search
REKLAMA
Recenzje

MROCZNA MATERIA. Nowe science fiction od Apple usmaży ci mózg? [RECENZJA dwóch odcinków]

Na wydanie ostatecznego sądu jest zdecydowanie za wcześnie, ale już teraz wypada podkreślić, że mamy do czynienia z produkcją ze wszech miar jakościową.

Jakub Piwoński

12 maja 2024

REKLAMA

Kto jak kto, ale ludzie z Apple rozumieją science fiction. Po Rozdzieleniu, See, Silosie i Fundacji platforma streamingowa dostarczyła nam kolejny bardzo intrygujący serial SF. Mroczna materia po dwóch odcinkach zapowiada się jeszcze lepiej, niż sugerował to zwiastun.

Jest taka scena w pierwszym odcinku Mrocznej materii, w której bohater Joela Edgertona (elektryzujący od pierwszych minut), wykładowca na uczelni, tłumaczy swym uczniom zawiłe paradoksy fizyki kwantowej. Jak to możliwe, że małpa może żyć i jednocześnie być martwa? Studenci nie wydają się zainteresowani rozwiązaniem tego dylematu, co pogłębia w bohaterze uczucie bezcelowości funkcji, jaką pełni.

Na szczęście twórcy Mrocznej materii zdołali wzbudzić w widzach zainteresowanie, o czym świadczą spływające zewsząd pozytywne recenzje pilotażowych odcinków nowego serialu SF. Oczywiście podpisuję się pod tymi zachwytami, choć nie byłbym sobą, gdybym nie pozostał też wstrzemięźliwy w ostatecznej ocenie. Na wydanie ostatecznego sądu jest zdecydowanie za wcześnie, ale już teraz wypada podkreślić, że mamy do czynienia z produkcją ze wszech miar jakościową. Za długo już żyję na tym świecie i za dużo intrygujących seriali SF oglądałem, by nie wiedzieć o tym, że na takich zawiłych, labiryntowych konceptach łatwo jest się wyłożyć. Kłania się nam pierwszy z brzegu przypadek Wychowanych przez wilki, a także Westworld – z początku silnie oddziałujących spektakli telewizyjnych, o wyrazistych, filozoficznych przesłaniach, z których na dalszych etapach produkcji zostały tylko popłuczyny.

Mam jednak nadzieję, że Mroczna materia podzieli los Rozdzielenia, do którego jest jej stylistycznie blisko, i zdoła utrzymać naszą uwagę do samego końca. Historia, którą wzięto na warsztat, posiłkując się powieścią Blake’a Croucha, jest wdzięczna do stopniowania napięcia i podtrzymywania naszej uwagi. Szczęśliwy, choć raczej znudzony główny bohater, zostaje w pewnym momencie porwany. Okazuje się, że trafia do alternatywnej wersji swego życia, w której jego żona nie jest jego żoną, a jego syn nawet się nie urodził. Najlepsze jest w tym to, że aby przywrócić wszystko do normy, bohater będzie musiał pokonać… samego siebie.

Mroczną materię będziemy pewnie rozpracowywać warstwa po warstwie, by dobrze zrozumieć zawiłość naukowych inspiracji (teorii wieloświata, dokładniej mówiąc), kojarzących się tak z tradycjami twardej fantastyki, wzorcowo oddanych choćby w Primerze, jak i z „miękkimi” i o wiele popularniejszymi produkcjami jak Sliders. Reżyser nowości Apple: Louis Leterrier kojarzy się raczej z kinem stricte rozrywkowym. Na razie widzę jednak w Mrocznej materii odpowiedni balans między tymi dwoma metodami komunikowania tych niezwykle fascynujących dylematów naukowych.

Bez względu na dalszy rozwój wydarzeń wydaje się pewne, że pewne pytania, stojące u podstaw fabuły, będą pobrzmiewać w naszej głowie do samego końca przygody z Mroczną materią. Brzmią one – jak wyglądałoby TO życie, gdyby podjęto w nim inne wybory? Czy gdzieś tam płynie sobie linia czasowa, w której alter ego inaczej radzi sobie w życiu? Czy małpa może żyć i być martwa jednocześnie?

Koniec końców życie to nic innego jak sztuka podejmowania właściwych decyzji i akceptacji ich konsekwencji. O tym, jak bardzo boleśnie przekona się o tym bohater Mrocznej materii, będziemy dowiadywać się w każdą środę, do końca czerwca. Jestem zaintrygowany.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA