Robert Englund bronił źle ocenianej adaptacji opowiadania Stephena Kinga. Krytykował ją sam pisarz
Twórczość Stephena Kinga wielokrotnie była już przenoszona na ekran, z lepszym lub gorszym skutkiem. W 1995 roku na ekrany trafił film, który został źle oceniony przez widzów krytyków, a który według jego gwiazdy – Roberta Englunda – zasługuje na drugą szansę.
Chodzi o film Maglownica oparty na opowiadaniu z 1972 roku. Produkcja ma jedynie 27% pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes, jednak Englund broni tego horroru. Zapytany o swoją rolę, o której chciałby, żeby więcej dyskutowano, odparł niegdyś:
Myślę, że Tobe Hooper wykonał naprawdę interesującą pracę przy “Maglownicy”. Sądzę, że ten film zaczyna teraz nabierać na znaczeniu wśród wszystkich adaptacji Stephena Kinga. Może jest lepszy niż niektóre z wcześniejszych ekranizacji.
Co ciekawe, Maglownicę krytykował nawet sam King. Napisał niegdyś, że ekranizacja jest “energetyczna i kolorowa, ale jest też bałaganem” i że “strona wizualna przyciąga oko, ale gdzieś po drodze zgubiono historię”.
W opisie Maglownicy czytamy:
Życie cichego i spokojnego miasteczka w New England zostaje brutalnie przerwane przez wstrząsające wydarzenia. Wszystko zaczyna się w miejskiej pralni. Przestarzałe maszyny, mordercze warunki pracy i bezustanny pośpiech wymuszany pokrzykiwaniami bezwzględnego właściciela spowodują drobny wypadek, którego konsekwencje okażą się straszliwe. Jedna z pracownic przesuwając ciężkie urządzenie, niechcący przewróci je. Ciężar upadając, zrani ją w rękę i uszkodzi wielką maglownicę, która od tego momentu zacznie dziwnie funkcjonować. Potężna maszyna zacznie wkrótce zbierać żniwo…
Pomimo negatywnego odbioru, film doczekał się dwóch sequeli.