search
REKLAMA
Ranking

NIETYPOWE filmy o miłości, po których nie wymiotujesz tęczą

REDAKCJA

14 lutego 2017

REKLAMA

Filip Jalowski

1. Złamana lilia – Opowiadając o „Złamanej lilii” Jerzy Płażewski powiedział, że wraz z tym filmem David Griffith okazał się nowatorem nie tylko w krzyku, ale i szepcie; a szeptać wówczas jeszcze nie umiano. Historia miłości pomiędzy młodą i delikatną dziewczyną katowaną przez ojca oraz Chińczykiem, który przybył do Anglii, aby propagować religię buddyjską, to jedno z arcydzieł kina niemego. Lillian Gish osiąga tu swoje aktorskie apogeum. Jej smutna twarz pozostaje w pamięci widza już na zawsze.

2. Hiroszima, moja miłość – Po śmiertelnym błysku, który zniszczył Hiroszimę, miłość wydaje się być jedyną szansą na powrót do normalności i zapomnienie. Alain Resnais splata w miłosnym uścisku reporterkę oraz Japończyka. Nad pokrytymi jakby wulkanicznym pyłem ciałami unoszą się natomiast myśli oraz pytania. Miłość nie pozwala zapomnieć, nie pozwala również pamiętać. Bohaterowie „Hiroszimy” zmagają się z tym paradoksem, pocałunkami, szeptami, muśnięciami dłoni.

3. Pożegnania – Wielki film Wojciecha Jerzego Hasa. Paweł i Lidka poznają się w nocnym klubie. On pochodzi z bogatej rodziny i sprzeciwia się arystokratycznemu nadęciu, ona uwodzi mężczyzn jako fordanserka. Wkrótce uciekają razem, spędzają dzień poza miastem. Rozdziela ich wojna. Gdy konflikt dobiega końca, spotykają się ponownie. Nic nie jest jednak tak proste, jak tego letniego, sielskiego dnia roku 1939.

4. Światła wielkiego miasta – Chaplin jest jednym z największych artystów w historii kina. „Światła wielkiego miasta” to jeden z dowodów na jego geniusz. Tramp spotyka niewidomą dziewczynę i poświęca wszystko, co ma po to, aby nieznajoma mogła odzyskać wzrok. Chaplin nawet przez chwilę nie ociera się o banał. „Światła wielkiego miasta” to czysta magia kina i jedna z najbardziej poruszających scen w jego historii.

5. Pusty dom – Ascetyzm Kim Ki-duka w najlepszym wydaniu. Sun-hwa znajduje się w nieszczęśliwym związku z brutalnym furiatem. Tae-suk włamuje się natomiast do domów tylko po to, aby naprawić niedziałające urządzenia, posprzątać, zostawić znak swojej obecności. Ścieżki tej dwójki przypadkowo się przecinają. Sun-hwa dołącza do Tae-suka. Na ich drodze pojawiają się kolejne puste domy.

Andrzej Brzeziński

1. Mistrz – Anderson w jednym z wywiadów powiedział, że chciał opowiedzieć historię miłosną. Jednak nie uświadczymy tutaj opowieści szytej grubymi nićmi rodem z „Tajemnicy Brokeback Mountain”. Jeśli już jakieś uczucie rozpala się między bohaterami, to jest ono zarysowane tak subtelnie, że wręcz ciężko je dostrzec. Jednak ja bym podszedł do tego filmu z zupełnie innej strony. Zamiast doszukiwać się tutaj wątków homoseksualnych, ja widziałbym tutaj skomplikowaną relację Boga z człowiekiem. W chrześcijaństwie miłość jest jedną z najważniejszych cnót i jest podstawowym źródłem szczęścia człowieka. Miłość człowieka do Boga nie jest doskonała. Jest pełna wątpliwości, deklaracji złożonych pod wpływem oferowanej obietnicy wiecznego szczęścia , ale zarazem fascynacji tym, co nieznane. Z kolei miłość Boga do człowieka opiera się na fascynacji tym, co człowiecze, a może i nawet zwierzęce. Bóg kocha człowieka, ze wszystkimi jego wadami i słabościami. Z drugiej strony jest to jednak miłość surowa, pełna nakazów i przykazów i przede wszystkim nieznosząca sprzeciwu. Czy nie tak właśnie wygląda relacja Freddiego i Lancastera?

2. Fortepian – Jedna z najpiękniejszych i zarazem najbardziej nietypowych historii miłosnych, jakie można zobaczyć w kinie. Oto historia miłości, która, wydawać by się mogło, nie ma prawa zaistnieć. Ona – niemowa, która swoje emocje wyraża najlepiej, gdy dotyka palcami klawiszy fortepianu. On – analfabeta, któremu raczej obca jest wrażliwość i sentymentalność. W obojgu zaczyna się budzić coś, czego nie rozumieją, coś, co przyciąga ich do siebie. No i jest jeszcze ten trzeci… Jane Campion opowiedziała historię o miłości praktycznie bez wypowiadania tych dwóch magicznych, ale i zarazem pustych słów. Bez lukru, bez romantyzmu, z masą niedopowiedzeń i ukradkowych spojrzeń. Mistrzostwo. I nie jest to tylko film o miłości między kobietą a mężczyzną. To również film o miłości do muzyki.

3. Jaśniejsza od gwiazd – Jane Campion po raz kolejny. Takich filmów jak ten już się nie kręci. Takie film zwyczajnie nie pasują do współczesnego kina, ale właśnie dlatego są wyjątkowe. Reżyserka po raz kolejny z wyczuciem opowiada piękną historię o miłości, naznaczoną jeszcze większym tragizmem niż  w Fortepianie, bo niespełnionej. Po raz kolejny nie ma tutaj wielkich słów i wzniosłych deklaracji, jest za to tęsknota i tłumione, ale gorące uczucie, które potrafi roztopić skute lodem serce najbardziej odpornego na wzruszenia kinomana. Prawdziwa filmowa poezja.

4. Leon zawodowiec – On kocha ją jak córkę, ona raczej widziałaby w nim swojego kochanka. Niby wszystko jest jasne, ale jest w tym filmie coś niepokojącego, coś, co trzyma widza patrzącego na tę relację w napięciu. Nie bez powodu, ale i trochę na wyrost, usunięto sceny budzące skojarzenia z pedofilią, które można zobaczyć w wersji reżyserskiej. I to właśnie sprawia, że ta historia miłosna należy do najbardziej kontrowersyjnych w tym zestawieniu.

5. Romeo i Julia – Ta pozycja musiała się w tym zestawieniu znaleźć. Historia tragiczna w niecodziennej oprawie. Z pozoru mdły film, z bohaterami o aparycji tak typowej dla takich maślanych historyjek o miłości, jakby zostali żywcem przeniesieni z pamiętnych fotostory z Bravo. W dodatku do bólu niepasujące do teledyskowej stylistyki dialogi, wiernie przeniesione z oryginału Szekspira, ale to właśnie dzięki niemu po tym filmie wcale nie mam ochoty wymiotować tęczą, a wręcz przeciwnie – wziąć żyletkę i podciąć sobie żyły. Nie wiem jeszcze, jak prezentuje się Wielki Gatsby, ale Romeo i Julia to najlepsza historia miłosna w reżyserii Baza Luhrmanna, przebijająca te z Moulin Rouge i Australii.

Rafał Donica

1. Prawdziwe kłamstwa – Czyli „Kiedy Harry poznał Helen” – bo arcydzieło kina akcji spod ręki mistrza Camerona, pełne pościgów, strzelanin i Harrierów, to w rzeczywistości… historia reanimacji starego małżeństwa po latach nudy i stagnacji. Kłamstwa i zalążki zdrady przeradzają się w trakcie sensacyjnych wydarzeń w ponowną fascynację drugą połówką – Helen dowiaduje się, że „jej mąż to Rambo”, a Harry odkrywa w żonie seksbombę, tylko czasem wywalającą się nieporadnie na podłogę podczas striptizu. Powiedzcie, drogie panie, która z was nie marzy o mężczyźnie, który wisząc na płozie śmigłowca wybawiłby w ostatniej sekundzie od upadku w przepaść? Ten metaforyczny ratunek małżeństwa głównych bohaterów znajduje genialną puentę w namiętnym pocałunku (nazwanym Nuclear Kiss) na tle atomowego grzyba, będącym parafrazą wielkiej eksplozji uczuć. A na deser ogniste tango! Szkoda, że w filmie zabrakło, notabene nakręconej(!), symbolicznej sceny opisanej w książkowej wersji „Prawdziwych kłamstw”, w której Juno Skinner zostawiała między nogami Jamie Lee Curtis granat bez zawleczki, zabezpieczony następnie pierścionkiem (tym samym, którym Helena rozcięła twarz „rywalki”) przez Harry’ego.

2. Łowca androidów – Deckard i Rachael to chyba najoryginalniejsza para wśród filmowych zakochanych. Ich nieco pokraczne, niemal mechaniczne, odtwórcze względem ludzi zaloty (powiedz „pocałuj mnie”, powiedz „chcę ciebie” itd.) są jednak tylko na pozór pozbawione wyższych uczuć; Rachael ratuje Deckardowi życie, zabijając jednego ze „swoich”, a Rick postanawia dla ukochanej wystawić się na niebezpieczeństwo i ucieka z nią w nieznane. Fakt, że nie wiadomo, jak długo pożyje Rachael, a obydwoje (według wersji reżyserskiej filmu) są replikantami, nadaje ich związkowi tragicznego rysu.

3. Martwica mózgu – Najlepszy film w dorobku Petera Jacksona jest jednocześnie najkrwawszym filmem o miłości w historii kina. Gdy romantyczka Paquita zakochuje się do szaleństwa w maminsynku Lionelu, nie przeszkadza jej nawet to, że jej ukochany trzyma w piwnicy zgraję żywych trupów. Jakby nie dość tego, z zapałem pomaga mu ciąć, kroić i mielić ciała zombiaków. Oblepieni wnętrznościami, stojąc na tle płonącego domu, przypieczętowują swoją miłość soczystym (i krwistym) pocałunkiem. Jeśli podczas oglądania tego niecodziennego love story ktoś zwymiotuje, to na pewno nie tęczą.

4. Wojownik – Bez wątpienia najbardziej wzruszający film o miłości braterskiej, jaki widziały moje oczy (Ognisty podmuch jest na drugim miejscu), z fabułą osadzoną, paradoksalnie, na brutalnych, krwawych ringach MMA. Jeżeli ktoś nie pobeczał się na finałowej walce, to nieczuły z niego bydlak.

5. Terminator – Zaczęło się w przytulnej knajpce Technoir, od niespodziewanego wyznania „Chodź ze mną, jeśli chcesz żyć”. Później romantyczny spacer za rękę, to znaczy ucieczka przed płonącym psychopatą, przebijającym ręką przednią szybę samochodu. W końcu doszło między nimi do pierwszego zbliżenia fizycznego – ona ugryzła go w rękę, i pierwszej szczerej rozmowy – on roztaczał przed nią wizję zagłady ludzkości i oświadczył jej, że jej pierworodny wszystkich ocali. Gdy po raz kolejny uratował ją przed śmiercią z rąk Terminatora, dotarło do niej, że raczej nie jest on chory psychicznie i zakochała się w nim. Związek skonsumowali w zmysłowej scenie miłosnej podszytej napięciem, nie tylko seksualnym – do drzwi mógł w każdej chwili zapukać Terminator, a na stole leżały bomby w trakcie montażu. Z ich krótkiego, acz intensywnego związku narodził się John Connor, jedna z najważniejszych postaci w kinie SF. Niestety, on tego nie dożył, ale ma to sens, wszak w ogóle nie powinno go tu być. Znacie bardziej „nietęczową” historię miłosną?

Maciej Poleszak

1. Scott Pilgrim kontra świat – Tęczą rzygać raczej nikt nie będzie, ale parę ataków epilepsji może się wśród widzów trafić. Ten film to przede wszystkim forma, treść jest tu sprawą drugorzędną, chociaż też ma swoje momenty. Miłość czy zauroczenie? Niedojrzałość czy odpowiedzialność? Kiedy jest czas, żeby wziąć się w garść i dorosnąć?

2. W pogoni za Amy – Najprawdopodobniej najbardziej dojrzały film w dorobku Kevina Smitha. Jasne, nadal żarty o robieniu minety itd. są integralną częścią scenariusza, ale historia związku głównego bohatera z lesbijką i sposób, w jaki wpływa to na stosunki z jego najlepszym przyjacielem, przedstawione są już jak najbardziej na poważnie. I wcale nie jest różowo.

3. Odlot – Prolog Odlotu to jeden z najbardziej wzruszających i szczerych krótkometrażowych filmów o miłości, do tego stopnia, że gdyby po pierwszych piętnastu minutach projekcji nastąpiło półtorej godziny ciszy i czarnego ekranu, to i tak na koncie Pixara pojawiłoby się kilka dodatkowych nagród.

4. 500 dni miłości – Jak ten film mógłby się tu nie znaleźć? Jeden z bardziej nieszablonowych komromów ostatnich lat. A wystarczyło tylko odwrócić schemat i zauważyć, że w związku dupkiem nie zawsze jest tylko i wyłącznie facet.

5. To właśnie miłość – Akurat ten typ nie wydaje mi się jakoś specjalnie „nietypowy”, ale nie zmienia to faktu, że jest to najprawdopodobniej najlepsza komedia romantyczna, jaką kiedykolwiek nakręcono. Ciepła, błyskotliwa, ze świetną obsadą. W każdej z wielu prowadzonych historii podchodzi to tematu miłości w trochę inny sposób. A ja co roku mam ochotę obejrzeć ten film w święta, chociaż niedługo będę go znał już całkiem na pamięć.

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA