Filmy, które TRZEBA obejrzeć PRZED ŚMIERCIĄ. Ranking czytelników

21. Milczenie owiec
1991, reż. Jonathan Demme
Nie można nie znać tego filmu. Narodziny jedynego w swoim rodzaju, kultowego już dzisiaj wcielenia dra Hannibala „Kanibala” Lectera to coś, co każdy znać powinien. Obsypane Oscarami dzieło (m.in. najlepszy aktor – Anthony Hopkins, najlepsza aktorka – Jodie Foster, najlepszy reżyser – Jonathan Demme) opowiada o nietypowym sojuszu młodej adeptki akademii FBI Clarice Starling i psychopatycznego mordercy, Hannibala Lectera. Tylko tych dwoje, działając razem, może zakończyć sprawę nieuchwytnego wielokrotnego mordercy, Buffalo Billa. Pomiędzy Clarice i Lecterem wytwarza się dziwaczna, perwersyjna więź, która nieodmiennie fascynuje zarówno widzów, jak i twórców. I choć powieść Thomasa Harrisa jest całkiem niezła, dopiero ten zestaw talentów – Demme, Foster, niesamowity Hopkins i ten czwarty, o którym wspomina się przy okazji tego tytułu zdecydowanie zbyt rzadko – Ted Levine jako absolutnie odrażający i przerażający Jame Gumb – tchnął w książkowe postacie życie. [Agnieszka Stasiowska]
20. Lśnienie
1980, reż. Stanley Kubrick
Mrożąca krew w żyłach historia o rodzinie Torrance’ów, którą tworzą: Jack (Jack Nicholson) – ojciec, pisarz i trzeźwiejący alkoholik, Wendy (Shelley Duvall) – oddana żona i matka oraz ich kilkuletni syn Danny (Danny Lloyd). Gdy mężczyzna otrzymuje pracę jako stróż opustoszałego na zimę hotelu Panorama, wszyscy troje wprowadzają się tam, nie spodziewając się koszmaru, który czeka na nich na miejscu. Absolutna klasyka gatunku, jeden z najbardziej kultowych nie tylko horrorów, ale i filmów w ogóle. Cytaty, sceny i motywy ze Lśnienia stanowią inspirację dla wielu twórców, nieustannie przewijają się w popkulturze i są rozpoznawalne nawet wśród tych, którzy Lśnienia jakimś cudem nie widzieli. [Paulina Zdebik, fragment zestawienia]
18. Terminator [ex aequo]
1984, reż. James Cameron
Największym błędem w podejściu do Terminatora jest potraktować go jak zwykłe kino akcji, w którym nie ma znaczenia nic prócz pokonania robotycznego antagonisty. A przecież ten offowy, zrealizowany za znikome pieniądze efekt ogromnej miłości Jamesa Camerona do kina jest w istocie pełnym mroku, dusznym thrillerem zapadającym w pamięć na zawsze. Cóż by zostało z samej akcji, gdyby nie Arnold Schwarzenegger, klimatyczne ujęcia miasta, tak autentyczny strach Lindy Hamilton oraz gasnące czerwone oko? A tak bardziej obiektywnie, gdyby ten projekt się Cameronowi nie udał, nic dzisiaj by nie zostało z karier zarówno jego jak i Arniego. [Odys Korczyński]
18. Podziemny krąg [ex aequo]
1999, reż. David Fincher
„Kupujesz rzeczy, których nie potrzebujesz, za pieniądze, których nie masz, by zaimponować ludziom, których nie lubisz” – obecnie to dość wyświechtany cytat, ale wciąż niepozbawiony swojej mocy i prawdziwości. Tyler jest uosobieniem poczucia braku celowości oraz przesytu materializmem i mentalnością tłumu. Jego losy to nie tyle historia jednostki, co wyraz buntu funkcjonującego w wielu z nas. Tym samym staje się liderem nie tylko swoich filmowych popleczników, ale także rzeszy widzów, do których przemawia jego retoryka. W swojej walce posuwa się do czynów ekstremalnych i kuriozalnych, na każdym kroku pobudzając nasz umysł do refleksji. Nie trzeba się z nim zgadzać, ale warto być mu wdzięcznym za możliwość konfrontacji swojego światopoglądu z jego filozofią. [Mikołaj Lewalski, fragment rankingu]
17. 2001: Odyseja kosmiczna
1968, reż. Stanley Kubrick
2001… to monumentalny klasyk światowego kina; film, który zrewolucjonizował efekty specjalne (Oscar) i obraz kina SF – oczywiście duża w tym zasługa pomysłodawcy Arthura C. Clarka (dzięki jego słowom odkryłem prawdziwy sens filmu), lecz to specjaliści od efektów specjalnych (ze Stanleyem Kubrickiem na czele) stworzyli zapierający dech w piersiach kosmiczny spektakl, w którym obserwujemy Ziemię widzianą z Księżyca i wymyślne w kształtach statki kosmiczne „płynące” na tle jaśniejących gwiazd. Nie pasuje tu wręcz fakt, że twórcy tych nieśmiertelnych scen nie wiedzieli wówczas nawet, jak wygląda Ziemia widziana z kosmosu. [Rafał Donica, fragment artykułu]
15. Gladiator [ex aequo]
2000, reż. Ridley Scott
Nie owiany kultem jak Łowca androidów czy Obcy – ósmy pasażer Nostromo. Raczej pozbawiony unikatowości Thelmy i Louise. Gladiator pozostaje filmem, którego należy jednak poznać w pierwszej kolejności z filmografii Ridleya Scotta. Hołd dla zasłużonego kina sandałowego. Modernistyczna refleksja nad istotą wysokobudżetowych produkcji. Przełomowe aktorskie popisówki od Russella Crowe’a i Joaquina Pheonixa. Do tego najsłynniejsza filmowa muzyczna aranżacja od najsłynniejszego kompozytora ostatnich dwóch dekad. Kino o bohaterach większych niż życie. [Maciej Niedźwiedzki]
15. Lot nad kukułczym gniazdem [ex aequo]
1975, reż. Miloš Forman
Arcydzieło Milosa Formana to ekranizacja równie przejmującej powieści Kena Keseya. Dlaczego warto się zapoznać z tą historią? W wersji filmowej – jest to z pewnością jedna z najlepszych ról Jacka Nicholsona, który jako niepokorny Murphy wspina się na wyżyny swoich niemałych przecież możliwości. Jest to genialne uosobienie zagrożenia i opresji w postaci atrakcyjnej kobiety, która gdzieś tam, na zewnątrz jest czyjąś córką, żoną, matką (kultowa rola Louise Fletcher jako siostry Ratched). Jest to także widoczny dowód talentu i umiejętności reżyserskich Formana, który potrafił poprowadzić tych dwoje tak, że ich konflikt żyje na ekranie do dzisiaj. Lot nad kukułczym gniazdem to męcząca, beznadziejna walka, w której wygrana leży zupełnie nie tam, gdzie można by się jej spodziewać. W zalewie typowych amerykańskich „feel good movies”, w których niepokorny outsider wkracza i zbawia mikroświat, ten film jest boleśnie i wstrząsająco prawdziwy. [Agnieszka Stasiowska]
14. Chłopcy z ferajny
1990, reż. Martin Scorsese
Inspirowana historią prawdziwego gangstera wizytówka błyskotliwego geniuszu Martina Scorsesego. Nie na darmo określona przez krytyków najlepszym filmem o mafii w dziejach kinematografii. To dzieło kompletne: w pierwszej kolejności należy wyrazić zachwyt niezapomnianymi rolami Raya Liotty, Joe Pesci oraz Roberta De Niro. Każdy z panów wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i podarował nam role nie tyle oscarowe, co raczej kultowe i niezapomniane. Spektrum oddanych emocji, wiarygodne ewolucje charakterów i perełki pokroju improwizacji udawanej kłótni w klubie nocnym – to sztandarowy przykład aktorstwa najwyższej próby. W parze z tym idzie bezbłędny scenariusz, w którym idealnie wyważono proporcje dramatu, grozy i komedii. Jeśli zaś chodzi o reżyserię, to cóż – perfekcja na tym polu u Scorsesego chyba nikogo nie zaskoczy, prawda? [Mikołaj Lewalski, fragment zestawienia]
13. Czas apokalipsy
1979, reż. Francis Ford Coppola
Kino ma kilka swoich filmów-fundamentów. Kolosów nie do ruszenia. Jednym z nich jest Czas Apokalipsy. Głęboka refleksja nad społeczeństwem wojny, jej ofiarami, katami i świadkami. Francis Ford Coppola dostarcza spektrum postaw, wątków i punktów widzenia. Reżyser dociera do najmroczniejszych zaułków ludzkiej psychiki. Nihilizm miesza się despotyzmem, trans ze skrajną przemocą, despotyzm z moralną zgnilizną. Po Czasie Apokalipsy na długo w pamięci zostają wymowne obrazy: helikoptery lecące na tle gigantycznego słońca, narkotyczne intro do dźwięków The End The Doorsów czy okryta cieniem sylwetka Marlona Brando. Niektóre filmy przerastają przyznawane im nagrody. Nawet te najwyższej rangi. Czas Apokalipsy na pewno się do nich zalicza. [Maciej Niedźwiedzki, fragment zestawienia]
12. Leon Zawodowiec
1994, reż. Luc Besson
Leon zawodowiec był dla Bessona projektem pobocznym. Reżyser zaczął pracę nad Piątym elementem, ale produkcja opóźniała się ze względu na inne zobowiązania Bruce’a Willisa, więc w międzyczasie napisał i nakręcił Leona. Piąty element stanowi dobrą rozrywkę, którą się miło i sympatycznie ogląda, ale Leon stanowi moim zdaniem lepszy, ambitniejszy film chociażby ze względu na to, jak różnie można odczytywać pewne sceny i zachowania bohaterów. Leon zyskał zresztą status filmu, który trzeba koniecznie obejrzeć. I zasłużył sobie na to; głównie dzięki bardzo dobremu aktorstwu i inteligentnemu scenariuszowi. [Kornelia Farynowska, fragment recenzji]
11. Siedem
1995, reż. David Fincher
Siedem to pod wieloma względami definicja amerykańskiego kina lat 90. ubiegłego wieku. Po pierwsze jako mroczny thriller w gwiazdorskiej obsadzie. Po drugie jako dzieło, które wyraźnie inspiruje się tworami poprzednich dekad, ale też ostentacyjnie je dekonstruuje. Po trzecie jako jeden z ostatnich kryminałów ery niecyfrowej. Wymowna scena godzin spędzonych w bibliotece na poszukiwaniu tropów już kilka lat później wypadłaby archaicznie. Dodajmy do tego antagonistę, który do dziś inspiruje kolejnych twórców oraz wizualną finezję połączoną z realizacyjną perfekcją, a dostaniemy film, który po prostu trzeba zobaczyć przed śmiercią. [Filip Pęziński]