REDAKCYJNE TOP 5. Osobiste listy najlepszych filmów 2018 roku
Poznaliście już wyniki Złotych Krabów 2018 – wiadomo, które filmy w naszym wewnętrznym głosowaniu zdobyły największą liczbę głosów. Teraz możecie poznać ulubione produkcje poszczególnych członków redakcji. Czyje wybory są najbardziej zbliżone do waszych? Który redaktor najbardziej was zaskoczył swoim top 5? Dajcie znać w komentarzu!
Maciej Niedźwiedzki
1. Roma
Wnikliwie o jednostkach, wyczerpująco o rodzinie, celnie o społecznych i klasowych napięciach ewoluujących w otwarte miejskie konflikty. W Romie tak samo ważna jest perspektywa totalna (niejedna sekwencja ujęta jest w planie panoramicznym), co detal (bańki mydlane, psie odchody, pranie). Alfonso Cuarón każdy kadr nasącza znaczeniem i dramaturgiczną wagą. Przepiękne i ponadczasowe kino.
2. Nić widmo
Wystudiowane i wymierzone co do milimetra kino od Paula Thomasa Andersona. Tym razem bez inscenizacyjnej szarży znanej z Boogie Nights, Magnolii czy Aż poleje się krew, ale z niespotykaną psychologiczną i emocjonalną głębią. Pozornie spokojny film, od środka rozsadzany przez toksyczność relacji, w które wplątani są jego bohaterowie.
3. Niemiłość
Wybitnie niewygodne kino. Mocujące się z widzem i wysysające emocje, choć traktujące o świecie całkowicie z nich wyzbytych. Liczne obrazy z filmu Zwiagincewa na bardzo długo pozostały w mojej pamięci. Za każdym razem wzmagają one poczucie dyskomfortu i niedowierzania (czy człowiek może być do tego stopnia zły?). Przejmująca, zrobiona z miłości do kina opowieść o ludziach, którzy nie potrafią kochać.
4. Lady Bird
Małe (przez kameralność wydarzeń i skromność realizacyjną), ale ważne kino. Bezbłędnie zagrane i w każdym dialogu trafiające w punkt. Piękny pean na cześć przyjaźni, wnikliwa opowieść o dorastaniu i ambitna diagnoza rodzinnych relacji. Film bez fałszywej nutki i o ogromnych pokładach empatii. Takiego kina nigdy za wiele.
5. Ja, Godard
Modernistyczne kino o czołowym moderniście kina. Michel Hazanavicius kreatywnie podchodzi do osobistej i filmowej biografii Godarda. Twórca Artysty co chwila miesza oba porządki. Powstaje z tego fascynujący, znajdujący się gdzieś na przecięciu faktów i fikcji, portret jednego z największych gigantów X muzy. Wspaniałe, dalekie od banału, nowoczesne kino biograficzne.
Gracja Grzegorczyk
1. Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
Moje tegoroczne największe zaskoczenie przed ubiegłoroczną ceremonią oscarową, czyli film, o którym nie słyszałam zbyt wiele aż do ostatniego momentu przed ogłoszeniem nominacji. Świetna historia, rewelacyjne dialogi, wybitne aktorstwo zasługujące na wszelkie możliwe nagrody, a co najważniejsze – scenariusz, kompletny od samego początku do końca. Nie ma bowiem w tym filmie nawet pół sceny, która okazałaby się zbędna w kontekście całego dzieła.
2. Druga strona wiatru
Orson Welles geniuszem kina był, jest i pewnie jeszcze długo będzie. Jego ostatni pośmiertny obraz to arcydzieło kompletne pod każdym względem, przepełnione osobistymi animozjami, rozgoryczeniem, ale i radością, jaką niesie ze sobą tworzenie filmów.
3. Śmierć Stalina
Co prawda mamy tu do czynienia z produkcją na podstawie komiksu, jednak wydarzeniom przedstawionym w filmie niedaleko jest do prawdy historycznej. Z jednej strony widz się śmieje, ale z drugiej strony po jego placach przebiegają ciarki grozy. Śmierć wodza to dla bohaterów tylko pretekst do kolejnych rozgrywek politycznych, a co za tym idzie, do popisów ze strony aktorów. To produkcja nie tylko świetnie zagrana, ale i napisania, a co najważniejsze wyważona pod względem elementów komediowych.
4. Tamte dni, tamte noce
Scenarzysta filmu udowodnił, że ze sztampowego i wyegzaltowanego do granic możliwości romansidła możliwe jest stworzenie niezwykłego scenariusza, a reżyser wykreował dzieło tak piękne, subtelne i niesamowite, że wielokrotnie wracałam do filmu, by móc nacieszyć się wyjątkowymi, ciepłymi ujęciami oraz jakże piękną historią. Do tego genialny soundtrack, którego słucham nałogowo do dzisiaj, i wybitne wręcz kreacje aktorskie, jakże ludzkie i nieprzesadzone.
5. Nić widmo
Żaden tegoroczny film mnie tak nie zdenerwował i nie wykończył psychicznie jak Nić widmo… I w dodatku nie udało się to żadnemu filmowi od czasu Amadeusza Miloša Formana. Film oscyluje na granicy obscenicznego wręcz artyzmu i perwersji, przy okazji zanurzając się w ludzkie pragnienia. I do dzisiaj nie rozstrzygnęłam czy skupia się na kwestii człowieczeństwa ukrytego pod płaszczykiem geniuszu czy wyłącznie zwykłej fanaberii?
Wyróżnienia:
Disaster Artist – moja miłość do Tommy’ego Wiseau nie zna granic.
Wyspa psów – Wes Anderson po raz kolejny udowadnia, że jest genialnym reżyserem.
Jurassic World: Upadłe królestwo – pełnoprawny klimatyczny horror z raptorami w tle.
Katarzyna Kebernik
1. Mandy
Najbardziej ekstremalna jazda roku. Dzieło immersyjne, kompletne, oddziałujące na wielu poziomach i na wszystkie zmysły. Dla mnie bezkonkurencyjnie i bezapelacyjnie najlepszy film made in 2018. Soundtrack Jóhannssona – klękajcie narody.
2. Nić widmo
Anderson nigdy mnie nie zawodzi. Piękny, wysmakowany film, pełnokrwiści bohaterowie, wiarygodne uczucie, dbałość o detal, niepowtarzalny klimat, Greenwood w tle. No i kulisy dawnego haute couture, coś, co musiało skraść serce fanki mody.
3. Mała doboszka
O tym, jak wielkie wrażenie zrobił na mnie miniserial Parka, pisałam już szczegółowo w recenzji, do której odsyłam zainteresowanych. Po prostu nie mogę się nacieszyć z tego, że ktoś w XXI wieku zrealizował klasyczny, staroszkolny, pierwszorzędny dramat szpiegowski w typie Dnia Szakala.
4. Pierwszy człowiek
Za scenę lądowania na Księżycu – kocham kino między innymi dlatego, że pozwala mi docierać do miejsc na co dzień niedostępnych. Damien Chazelle spełnił moje dziecięce marzenie o podróży w kosmos, a do tego podarował intrygujący portret zwykłego-niezwykłego człowieka oraz ciekawe spojrzenie na program Apollo.
5. Upgrade
Kolejna na mojej miniliście rzecz, którą przespali polscy dystrybutorzy. Wstyd, bo to prawdziwe cacko: refleksja na temat sztucznej inteligencji opakowana w estetyczną formę i napędzona wciągającą akcją. Rozrywka z przesłaniem i zwycięzca roku w kategorii „fajny film”.
Tomasz Raczkowski
1. Nigdy cię tu nie było
Transowy i intensywny film Lynne Ramsay obezwładnił mnie, zabrał w niezwykłą podróż i pozostawił w oszołomieniu. Ważniejsza niż słowa i szkieletowa fabuła jest tu audiowizualna harmonia, która daje ujście kłębiącym się w tej opowieści emocjom. Nigdy cię tu nie było to błyskotliwie zrealizowane kino sensacyjne, z wirtuozersko zmęczonym i zamkniętym w sobie Joaquinem Phoenixem oraz przemyślaną konstrukcją, a przy tym pełen napięcia egzystencjalny dramat, niepokojący na najgłębszym poziomie i poruszający emocjonalnie w sposób niemal niezauważalny pośród eksplozji przemocy. Znakomite kino.
2. Sweet Country
Antywestern Wawricka Thorntona to kolejny niezwykle poruszający film, wykorzystujący brawurowo gatunkowe środki, który przyszło mi obejrzeć w ubiegłym roku. Historia Aborygena oskarżonego o zabójstwo białego pracodawcy jest z jednej strony genialnym, trzymającym w napięciu dramatem rozpisanym na wiarygodnych i skomplikowanych bohaterów, z drugiej zaś to porażający głos w sprawie historycznej krzywdy wyrządzonej australijskim autochtonom przez kolonizatorów. Thornton wspina się tu na wyżyny narracyjnej maestrii i tworzy film, który pozostaje w głowie na bardzo długo.
3. Człowiek, który zabił Don Kichota
Długo wyczekiwany projekt-widmo Terry’ego Gilliama nie zawiódł moich oczekiwań. Nie jest to być może najlepsze dokonanie członka grupy Monty Pythona, ale można je uznać za swoiste reżyserskie tour de force, w którym kumuluje on charakterystyczne dla swojej filmografii motywy i z właściwą sobie zręcznością tworzy fantastyczną współczesną baśń o potędze, ale i ambiwalencji wyobraźni. Okraszony świetnymi rolami Jonathana Pryce’a oraz Adama Drivera film to triumf Gilliama. Samo powstanie tego dzieła dowodzi siły sprawczej pasji, która go przepełnia. I za tę pozytywną energię z miejsca go pokochałem.
4. Climax
Można wiele powiedzieć o kinie Gaspara Noé, ale jedno nie ulega wątpliwości – to wybitny inscenizator, który opanował do perfekcji wizualną oraz dźwiękową oprawę swoich filmów. Climax to bezpretensjonalny wykwit formalnego geniuszu twórcy Love, brawurowy odjazd i pierwszorzędne doznanie estetyczne. Nie szkodzi, że fabuła jest pretekstowa, przesłanie trąci banałem, a Noé bezwstydnie tka swój film z kinofilskich cytatów – niesamowita harmonia ruchu, wibrującej muzyki i seksualnej energii czyni z Climaxu ekstatyczne arcydzieło zrodzone z nieskrępowanej zmysłowej mocy.
5. Thelma
Film Joachima Triera to dowód na to, że możliwe jest stworzenie filmu zachowującego charakterystyczny skandynawski chłód i równocześnie ekstrawaganckiego formalnie. Thelma to fascynująca opowieść o przebudzeniu duchowym oraz cielesnym dojrzewającej dziewczyny, genialnie rozpięta pomiędzy skrupulatną konstrukcją psychologiczną a podszytą grozą fantastycznością. Przewrotny film Triera swobodnie łączy konwencje, myli tropy, straszy i intryguje. A przy tym porywa estetycznie, łącząc w idealnej równowadze dyscyplinę narracyjną i filmowe odloty.