search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

W STARYM KINIE. Przegląd polskich filmów przedwojennych

Łukasz Budnik

27 kwietnia 2017

REKLAMA

Jego ekscelencja subiekt (1933)

Bodo raz jeszcze, tym razem jako tytułowy subiekt, który przypadkowo zostaje wzięty za bogatego polityka (w ogóle motyw pomyłek był w komediach tamtego czasu obecny bardzo często). W grę po raz kolejny wchodzi oczywiście zakochanie, motyle w brzuchu i westchnienia; tradycyjnie podane jest to w przeuroczy sposób, a sam Bodo udowadnia, że zasługuje na bycie zapamiętanym jako aktor i jako amant. Jest w nim niesamowity magnetyzm, który oddziałuje nawet po tak wielu latach od premiery filmu; można się tylko zastanawiać, jak reagowały kobiety, widząc go osobiście. To też film warty uwagi ze względu na pierwsze kilka minut – napisy początkowe i lista płac wyświetlane są na tle ujęć przedwojennej Warszawy. Piękny to dokument i jeśli kogoś fascynuje ówczesne życie, z pewnością podskoczy z radości w fotelu. Jego ekscelencja subiekt to też filmowy debiut Mieczysławy Ćwiklińskiej – ewenement o tyle, że aktorka miała wtedy już pięćdziesiąt cztery lata (chociaż zdarzały się późniejsze debiuty; na przykład w niezachowanej Ziemi obiecanej z 1927 roku Ludwik Solski wystąpił po raz pierwszy, mając siedemdziesiąt dwa lata!). Późne pojawienie się na kinowym ekranie nie przeszkodziło Ćwiklińskiej w wyrobieniu sobie imienia jednej z najwybitniejszych polskich aktorek komediowych.

Każdemu wolno kochać (1933)

Pierwszy w tym zestawieniu film z Adolfem Dymszą, jak również pierwszy w pełni udźwiękowiony film polski. Dymsza, właściwie Adolf Bagiński, to kolejny ze słynnych polskich aktorów. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych występował w kabarecie Qui pro Quo, który przyniósł mu popularność aktora rewiowego. W Każdemu wolno kochać gra Hipka, przyjaciela ciapowatego kompozytora Alojzego Kędziorka (nawet nazwisko nie pozostawia złudzeń). Muzyk zakochany jest w młodej pannie Renacie, którą matka chce wydać za mąż za grubego rzeźnika, pana Balerona (również subtelnie!). Zainspirowany ptakami siedzącymi na drutach układających się w pięciolinię i niesiony miłością tworzy tytułową piosenkę. Wkrótce jednak los rozdziela go od swojej ukochanej. Da się zauważyć w filmie Krawicza, że aktorzy mają jeszcze manierę wyniesioną zapewne z grania w filmach niemych, objawiającą się w przesadnej ekspresji i gestykulacji. Każdemu wolno kochać mocno korzysta z zaplecza kabaretowego i rewiowego, którego to właśnie częścią był Dymsza (robi wrażenie jego taneczny numer w jednej ze scen). Duża część filmu dzieje się zresztą w teatrze, gdzie wystawia się przedstawienie zainspirowane piosenką Kędziorka sprzedaną reżyserowi przez Hipka. Cóż, nie było chyba lepszego wyboru tematycznego do zabawienia się postępem techniki, jakim jest dźwięk w filmach.

Niedorajda (1937)

Dymsza tym razem w roli mechanika samochodowego, którego szef, Onufry, ma nietypowy sposób na pozyskiwanie pieniędzy – gdy tylko potrzeba mu większej ilości gotówki, powiadamia listownie siostrę z Ameryki, że urodziło mu się dziecko. Nieświadoma jego kłamstw kobieta każdorazowo wysyła mu wtedy tysiąc dolarów. Problem zaczyna się, gdy postanawia odwiedzić brata – ten jak najprędzej musi obmyślić plan działania, wszak według listów (i stanu konta) powinien mieć czwórkę dzieci, a ma tylko syna. Do pomocy postanawia zaangażować bohatera Dymszy. Komedia inna niż większość tutaj wymienionych, bo choć obowiązkowo ma motyw miłosny, to w znacznym stopniu skupia się na spirali kłamstw i konsekwencjach z tego płynących. Im dalej w fabułę, tym bardziej sytuacja staje się zawiła, a dzięki temu gagi i humor sytuacyjny coraz lepsze. Sporą część filmu Dymsza paraduje w sukience, co mocno kojarzy się z Pół żartem, pół serio powstałym ponad dwadzieścia lat później. Aktorzy znakomicie wykorzystują scenariusz, aby zaprezentować swoje komediowe zdolności – fantastyczny jest Józef Orwid w roli Onufrego, równie świetna Seweryna Broniszówna jako ciotka Agata, w niczym nie ustępuje im rewelacyjny w rolach drugoplanowych Michał Znicz. Niedorajda jest kolejnym dowodem na to, jak silny skład aktorski miała Polska przed wybuchem wojny. Seans pełen śmiechu – nierzadko w głos.

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA