search
REKLAMA
Recenzje

SPEED RACER. Niepopularna opinia: ten film to świetne science fiction

Patrząc na trailery Speed Racera miałam mieszane uczucia.

Aleksandra Tofil

2 grudnia 2023

SPEED RACER. Niepopularna opinia: to świetne science fiction
REKLAMA

Cukierkowe kolory, szaleńczy montaż przyprawiający o zawrót głowy, gagi na poziomie kilku-, góra kilkunastoletniego podrostka. Nie bardzo potrafiłam i chciałam uwierzyć, że ten “jaskrawy potworek” wyszedł spod ręki twórców Matrixa.

Speed Racer to urodzony kierowca wyścigowy: fenomenalna intuicja, wyczucie, on i maszyna, to jedno. Ale nie może być inaczej skoro sportem tym jest genetycznie “skażony”. Ojciec – Pops (John Goodman) – całe serce wkłada we własnoręczne konstruowanie “wyścigówek”. Starszy brat Rex (Scott Porter), do czasu tragicznego wypadku, brał udział w wyścigach pod szyldem Racerów. Był niedoścignionym mistrzem toru. Na zawsze pozostał bohaterem i wzorem dla Speeda, który teraz z determinacją podąża w jego ślady. Nieprzeciętne umiejętności młodego Racera zapewniają mu zainteresowanie ze strony najgrubszej ryby w świecie wyścigów – właściciela Royalton Industries. Nie chcąc jednak łamać rodzinnej tradycji, Speed odrzuca lukratywną ofertę reprezentowania Royaltona. W tym samym momencie, czując jak ciężkie pieniądze uciekają mu z rąk, potentat zrzuca maskę dobrego wujaszka i pokazuje swoje prawdziwe oblicze – opętanego chciwością szaleńca. Zapewnia Speeda, że dopilnuje, by ten nie ukończył żadnego z wyścigów, w którym weźmie udział. Co więcej, z nienawistną satysfakcją oświadcza, że wszystkie znaczące wyścigi, w tym najważniejszy – o Grand Prix, są z góry przesądzone.

SPEED RACER

Obietnica Royaltona spełnia sie z nawiązką. Speed Racer atakowany – w daleki od przepisowego sposób – przez kierowców Royaltona nie przekracza linii mety żadnego z wyścigów. Co więcej, zakład Popsa jest publicznie oczerniany, jego reputacja złośliwie rujnowana. Przyszłość całej rodziny jawi się w jak najciemniejszych barwach. Zrezygnowany, załamany Speed traci wiarę w to, co robi. Wyścigi, z ukochanego sportu stały się przekleństwem. W momencie jednak, kiedy młodego Racera dopada największe zwątpienie, na jego drodze pojawia się tajemniczy, zamaskowany Racer X (Matthew Fox). Na nowo rozpala w nim uczucie do ukochanego sportu i oferuje współpracę, mającą na celu ukrócenie haniebnego procederu Royaltona. Ale żeby tego dokonać, Speed musi wziąć udział w ultraniebezpiecznym wyścigu, który odebrał życie jego bratu – “The Crucible”.

Już pierwsze minuty filmu utwierdziły mnie w przekonaniu, że trailer był jedynie niewinną namiastką całego tego kolorowego chaosu, który będzie atakował widzów przez cały seans. I choć na początku z mojej twarzy nie schodził wyraz irytacji i zmieszanego z zażenowaniem niedowierzania, w pewnym momencie ze zdziwieniem odkryłam, że zaczęłam się świetnie bawić! A chaos okazał się w pełni kontrolowany.

SPEED RACER

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że pomysł na film Speed Racer został zaczerpnięty z popularnego w latach 60. komiksu, na podstawie którego powstał później serial animowany. I w moim odczuciu twórcy właśnie na tej “komiksowości” się skoncentrowali. Starali się jak najdokładniej przełożyć na język filmu jego specyficzną formę. Stąd ekran “pocięty” na mniejsze fragmenty, a w każdym z nich śledzimy inną odsłonę akcji. Podobnie jak na stronie komiksu – każde okienko, rysunek, to kolejna sekwencja opowieści. Dodatkowo jeszcze, dla podkreślenia efektu, reżyserzy operują żywą, rażąca wręcz kolorystyką, która doskonale komponuje się i dodatkowo uwydatania tę “obrazkowość” i “komiksowość” filmu. Można odnieść wrażenie, że chciano nie tyle zrobić film na podstawie komiksu, co ożywić ten komiks na ekranie, wraz z całą jego specyficzną formą i klimatem. Moim zdaniem udało im się to w zupełności.

Wydawać się może, że stawiając na atrakcyjność wizualną, koncentrując się na aspekcie plastycznym filmu, rodzeństwo zaniedbało nieco jego stronę fabularną. Mamy bowiem do czynienia z dość znacznym spłyceniem bohaterów, ich osobowości, wzajemnych zależności i interakcji. Podział charakterów ogranicza się do wyodrębnienia jedynie białych i czarnych. Tych szarych, o których nie da się jednoznacznie powiedzieć, że są dobrzy bądź źli, jest jak na lekarstwo. Nie ma miejsca na zastanawianie się nad moralnością postaci, czy powodami, kierującymi ich wyborami. Komplikacja osobowości bohaterów sprowadzona jest do minimum.

SPEED RACER

Podobny zarzut można wystosować w stosunku do obecnego w filmie banalnego humoru. Zupełnie nie trafia on do widza dorosłego. Co prawda nie można powiedzieć, że jest rażąco niesmaczny, czy po prostu doszczętnie głupi, ale jednak – płytki, pozbawiony polotu, satysfakcjonujący jedynie “wczesnego” nastolatka.

I tu dochodzimy do kolejnego punktu, którego zabierając się do seansu filmu Speed Racer zlekceważyć nie można. Swój film twórcy jasno określili jako kino familijne, skierowane przede wszystkim do widza najmłodszego. Co za tym idzie powyższe zarzuty są w pewnym sensie usprawiedliwione. Taka, a nie inna konstrukcja postaci, ułatwia dzieciakom odbiór filmu, pozwoliwszy skoncentrować się tylko i wyłącznie na nieskrępowanej zabawie. Prosty przekaz oczywistych wartości (wierność ideałom, miłość i wsparcie rodziny), skomponowany z akcją jest w taki sposób, by umożliwił dostrzeganie przede wszystkim tej ostatniej: widowiskowych wyścigów niesamowitych maszyn, nielicznych, ale dość zaskakujących scen walki, czy nawet wrestlingu w wykonaniu doskonale bawiącego się swoją rolą Goodmana.

speed racer

Podobnie sprawa ma się z gagami, w większości generowanymi przez najmłodszego przedstawiciela rodziny Racerów – Spritle’a (Paulie Litt). To przede wszystkim na twarzach jego rówieśników mają wywołać uśmiech. To ich mają rozbawić figle jego małpiego towarzysza Chim Chim. Mimo wszystko jednak pozostaje pewien niedosyt i żal, że nie ma tego “oczka” puszonego w stronę widza doroślejszego i nieco bardziej wymagającego. W każdym razie – jako twórcy filmów dla dzieci rodzeństwo Wachowskich się w pełni sprawdziło.

Tylko, czy taki ich wizerunek przypadnie widzom do gustu? No cóż, jedno jest pewne – nie pozostaną na filmie Speed Racer obojętni. I albo obudzą drzemiącego w nich dzieciaka i tą szaleńczą, nieskrępowaną jazdę bez trzymanki pokochają, albo znienawidzą. Na inne uczucia w przypadku tego filmu miejsca nie ma.

Tekst z archiwum film.org.pl

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor