search
REKLAMA
Recenzje

KAPITAN BOMBA: ZEMSTA FARAONA. Ku chwale polskiego science fiction

Damian Halik

5 października 2017

REKLAMA

UWAGA: Tekst utrzymany jest w klimacie filmu, co oznacza, że nie brakuje w nim słów uważanych powszechnie za nieprawomyślne i wulgarne.

Dawno, dawno temu w odległej Galaktyce Kurvix opanowanej przez złych kosmitów jedynym skutecznym siewcą sprawiedliwości był niepokorny Kapitan Tytus Bomba – as Gwiezdnej Floty patrolujący bezkres kosmosu wraz z Sebastianem “Sebkiem” Bąkiem i Januszem Sramem. Po latach brylowania na małym ekranie kultowa postać doczekała się dwóch filmów pełnometrażowych. Ważniejszy z nich, Kapitan Bomba: Zemsta Faraona, miał swoją premierę kinową 5 października 2012 roku, na zawsze odmieniając historię polskiego science fiction.

Opowieści o Kapitanie Bombie nie sposób rozpocząć inaczej niż peanami na cześć Bartosza Walaszka – ja jednak sobie je odpuszczę. Nieziemski serial o Tytusie Bombie i próbujących wejść mu w paradę tępych chujach zadebiutował na antenie 4fun.tv przed dziesięcioma laty, a w trakcie sześciu lat emisji doczekał się stu sześćdziesięciu czterech odcinków oraz dwóch filmów pełnometrażowych. Początkowo miał on formę zaledwie kilkudziesięciosekundowych, zupełnie oderwanych od siebie żartów sytuacyjnych, jednak wraz ze wzrostem popularności serial zaczął ewoluować. Odcinki stopniowo wydłużano, a scenariusze zaczęto pisać tak, by z jednej strony zachować sytuacyjny charakter, bawiący nawet bez znajomości całej serii, z drugiej jednak wprowadzając fabularną ciągłość i rozwój postaci. Jak większość przedsięwzięć Walaszka, także i to okazało się sukcesem, a w roku 2012 zaowocowało dwiema produkcjami filmowymi, garściami czerpiącymi z klasyki gatunku, nie pozostawiając wątpliwości co do fantastycznonaukowych aspiracji polskich filmowców.

Na pytanie “Dlaczego przerzuciłeś się na długie formy?” Walaszek odpowiada bez ogródek: “Kazali, to zrobiłem. Ale jest ciekawsze, można większą historię opowiedzieć. Te krótkie, serialowe odcinki też często są łączone w większą całość”. Jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów, scenarzystów, animatorów, aktorów, muzyków i piosenkarzy – słowem: człowiek renesansu – zdaje się dysponować dotykiem Midasa. Czego się nie dotknie, to zamienia się w złoto. Mowa w końcu o człowieku, któremu zawdzięczamy tak kultowe produkcje, jak Bułgarski pościkk (2001), Sarnie żniwo, czyli pokusa statuetkowego szlaku (2006), czy Wściekłe pięści Węża (2006) w ramach Zespołu Filmowego Skurcz oraz najwspanialsze polskie animacje dla dorosłych, które emitowane były w paśmie “Kartony” na antenie 4fun.tv, a większość z nich jest dziełem wyłącznie należącego do Walaszka studia GIT Produkcja. Nie wspominając już o jego popisach muzycznych i disco w rymie polo, które współtworzy wraz z Piotrem Połaciem w zespole Bracia Figo Fagot!

Wracając jednak do Kapitana Bomby, pierwsza pełnometrażowa animacja – Kapitan Bomba: Kutapokalipsa – nie była aż tak udana, jak jej kinowy następca. Marne 8/10. Film bazował na stałych motywach, jakie znamy ze światowej kinematografii, garściami czerpiąc przy tym inspiracje z najsłynniejszych dzieł science fiction. Kapitan Bomba: Zemsta Faraona jest natomiast dziełem w pełni autonomicznym, wyznaczającym kierunek w rozwoju tego gatunku. Zaczynamy jak u Hitchcocka – najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie zaczyna rosnąć. W filmie nie brak smaczków, które bez trudu wyłapią fani serii, jednak nawet osoba zupełnie nieśledząca serialu nadawanego przez 4fun.tv szybko załapie, o co chodzi:

Mam na imię Kapitan Bomba. Jestem kapitanem Gwiezdnej Floty Galaktyki Kurvix, która została opanowana przez kosmitów. Robota jak każda inna – wstaję rano, wkładam mundur i napierdalam do kosmitów od 8 do 16.

Po szybkim wprowadzeniu, podczas którego oprócz Bomby, Sebka, Janusza i dwóch Bogu ducha winnych Kurvinoxów zabraknąć nie mogło też Kapitana Torpedy (to nie błąd, pamiętajcie, że w jednym z odcinków serialu Torpedał został zdegradowany), który – jak zwykł mawiać Tytus – “zawsze wpierdoli się między wódkę a zakąskę. Tępy chuj”, załoga Orła 1 dostaje wezwanie od Admirała Gwiezdnej Floty. Po dotarciu do bazy Admirał pokazuje im film Faraon Mumia znowu rozpierdala cały kosmos 3 i oznajmia, że nie jest to science fiction jak dinozaury, a rzeczywiste zagrożenie. Na jego polecenie Kapitan Bomba wraz z załogą udają się więc do Galaktyki Humiwryj, gdzie na planecie Uj-mię-to-boli zaginęli archeolodzy prowadzący badania w starożytnych grobowcach faraonów.

Po dotarciu na miejsce Kapitan Bomba odnajduje sarkofag starożytnego Faraona, który transportuje na Ziemię ku uciesze Admirała Gwiezdnej Floty. I TAK SKOŃCZYŁA SIĘ CYWILIZACJA LUDZI.

Okazuje się bowiem, że mechatroniczna mumia postanowiła znów zapanować nad światem. Wybuchła wielka wojna, która zniszczyła znaną nam cywilizację i przemieniła planetę w postapokaliptyczną skorupę. Zemsta Faraona okazała się zbyt potężna. Przejął kontrolę, obsiewając cały glob rdestem i zamieniając jego mieszkańców w niewolników. Po chwili widzimy Kapitana Bombę zupełnie niepodobnego do siebie, przypominającego raczej Maxa Rockatansky’ego z serii Mad Max. Gdy nadziei już brak, nasz bohater nagle dowiaduje się o planach Sułtana Kosmitów, który pragnie pokonać Faraona, jednak w tym celu musi odnaleźć tak zwany minerał Fiutta, bez którego nie uda się napędzić Kilobota (maszyny wojennej, do zasilenia której silnik Diesla jest za słaby).

Wedle obliczeń docenta Teofila Fiutta gdzieś w kosmosie znajduje się taki minerał, który umieszczony w odpowiednim rdzeniu wytworzy tyle energii, że – tu cytat – ja pierdolę. Wszelkie dostępne dane wskazywały, że miejscem, w którym znaleźć można ową substancję, jest najniebezpieczniejsza galaktyka we wszechświecie –  Khutas. Tu na szczęście do akcji wkracza nasz nieustraszony bohater. Kapitan Bomba.

Kapitan Bomba: Zemsta Faraona to produkcja niepowtarzalna, która wywarła niemałe piętno na rozwój fantastyki naukowej. Niesamowicie realistyczne (z naukowego punktu widzenia, oczywiście) ujęcie tematu eksploracji obcych planet, z którego zapożyczeń nie ustrzegł się nawet Ridley Scott przy okazji prac nad filmem Obcy: Przymierze, to zaledwie wierzchołek góry lodowej! Nikt też nie miał aż tak olbrzymiego wpływu na odradzający się obecnie kult VHS, jak właśnie Bartosz Walaszek. Przy okazji, korzystając oczywiście ze swego słynnego dotyku Midasa, dał nam nie tylko najlepszy film w historii polskiego science fiction, ale i wypromował zespół Nocny Kochanek, który po dziś dzień cieszy się olbrzymią popularnością. Koniec końców warto pamiętać, że Zemsta Faraona ukazała się w październiku 2012. Dziwnym trafem trzy lata później na wielkim ekranie zagościł Mad Max: Na drodze gniewu. I niech mi ktoś powie, że George Miller nie rozpoczął prac nad tym filmem na fali popularności Kapitana Bomby!

W przypadku Zemsty Faraona na uwagę zasługuje przede wszystkim niepowtarzalny styl Bartosza Walaszka, obecny we wszystkich jego animacjach. W epoce produkcji przepełnionych komputerowo generowanym obrazem, najczęściej sprowadzającym fantastykę naukową do taniego efekciarstwa, polski wirtuoz pozostaje wierny swej niesamowicie dopracowanej kresce, zahaczającej o jakże ciężki do wyuczenia prymitywizm, dzięki czemu graficzna otoczka nie odciąga uwagi widzów od ponadczasowego przesłania, niesionego przez każdą produkcję spod szyldu Kapitana Bomby. Co więcej, to także jeden z niewielu w Polsce scenarzystów, który potrafi balansować językiem potocznym pomiędzy terminologią naukową oraz pochodzącymi z wojskowego żargonu określeniami. Żadna kurwa czy chuj nie są tu rzucone nadaremno. Gdyby tak umiejętnie w słowie rzeźbił Patryk Vega, zupełnie nieradzący sobie ze sztuką scenopisarstwa, jego Botoks nie wzbudziłby zapewne żadnych kontrowersji. Żadnych.

Po olbrzymim sukcesie filmu Kapitan Bomba: Zemsta Faraona serial o perypetiach załogi Orła 1 emitowano jeszcze przez rok. Po zdjęciu go z anteny Bartosz Walaszek postanowił odpocząć od science fiction, tworząc kolejną fenomenalną animację pod tytułem Blok Ekipa, która okazała się hitem nie mniejszym, niż wcześniejsze dzieła warszawskiego artysty. Co jednak najważniejsze, cała wesoła twórczość GIT Produkcji, dostępna jest na YouTubie. Znajdziecie tam wszystkie odcinki Kapitana Bomby oraz Kutapokalipsę i Zemstę Faraona w wersjach bez cenzury. Nie dziękujcie, tępe chuje.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA