search
REKLAMA
Zestawienie

NAJGŁUPSZE sceny w filmach KATASTROFICZNYCH

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

14 lipca 2020

REKLAMA

W teorii nikt nie wymaga, by filmy katastroficzne były zgodne z wiedzą naukową, gdyż każdy, oglądając je, czeka tylko, aż wielki kataklizm (powódź, lawa lub asteroida) w spektakularny sposób zniszczy naszą planetę. Zdarzają się jednak sceny, podczas których widz nie jest w stanie zawiesić niewiary, gdyż są one niesamowicie głupie. Kilka takich przykładów znalazło się na niniejszej liście.

Rekinado 4: Niech szczęki będą z tobą (2016) – Rekin w rekinie w rekinie

Przepraszam, że zaspoileruję zakończenie, ale to, co się dzieje na ekranie, to coś, o czym definitywnie musimy porozmawiać. Twórcy w tym przypadku dosłownie przeskoczyli rekina. Główny bohater wszystkich części Rekinada, czyli Fin, po tym, jak pokonuje tytułowe tornado, zostaje zjedzony przez rekina, który zostaje zjedzony przez rekina, a ten przez rekina, a na końcu przez płetwala błękitnego, który ląduje obok wodospadu Niagara. Pięcioletni syn Fina, Gil (Anthony Rogers), niczym król Artur wyciąga małą kamienną piłę i przy pomocy niej zaczyna rozcinać kolejne rekiny, by finalnie April, żona Fina, mogła uratować całą rodzinę. Ale to nie koniec. Kiedy okazuje się, że nasz bohater nie oddycha, bezskutecznie robi mu usta-usta, aż w końcu pociera dwa małe rekiny, aby wytworzyć ładunek elektryczny i używa ich do ponownego „uruchomienia” jego serca. Muszę przyznać, że stacja SyFy przeszła w tym momencie samą siebie i nawet ja z niedowierzania zatrzymałam na chwilę film, by zastanowić się nad tym, jak głupia była ta cała sekwencja.

Zdarzenie (2008) – Hot dogi

Gdzieś w tym szaleństwie, opartym na koncepcie zabójczych drzew, wypełnionym po brzegi komicznymi scenami śmierci, trwa długa dyskusja na temat hot dogów. Czemu? Kto wie! Tylko M. Night Shyamalan, mistrz zwrotów akcji! Podczas ucieczki przed śmiercią i chaosem bohaterowie, grani przez Marka Wahlberga i Zooey Deschanel, napotykają na swojej drodze małżeństwo. Mąż, grany przez Franka Collisona, zasługuje na własny film. Dlaczego? Ponieważ tylko w kilku krótkich scenach dowiadujemy się, że używa on lornetki do szpiegowania swoich sąsiadów. Rozwinięcie tego wątku byłoby na pewno ciekawsze niż produkcja Shyamalana. Co ważniejsze, jest on pierwszą osobą, która odkrywa, że rośliny są winne wszystkiemu, co się dzieje. Ale przede wszystkim uwielbia on hot dogi. „Pakujemy hot dogi na drogę!” – mówi. „Wiesz, że hot dogi mają złą reputację. A przecież mają fajny kształt. Mają białko!” – dodaje. Później upewnia się, że jego żona zabiera ze sobą musztardę (oczywiście do hot dogów). I nawet widzimy go później jedzącego hot doga. A potem umiera. Poza ekranem. Mogę tylko założyć, że jego ostatnie słowa dotyczyły hot dogów.

Żaby (1972) – Śmierć Iris

To jeden z tych filmów, które bez problemu można zaliczyć do klasyków kina klasy Z. Na szczególną uwagę zasługuje jednak scena przedłużającej się śmierci Iris, kobiety, która ściga motyla na bagnach, a następnie zostaje osaczona przez grupę węży, żab i ​​jaszczurek. Reżyser zupełnie nie przejmuje się tym, co ją zabija, ani tym, jak realistyczna jest jej motywacja samotnego wędrowania po bagnie jedynie z siatką na motyle. A przecież – przy lepszej reżyserii – prawdziwe przerażenie widza powinien wzbudzić fakt, że grupa, jak powszechnie się utarło, „nieinteligentnych” zwierząt może wspólnie pracować nad planem zamordowania człowieka. W rękach twórcy Żab sama scena od początku do końca jest po prostu głupia.

Widzimy, jak nasza bohaterka coraz bardziej się miota, a jej zachowanie staje się zupełnie irracjonalne. Bo na przykład – dlaczego nie wróciła tym samym szlakiem, którym przyszła? Jej fryzura zostaje całkowicie zniszczona przy próbie ucieczki w głąb mokradeł, zaś ona sama czołga się po bagnie niczym wariatka. W najbardziej kulminacyjnym momencie potyka się, wpada do wody i wyłania się pokryta pijawkami. Wreszcie, zniszczona, przerażona, przemoczona, cała w mule i zakrwawiona od ugryzień pijawek, zostaje ugryziona przez grzechotnika i wkrótce potem umiera. Widzimy moment jej śmierci, a następnie jej zwłoki na naszych oczach zmieniają kolor na niebieskawy, co ma podkreślać fakt, iż całe życie z niej uszło. Dla mnie jest to jedna z najbardziej przerażających scen zgonów w historii kina, nawet jeśli również jedna z najgłupszych – przykładem jest chociażby moment, w którym ramię manekina udającego główną bohaterkę naprawdę gryzie grzechotnik.

Wulkan (1997) – Geneza “superzłoczyńcy”

Film oparty na pomyśle, zgodnie z którym wulkan ni stąd, ni zowąd pojawia się w Los Angeles, łamie wszelkie prawa fizyki i ignoruje prawie wszystko, co wiemy o na temat wulkanów. Mam wrażenie, że zarówno twórcy tegoż dzieła, jak i reżyser wyszli z założenia, że skoro miasto znajduje się w pobliżu uskoku, który generuje trzęsienia ziemi, to znajdzie się tam również miejsce dla aktywnego wulkanu. W rzeczywistości tak się nie dzieje. Ale to nie jedyna głupota, jaka pojawia się w filmie. Postanowiłam wyróżnić klasyczną już genezę potencjalnego „superzłoczyńcy”, którego połowa twarzy zostaje poparzona, podczas gdy reszta załogi niechybnie ginie. Wulkaniczny gaz spalił tylko jedną stronę twarzy tego faceta, aby później było to bardziej dramatyczne dla publiczności. Zupełnie niepotrzebna, głupia scena.

10,5 w skali Richtera (2004) – Głowica nuklearna

Film nazwany na cześć trzęsienia ziemi o sile 10,5 w skali Richtera również rozgrywa się w pobliżu Los Angeles. Wybierając najgłupszą scenę, miałam nie lada orzech do zgryzienia, bowiem praktycznie każda scena w tym filmie jest niedokładna pod względem naukowym, nawet dla osób, które mają niewielką wiedzę na temat tych zjawisk. Przejdźmy jednak do sekwencji, którą wybrałam na potrzeby niniejszego zestawienia, a mianowicie próby połączenia uskoku San Andreas przy pomocy głowic nuklearnych. Prezydent Stanów Zjednoczonych po krótkiej naradzie postępuje zgodnie z radą jednego z bohaterów i zezwala na rozmieszczenie głowic nuklearnych. Pięć z sześciu bomb zostaje pomyślnie zainstalowanych, ale podczas instalacji szóstej dochodzi do trzęsienia ziemi i głowica zostaje utracona. Niestety cały misterny plan okazuje się być do niczego i całe wschodnie wybrzeże Kalifornii musi zmierzyć się z tytułowym trzęsieniem ziemi.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA