search
REKLAMA
Archiwum

W CIEMNOŚCI. Z dystansem i wyczuciem

Jerzy Babarowski

26 września 2019

REKLAMA

Pani Agnieszka obdarzyła też swój film dwoma rzeczami, których – szczerze mówiąc – nie spodziewałem się po jej filmie. Po pierwsze, dostajemy zaskakująco sporą dawkę erotyzmu. I to ostrego erotyzmu – prawdziwego, brutalnego, nieskrępowanego, a jednocześnie paradoksalnie takiego, z którym bohaterowie kryją się po kątach, chowają w ciemnych pomieszczeniach, bo zwyczajnie nie mogą go pokazać. Po drugie, w filmie doświadczymy też naprawdę sporo subtelnego humoru. Co prawda humoru czarnego jak smoła, krótkiego jak cięcie noża, ale jednocześnie tak wdzięcznie wplecionego w opowieść, że nie sposób go nie docenić. Polski film historyczny o Żydach zrobiony z dystansem i wyczuciem? Czy ja na pewno oglądałem rodzimy film?

Największą wadą jest niestety scenariusz i to za niego ocena leci mocno w dół. Co tu dużo mówić – przez większość środkowej części właściwie niewiele się tu dzieje, akcja stoi w miejscu. Jest zwyczajnie nudno. Holland bardzo skupia się na postaciach żydowskich uciekinierów, moim zdaniem za bardzo, i za bardzo się nad nimi rozczula – ich losy właściwie nie mają większego znaczenia dla całej historii, pokazywanie ich życia i straszliwych warunków ich egzystencji staje się celem samym w sobie. Ja tego osobiście bardzo nie lubię. Z W ciemności można by spokojnie wyciąć pół godziny i nie miałoby to znaczenia dla reszty historii. Brak mi też było napięcia; owszem, mamy tu ze trzy sceny naprawdę zapadające w pamięć, ale dla mnie to było trochę za mało.

Jeszcze jedna mała uwaga pod adresem reżyserki: rozmowy bohaterów. Wypowiadają oni kwestie, jak już wspomniałem, w gwarze lwowskiej, ale prócz tego posługują się też językiem ukraińskim. Wypowiedzi w innym języku są tłumaczone przy pomocy napisów, z resztą, pani Holland uważa, że sobie poradzimy. Problem polega na tym, że często sobie nie radzimy – aktorzy tak doskonale opanowali egzotyczną dla nas mowę, że czasem nie idzie zrozumieć, co mówią, czy to przez tempo, czy przez fakt zagłuszenia wypowiedzi przez otoczenie. Toteż drugi albo trzeci seans wcale nie zaszkodzi.

I tak oto W ciemności staje się jednym z najlepszych polskich filmów, jakie ostatnio widziałem. I jeśli jest jakiś film, na który warto jednak wysyłać te nieszczęsne wycieczki szkolne, o którym trzeba mówić w telewizji, i na którego premierę ma przychodzić prezydent – to niech to będzie właśnie ten. Obraz pani Holland zyskuje u mnie zresztą również za temat – podjęła się bardzo ciężkiego motywu i wyszła z tego obronną ręką. Nie mam nic przeciwko, żeby tacy reżyserzy jak ona święcili triumfy w mediach, a o Wajdzie i Hoffmanie lepiej od razu zapomnieć.

Moja ocena: 7,5/10.

Tekst z archiwum film.org.pl (11.01.2011).

REKLAMA