search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Synowie Lee Marvina

Radosław Pisula

28 kwietnia 2013

REKLAMA

W świecie filmu działa wiele formalnych i nieformalnych stowarzyszeń, grup, sekt i tym podobnych – wystarczy wspomnieć różne „paczki”, takie jak Rat Pack, Brat Pack, Brit Pack, Frat Pack czy Splat Pack. W ludzkiej naturze siedzi głębokie pragnienie przynależności i gdy tylko trafi się dobra okazja, natychmiast powstaje towarzystwo zrzeszające fanów wąsów Toma Sellecka lub koło naukowe badające tematykę post-apokaliptyczną w filmach Alberta Pyuna. Nic jednak nie jest w stanie pobić krystalicznie czystej „niesamowitości” zainicjowanego przez Jima Jarmuscha projektu o wdzięcznym mianie „The Sons of Lee Marvin” – „Synowie Lee Marvina”.

Za tą enigmatyczną nazwą kryje się „tajne” stowarzyszenie, do którego przynależeć mogą jedynie osoby wyglądem przypominające legendarnego aktora – prawdziwego ekranowego korsarza plądrującego umysły widzów na całym świecie  – i mogące uchodzić za jego synów. Pierwsze informacje o działaniu tej grupy pojawiły się w połowie lat 80. w jednym z wywiadów przeprowadzonych z Tomem Waitsem. Jim Jarmusch potwierdził jej istnienie informując, że założycielami „Synów Lee Marvina” są oprócz niego Waits, John Lurie i  Richard Boes. Dosyć szybko dołączył do klubu również Nick Cave, z którym twórca Limits of Control zaprzyjaźnił się podczas swoich berlińskich wojaży w 1987 roku.

Mężczyźni spotykają się  co jakiś czas, aby wspólnie oglądać filmy, w których wystąpił Marvin. Honorowe członkostwo uzyskuje się w momencie, gdy któryś z regularnych klubowiczów wręczy komuś specjalną kartę – zaprojektowaną przez Waitsa. Zaszczytu tego dostąpił m.in. reżyser John Boorman, który jako jeden z pierwszych stwierdził, że Jarmusch jest niezwykle podobny do amerykańskiego gwiazdora.

O przynależność do grupy są podejrzewani m.in. Iggy Pop, Thurston Moore, Neil Young, Benjamin Biolay, Josh Brolin, Nicky Katt i Benicio Del Toro, a jednym z kryteriów członkostwa jest podobno znajomość przynajmniej czternastu tytułów filmów z charakterystycznym aktorem. Istnienie tego  klubu jest często przypominane w mediach i prosperuje z powodzeniem już prawie 30 lat.

Co ciekawe, podczas realizacji Ponad prawem, Jarmusch wpadł na pomysł filmu roboczo zatytułowanego The Sun Song (lub The Son Song), w którym wszyscy założyciele mieli zagrać synów gwiazdy Zbiega z Alcatraz. Niestety śmierć aktora w 1987 roku zniweczyła ten plan.

Z „Synami Lee Marvina” związana jest dosyć zaskakująca anegdota. W 1992 roku Tom Waits udał się do baru gdzieś na północy Kalifornii. W wychylaniu kolejnego kieliszka przeszkodził mu barman, pytając: „Jesteś Tomem Waitsem, nie? Jakiś facet chce z tobą pogadać”. Muzyk udał się do kąta, gdzie siedzący w cieniu mężczyzna oznajmił: „Siadaj, chcę porozmawiać”. Waits stał się lekko agresywny: „O czym do cholery chcesz ze mną rozmawiać? Nie znam cię”, na co enigmatyczny człowiek zapytał: „Co to za bzdury z tymi Synami Lee Marvina?”. Tom: „To sekretna organizacja i nie powinienem o niej mówić”; rozmówca: „Nie lubię jej”; Tom: „A co cię to obchodzi?”. Tajemniczy facet odpowiedział w końcu zmieszanemu artyście: „Jestem synem Lee Marvina”. I był nim. Żył w przekonaniu, że cała ta zabawa jest pozbawiona szacunku do jego ojca, chociaż wszyscy wtajemniczeni czują wielki respekt dla monumentalnego dorobku amerykańskiego klasyka.

Jak myślicie, kto jeszcze może być „synem” Marvina? I jaki film tego gwiazdora najbardziej lubicie?

REKLAMA