wykształcenie swojej młodocianej kochanki jest urocze, a jej bezpretensjonalna reakcja słodko-gorzka. Swoje w domu dziecka przeżyła i patrzy na świat w dość przyziemnych kategoriach, choć racjonalnego podejścia nie można jej odmówić.
5. “– Weźmiesz najładniejsze panienki, najlepszy alkohol i tyle koksu, ile potrafisz unieść, czy to jasne? Kiedy któryś z nich odkręci kran w kiblu, ma z niego płynąć Johnny Walker, rozumiesz? Jeżeli będzie chciał przelecieć Murzynkę… [– Nie mam Murzynki w agencji!] – …to pomalujesz jednego z naszych chłopców czarną farbą, wszystkiego ma być w opór. [ – A jeżeli…] – A jeżeli będą chcieli pójść do Muzeum Lotnictwa, to zabierzesz ich do Muzeum Lotnictwa, kurwa jego mać!” (Chłopaki nie płaczą) – Może i nietaktowny z punktu widzenia dzisiejszej poprawności politycznej, ale nadal przezabawny tekst. Wprawdzie sam film wydaje się dziś mniej śmieszny niż podczas pierwszych seansów za dzieciaka, ale wiązanka Bohdana Łazuki do Michała Milowicza to dla mnie klasyka gatunku, palce lizać!
Mikołaj Lewalski
1. “Zatrzymaj resztę, wstrętny bydlaku” (Kevin sam w domu) – To prawdopodobnie efekt nostalgii i siły przyzwyczajenia, ale zdecydowanie preferuję polskie tłumaczenie tej kwestii (w oryginale: “Keep the change, you filthy animal!”), doskonale przeczytane przez Piotra Borowca. To doskonałe postawienie kropki nad i po brutalnym wybuchu przemocy i komediowe złoto, które potrafi rozbawić mnie za każdym razem, rok w rok, podczas świątecznego seansu.
2. “What the fuck was that?! Jesus Christ! Fuck! Piece of shit. Fucking damn it, Rick, I swear to God. Forgot your fucking lines, embarrassed yourself like that in front of all those goddamn people! You were drinking all night, fucking drinking again, eight goddamn fucking whiskey sours. Fucking bullshit. You are a fucking miserable drunk. Not fucking remembering your fucking lines! I practiced them and now I don’t look like I goddamn practiced them! You’re sitting there like a fucking baboon! Blah blah blah blah blah blah, fuck! Eight fucking whiskey sours. I couldn’t stop at fucking three or four, I’ll have eight!” (Pewnego razu… w Hollywood) – Załamanie nerwowe Ricka Daltona po nieudanym występie na planie to być może najlepsza scena samokrytycznego monologu, jaką widziałem. Idealne połączenie tragizmu z komedią, doskonały DiCaprio i niezwykle przemyślany montaż składają się na wyjątkową scenę. Przesadny dramatyzm bohatera i realistycznie przesycony wulgarnymi wiązankami tekst (podobno improwizowany, ale nie wiem, ile w tym prawdy) budzą śmiech, który więźnie w gardle, kiedy pomyślimy o ponurej rzeczywistości zmagania się z własnym alkoholizmem. Rick ma niemałe problemy z nałogiem, co świetnie widać w innej scenie jego pijackiej tyrady – kiedy każe zabierać się ze swojego podjazdu przydupasom Mansona. Tamte wiązanki również mogłyby się pojawić w tym zestawieniu.
3. “Maybe. Maybe not. Maybe fuck yourself” (Infiltracja) – Sześć krótkich słów, które mówią wszystko, co musimy wiedzieć o sierżancie Dignamie. Opryskliwy, nieustannie prowokujący i sprawdzający ludzi, nie bawi się w konwenanse i zbędne pogaduszki. Niemożliwy do polubienia i jednocześnie niemożliwy do znienawidzenia. Fascynująca postać i kopalnia pamiętnych wyzwisk.
4. “That is not your boyfriend’s dick. Do not come early”; “ The folder is your fucking responsibility, Tanner. Why would you give it to Neiman? Right? You give a calculator to a fucking retard he’s gonna try to turn on a TV with it. Now get your sticks and get your ass on stage” (Whiplash) – Tak naprawdę każda obelga wypowiedziana przez Terence’a Fletchera (J.K. Simmons) w tym filmie to perełka. Bardzo dużo w tym żerowania na stereotypach i słabych punktach swoich uczniów, ale Simmons swoim występem przekuwa to prostactwo w siłę.
5. “Damn ye! Let Neptune strike ye dead, Winslow! Hark! Hark, Triton. Hark! Bellow, bid our father, the sea king, rise from the depths, full foul in his fury, black waves teeming with salt-foam, to smother this young mouth with pungent slime, to choke ye, engorging your organs till ye turn blue and bloated with bilge, and brine, and can scream no more. Only when, he, crowned in cockle shells, with slithering tentacled tail, and steaming beard, takes up his fell, be-finnèd arm, his coral-tined trident screeches banshee-like in the tempest, and plunges right through your gullet, bursting ye, a bulging bladder no more, but a blasted bloody film now, a nothing for the Harpies, and the souls of dead sailors to peck and claw and feed upon, only to be lapped up and swallowed by the infinite waters of the dread emperor himself. Forgotten to any man, to any time, forgotten to any god, or devil, forgotten even to the sea, for any stuff, or part of Winslow, even any scantling of your soul, is Winslow no more, but is now itself the sea. I seen it. You’re fond of me lobster! Say it! Say it. Say it!” (The Lighthouse) – Tyrada ostateczna. Pozbawiona wulgaryzmów, ale potężna, działająca na wyobraźnię i FENOMENALNIE zaprezentowana przez skandalicznie niedocenionego w tym sezonie nagród Willema Dafoe.
Bonus: Wymiana zdań z drugiego sezonu True Detective, Frank Semyon do asystenta burmistrza, który wymownie wskazuje mu drzwi wyjściowe:
“– You don’t direct me. Khe Sanh motherfucker. [– I’m Chinese.] – Then go stand in front of a fuckin’ tank.” – Ta namacalna irytacja Franka (świetny Vince Vaughn, którego roli w tym serialu zawsze będę bronił) i błyskawiczna korekta obelgi (kiedy Frank słyszy, że obraża nie Wietnamczyka, a Chińczyka) bawi mnie za każdym razem.