search
REKLAMA
Recenzje

NA LODZIE. Szpieg, który mnie spłodził

Krzysztof Nowak

16 listopada 2020

REKLAMA

Odświeżanie starych znajomości, żeby ustalić ostatnie miejsce pobytu celu. Pościg po mieście leciwym kabrioletem. Zmiana tożsamości. Loty międzynarodowe. Czy kino szpiegowskie tym razem próbuje podbić streaming? Skądże znowu! Po prostu Sofia Coppola zna jego założenia i historię o niepewnej wierności męża kobiety ubiera w efektowne, sensacyjne wdzianko.

Odpowiednikiem wieloletniego agenta specjalnego jest tutaj grany przez niezawodnego Billa Murraya ojciec głównej bohaterki, Felix. Jego celem: mąż córki (Marlon Wayans). A właściwie ich małżeństwo, gdyż kilka dziwnych zbiegów okoliczności skłoniło młodą matkę, Laurę (Rashida Jones), do podejrzeń o to, że mężczyzna ją zdradza. Rodzic i dziecko na kilka nocy połączą swoje siły, żeby znaleźć niezbite dowody na jego występki (lub nie), co da im sposobność do prześlizgnięcia się przez długą listę nowojorskich restauracji i rezydencji, a także wycieczkę do innego kraju. I jak to w takich przypadkach bywa, w parze z podróżą dosłowną będzie szła metaforyczna.

Skąd się bierze pewność ojca o nielojalności zięcia? Odpowiedź jest prosta – wynika to z męskiej natury. Jak naukowo tłumaczy, mężczyźni są genetycznie nieprzystosowani do posiadania w swoim życiu tylko jednej kobiety i prędzej czy później muszą zaliczyć przysłowiowy skok w bok. Ba, Felix znajduje także wytłumaczenie na wybór przez nich płci żeńskiej o konkretnej grupie wiekowej czy wyglądzie – możecie więc domyślać się poglądów starszego pana w tej materii. Mimo że ma już swoje lata, to nie żałuje sobie czasu na niewinny flirt, czego skutkiem są niezobowiązujące wymiany zdań z kelnerkami ku zażenowaniu obecnej przy tym Laury. Nie dziwimy się zresztą, czemu na zaloty staruszka panie reagują pozytywnie – hej, w końcu to Bill Murray! Aktor świetnie się w tej roli odnajduje, w czym oczywiście pomaga fakt, że wydaje się (i nie mam wątpliwości, że jest) napisana specjalnie pod niego. To on jest duszą, humorem i charyzmą filmu, podczas gdy reszta obsady jedynie wtóruje jego występowi.

Jednak nawet urok Murraya na niewiele by się zdał, gdyby wypowiadane teksty skrzypiały drewnem (czego najlepszym dowodem jest film Truposze nie umierają). Na szczęście Coppola to utalentowana autorka, która nie tylko potrafi uczynić je naturalnymi, ale i zabawnymi. Lekki charakter Na lodzie czuć w każdej minucie, także wtedy, gdy uderzamy w bardziej sentymentalne tony – te bowiem zbijane są błyskawicznie, by nasze serca nie zdążyły się ochłodzić przed kolejnym przypływem ciepła. Choć wydawałoby się, że opowieść o prawdopodobnej zdradzie jest przyczynkiem przede wszystkim do burzliwego dramatu i przewartościowania swojego życia, to twórczyni odwraca proporcje – tutaj komedia wychodzi na pierwszy plan.

Od pierwszej minuty nie mamy wątpliwości, że ambicje filmu nie są zbyt wygórowane. Coppola celuje w kompetentny feel-good movie, kino do puszczenia późnym wieczorem, by po seansie z szerokim uśmiechem położyć się spać. Czy to źle? Wręcz przeciwnie! Na obecne czasy wydaje się jak znalazł, ponieważ ze względu na swój eskapistyczny potencjał pozwala choćby na chwilę zapomnieć o problemach dnia codziennego. Nocne życie Nowego Jorku, eleganckie miejscówki, droga biżuteria, prosta i zrozumiała symbolika, elementy spy film oraz buddy comedy, a na deser – monologi natrętnej koleżanki, której i tak się nie słucha. Przepis Coppoli jest prosty: połączyć lubiane składowe w smaczną całość. A że to utalentowana autorka z wieloma filmami na koncie, to bez problemu osiąga pożądany efekt.

I można by narzekać, że reżyserka marnotrawi swój talent, że za mało tutaj dramatu, że postać Laury wyraźnie ulega męskim bohaterom, tyle że sam nie mogę się z tym zgodzić. Puenta historii jest genialna w swojej prostocie – metody rozwiązywania spraw Felixa niech sobie pozostaną przeszłością, bo dzisiaj wystarczy po prostu z kimś pogadać. Bohater potrafi wypowiedzieć się kwieciście na temat każdego atrybutu męskości, ale gdy przychodzi czas na rozmowę o uczuciach, to wyraźnie brakuje mu słów. Tym samym obok kina szpiegowskiego, lekkiej komedii i delikatnego dramatu o relacji rodzica z dzieckiem Coppoli wychodzi jeszcze jeden film – o tym, że warto rozmawiać.

Krzysztof Nowak

Krzysztof Nowak

Kocha kino azjatyckie, szczególnie koreańskie, ale filmami zainteresował się dzięki amerykańskim blockbusterom i ma dla nich specjalne miejsce w swoim sercu. Wierzy, że kicz to najtrudniejsze reżyserskie narzędzie, więc ceni sobie pracę każdego, kto potrafi się nim posługiwać.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA