„… i że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Ktoś, kto wymyślił treść małżeńskiej przysięgi miał wisielcze poczucie humoru. Wytrzymanie do końca życia z jedną osobą może być uciążliwe, bo małżeństwo to wojna, można ponieść bolesną klęskę albo odnieść gorzkie, nie przynoszące satysfakcji zwycięstwo. Związek Olivera (Michael Douglas) i Barbary (Kathleen Turner) zaczął się obiecująco i do pewnego momentu był udany. Twórcy postanowili dopowiedzieć historię, która w klasycznych komediach romantycznych jest zatuszowana napisem „The End”. Konflikt narasta powoli – zanim pójdą w ruch talerze, wzajemna niechęć ujawni się w rozmowach, nieeleganckich, ale raczej bezpiecznych, złośliwościach, a nawet w traktowaniu zwierząt (fraza „żyć jak pies z kotem” została potraktowana dosłownie, małżonkowie posiadają kota i psa, żona bardziej szanuje pierwszego zwierzaka, mąż drugiego). Co sprawia, że osoby, które w jakiś sposób się w sobie zakochały, po pewnym czasie mają siebie dość? Można przeżyć ze współmałżonkiem 50 lat, ale czy z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że wszystkie te lata były szczęśliwe? Nad tym zastanawiał się Michael Leeson, który swój scenariusz oparł na kanwie powieści Warrena Adlera. Reżyserią zajął się aktor Danny DeVito, który już swoim debiutanckim filmem kinowym, Wyrzuć mamę z pociągu (1987), pokazał, że uwielbia czarny humor. Wojna Róż jest jeszcze lepszym filmem i znakomitą komedią, co w dużym stopniu jest zasługą świetnych aktorów. [Mariusz Czernic]
2014, reż. Damián Szifron