search
REKLAMA
Archiwum

RYBKI Z FERAJNY. Nemo odnaleziony

Darek Kuźma

24 stycznia 2018

REKLAMA

Drugą moim zdaniem ogromną zaletą Rybek… jest obsada zgromadzona do podkładania głosów głównych bohaterów. Will Smith pasuje idealnie do Oscara – dziecka podwodnej ulicy i cwaniaczka, który wystrzeliwuje z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Will w zasadzie powtarza swoją rolę z serialu Bajer w Bel Air (który uczynił go sławnym), co nie jest błędem. Wręcz przeciwnie – sam fakt zobaczenia animowanej wersji tej roli powinien starczyć, aby przyciągnąć wiele osób do kin. Następnie mamy Renee Zellweger jako słodziutką Angie. Tak jak normalnie fanem tej pani nie jestem, to jej cukierkowy głos pasuje jak ulał do zakochanej rybki. Jack Black jako Lenny sprawił, że kilkukrotnie niemalże spadłem z fotela ze śmiechu. Przeniósł całą swą ekranową charyzmę na postać rekina-nieudacznika, którego się po prostu nie da nie lubić. Jest też Angelina Jolie jako uwodzicielska femme fatale, która także podłożyła swój głos bez zarzutu, no i oczywiście dwaj wielcy światowego kina – Robert De Niro (Don Lino) i Martin Scorsese (Sykes), którzy oprócz podłożenia głosów, przy okazji sparodiowali swoje największe dokonania.

Jest też miejsce dla wielu postaci epizodycznych, które tak jak Pinokio i Ciastek w Shreku dodają kolorytu przygodom głównych bohaterów – są dwie meduzy-rastafarianie, których akcent rodem z Jamajki doprowadzał mnie co chwilę do coraz to głośniejszego rechotania, jest też krewetek, który w obliczu zjedzenia przez Don Lino wygłasza piskliwym głosikiem całą litanię o swojej tragicznej sytuacji życiowej (swoją drogą to chyba najlepszy tekst w całym filmie). Tak więc za dobranie głosów twórcy mają dużego plusa (szkoda tylko, że widzowie w Polsce nie będą mieli okazji obejrzeć oryginalnej wersji. Pomimo mojego całego szacunku do talentu komediowego Cezarego Pazury, uważam, że nie ma on najmniejszych szans w starciu z Willem S.).

Dzięki możliwościom technicznym animacja postaci w Rybkach… bije na głowę wszystkich swoich znamienitych poprzedników. Rybki... to podwodne odzwierciedlenie aktorów podkładających głosy. Oscar wygląda dokładnie jak Will Smith, mało tego – on się porusza i tańczy/rapuje jak Smith! To samo można powiedzieć o Loli, której ruchy przywodzą na myśl tylko jedną osobę – Angelinę Jolie. O reszcie można powiedzieć dokładnie to samo… no dobrze, przyznaję się bez bicia, że miałem problemy z rozpoznaniem Jacka Blacka, ale to tylko dlatego, że większą uwagę przykładałem do wsłuchiwania się w jego głos (jaaaasne…).

Trzecią zaletą, o której zamierzam wspomnieć, jest przepiękna animacja komputerowa. Pomijając wcześniej wspomniane świetne animacje postaci, cały podwodny świat dosłownie kipi życiem, a samo miasto to żywcem zatopiony Nowy Jork. Nie ma takiego wrażenia sztuczności, jakie pozostawiało po sobie Sydney w Gdzie jest Nemo – tutaj aż chciałoby się zamieszkać!

Na koniec zostawiłem sobie to, co w Rybkach… najlepsze – humor tak słowny, jak i sytuacyjny, plus mnogość cytatów filmowych. Tego aspektu nie ma co porównywać do wcześniejszych produkcji Dreamworks, bo każda z nich wybijała się świetnymi dialogami i dowcipami. Nie inaczej jest też tutaj – bar sushi w mieście zamieszkałym przez ryby, billboard Coca-Coli, która pod wodą przybrała nazwę Coral-Coli (wyobraźcie sobie proszę siebie pijących jakikolwiek płyn pod wodą), koło ratunkowe R.M.S.Titanic zatopione w mule niedaleko miasta czy szkic nagiej Kate Winslet z byczym brylantem na szyi wiszący w biurze Don Lina, to tylko niektóre z wielu takich dowcipów przewijających się przez cały czas trwania filmu.

Jest też oczywiście mnóstwo cytatów i nawiązań filmowych . Poza tymi z Titanica, są jeszcze Chłopcy z ferajny (bo niby do czego nawiązuje tytuł?), Ojciec chrzestny czy nawet Depresja gangstera. Oczywiście to tylko parę przykładów, które się najczęściej przewijają. A przy okazji wyłapywanie takich perełek to naprawdę całkiem niezła frajda, porównywalna do zrobienia jakiegoś fajnego psikusa znienawidzonemu sąsiadowi…

Podsumowując, takie filmy jak ten sprawiają, że człowiek na te półtorej godziny zapomina o swoim wieku i reszcie świata, całkowicie zagłębiając się w świat oferowany przez twórców i przy okazji zaliczając świetną rozrywkę, co jest chyba bardzo ważne. Rybki z ferajny to kolejna bardzo udana produkcja z wytwórni Dreamworks, która powinna się spodobać tak dzieciakom, jak i dorosłym, bo przecież w każdym z nas tkwi dziecko.

Tekst z archiwum film.org.pl.

REKLAMA