Synowie Anarchii
Analiza anarchii
Autorem artykułu jest Dawid Myśliwiec.
Stworzony przez Kurta Suttera serial Sons of Anarchy jest jedną z najciekawszych amerykańskich serii telewizyjnych ostatnich lat. Pozwalam sobie na używanie oryginalnego tytułu, gdyż jest on jednocześnie bardzo ważną nazwą własną, dlatego dosłowny polski tytuł Synowie Anarchii nie spełnia tutaj swej roli figuratywnej. Postanowiłem przyjrzeć się tej produkcji, gdyż pod względem rozbudowania (i spójności!) świata przedstawionego należy do najbardziej zaawansowanych seriali, jakie gościły na ekranach telewizyjnych w ostatnich latach.
Od razu uprzedzam, że nie interesuje mnie fenomen popularności Sons of Anarchy. Skupię się przede wszystkim na wszelkiego rodzaju odwołaniach, symbolach i ideologii, która legła u podstaw funkcjonowania bohaterów tego serialu. Przyjrzę się relacjom bohaterów, ich moralności, zasadom i priorytetom.
Na ile Synowie Anarchii są zwyczajnymi ludźmi, a ile w nich jest niezwykłych motocyklistów?
Historia Sons of Anarchy
Kluczem do zrozumienia personalnych zawiłości w serialu Kurta Suttera jest poznanie genezy tego motocyklowego klubu. W „Sons of Anarchy” nie usłyszymy słowa „gang”, bowiem pierwszym i podstawowym przyczynkiem do powstania Sons była chęć dosiadania potężnych motocykli i przemierzania kalifornijskich szos – nie w poszukiwaniu kłopotów, ale z potrzeby wolności. Klub powstał w 1967 r. z inicjatywy Johna Tellera i Piermonta „Pineya” Winstona, weteranów wojennych z Wietnamu. Pełna nazwa organizacji, którą powołali do życia, brzmi: Sons of Anarchy Motorcycle Club, Redwood Original, stąd – w skrócie – SAMCRO lub Sam Crow, jako, że kruk (ang. crow) jest jednym z powracających symboli w serialu. Ostatnie dwa wyrazy w nazwie klubu oznaczają terytorium hrabstwa Redwood, po którym na swoich motocyklach poruszali się Sons. Grupę założycielską tworzyło jeszcze 7 motocyklistów, którzy razem z Tellerem i Winstonem ochrzcili się mianem “First 9”, a więc stworzyli coś w rodzaju rady starszych. Klub, jak każda organizacja z prawdziwego zdarzenia, miał swojego prezydenta, a pierwszym z nich został John Teller. I to właśnie on stanowi ogniwo łączące czasy powstania klubu ze współczesnością, choć w serialu nigdy się nie pojawia.
Pierwszy prezydent Sons zginął w wypadku samochodowym w 1993 r., gdy jego syn, Jackson vel Jax, miał 15 lat. Sukcesję w klubie objął po Tellerze Clarence „Clay” Morrow, najmłodszy z założycielskiej dziewiątki, a także przyszły ojczym Jaksa. Nowy prezydent poślubił wdowę po poprzednim liderze Sons, a także wprowadził nowe porządki, zmieniając pacyfistyczną organizację w grupę handlarzy bronią. Miejsce u jego boku zajął dorastający Teller jr, zostając wiceprezydentem klubu. To właśnie relacje tych dwóch bohaterów, a także wciąż unoszący się nad Synami duch Johna Tellera kształtują potencjał dramatyczny serialu Kurta Suttera.
Ideologia i czarujące Charming
Wspomniałem już o podstawie egzystencji klubu – potrzebie wolności, i to tej uprawianej na potężnych motocyklach. Teller i Winston, doświadczeni traumą konfliktu wietnamskiego, uciekają od przeszłości w twór, nad którym mogą mieć nieograniczoną władzę. Kreują SAMCRO tak, jak sobie go wyobrażają, mając jednocześnie świadomość, że może to być największe dzieło ich życia. Serial niejednokrotnie porusza temat moralnej względności czynów popełnianych przez klub, a Jax – protagonista i przewodnik po świecie Sons – w pierwszym sezonie stawia sobie pytania o kierunek, w którym podąża stworzona przez jego ojca organizacja.
Teller senior poznał matkę Jacksona w mieście o wyjątkowej nazwie Charming (z ang. czarujący). Wcześniej on i jego towarzysze przemierzali zakątki Północnej Kalifornii, nie mając własnego miejsca w świecie. Założyciel Sons postanowił osiąść w Charming i stworzyć tam dom dla swojej rodziny – tej, z którą łączyły go więzy krwi i tej, z którą łączyła go klubowa lojalność. Razem z Clayem założył
w mieście warsztat, w którym pracowali i spotykali się członkowie Sons. Charming stało się ich małą ojczyzną, której postanowili za wszelką cenę bronić. Klub, pomimo coraz bardziej szemranych przedsięwzięć, miał na uwadze przede wszystkim dobro obywateli miasteczka i wszelkie konflikty starał się przenosić poza granice miasta. Aniołowie stróże na motocyklach nauczyli się współpracować z lokalnymi władzami – zarówno tą ustawodawczą, jak i wykonawczą – i, choć sami brudzili sobie ręce, nie pozwalali na to, by mieszkańcom Charming działa się krzywda.
Trudno wyobrazić sobie, że buzujący testosteronem motocykliści tak bardzo zakochali się w społeczności i okolicach małego kalifornijskiego miasteczka, by bronić go za wszelką cenę i bardzo szybko przekonujemy się, że nie dlatego Sons bronią porządku w Charming. Ich motywacją jest dbałość o własne gniazdo – całe zło, które jest przyczyną bądź konsekwencją ich działań nie ma prawa odbić się na organizacji, rodzinie i bliskich. Synowie traktują swoje miasteczko jak swoją twierdzę, swój dom, w którym wrogowie nie są mile widziani. Tych natomiast nie brakuje.
Działalność Sons of Anarchy
Trudno jednak nie obrócić kilku szemranych osobników przeciwko sobie, gdy na liście przedsięwzięć klubu można znaleźć nie tylko przemyt i handel bronią, ale również podpalenia, zabójstwa na zlecenie czy nawet działalność w branży pornograficznej. Sutter z klubu motocyklowego stworzył prawdziwą Sodomę i Gomorę, w której morderstwa, pobicia i rozboje są na porządku dziennym, a ci, którzy ich dokonują, w dalszym ciągu uważają się za „tych dobrych”. Co najdziwniejsze, faktycznie wydają się nimi być.
SAMCRO poznajemy w momencie, gdy Jackson przeżywa kryzys wiary w działalność klubu. Sons coraz bardziej angażują się w handel bronią, ich ekspansja nie podoba się innym miejscowym klubom, dochodzi do eskalacji konfliktów pomiędzy nimi. Ochrona Charming przed kryminalnymi działaniami Sons wydaje się coraz trudniejszym zadaniem, z którym bohaterowie nie do końca będą umieli sobie poradzić – zbliżające się zmiany na szczeblach władzy tylko potwierdzają zasadność obaw Jacksona.
Pierwszy sezon serialu wprowadza nas również w zawiłości związane z relacjami pomiędzy innymi przestępczymi organizacjami w okolicy Charming. Najsilniejszą więzią Sons związani są przede wszystkim z terrorystyczną organizacją IRA, od której pozyskują broń, sprzedając ją później lokalnym gangom, afroamerykańskim One-Niners i latynoskim Mayans. Konflikty narastają, gdy każda z organizacji zaczyna zabiegać o coraz większe terytorium. I choć ani razu w serialu nie pada takie stwierdzenie, zawsze w tym wszystkim chodzi o…
Pieniądze
Z pozoru zupełnie się nimi nie przejmują, a tysiące dolarów przychodzą i odchodzą z klubowej kasy. Członkowie klubu nie muszą martwić się o byt, bo ten zapewnia im przestępczy proceder, ale rola pieniądza w serialu Suttera została niemal zupełnie zmarginalizowana. Sons dokonują wielotysięcznych transakcji, ale rzadko kiedy podczas nich dochodzi do przejęcia symbolicznej walizki (torby) z banknotami.
Choć Synowie prowadzą wystawne życie, trudno dostrzec, by za cokolwiek płacili. To znamienne – bohaterowie nie kłopoczą się prozaicznym regulowanie płatności, bo ich wpływy sięgają na tyle daleko, by w razie potrzeby mogli zorganizować niemal każdą kwotę. Nagłe straty finansowe (spłonięcie magazynu z bronią to wydarzenie zawiązujące akcję pierwszego sezonu) rekompensowane są w oka mgnieniu przez przysługi przyjaciół lub dłużników, których nigdy nie brakuje. Sons bowiem skutecznie uzależniają od siebie ważniejsze osobistości Charming, a działania Claya i spółki przypominają misternie przygotowaną strategię, podobną raczej do wyrachowanego działania politycznego niż motocyklowej bandy.
Mafijna machina
Hierarchię Sons of Anarchy i zasięg ich wpływów można porównać jedynie z organizacją mafijną. Klub, który poznajemy w serialu, jest centralną jednostką potężnej międzynarodowej organizacji, mającej 28 oddziałów na całym świecie. Podczas czterech dotychczasowych sezonów serialu mieliśmy okazję poznać co najmniej kilka mniejszych klubów, należących do „rodziny”, ale zawsze pozostawały one w stosunku poddańczym wobec centrali z Charming. Władzę podobną do tej, jaką ma mafijny don, sprawuje Clay, który w pierwszych odcinkach serialu wydaje się być niekwestionowanym liderem. On jest głową rodziny, wyznacza kierunek rozwoju klubu i dba o jego przetrwanie.
Prezydent Sons nie posiada jednak władzy absolutnej, bowiem SAMCRO jest organizacją demokratyczną – wszelkie ważne decyzje zapadają podczas narad w „kaplicy”, która znajduje się w siedzibie klubu. Nacechowaną religijnie nazwę wyjaśnia wyjątkowa relikwia – potężny, drewniany stół z wyrzeźbionym logotypem Sons of Anarchy. Jest alternatywą ołtarza i kwintesencją motocyklowej religii, spoiwem łączącym klubowych braci, a także świadkiem milowych kroków w historii organizacji. To przy tym stole osiągane są kompromisy, przy nim też dochodzi do rozłamów w klubie. Wreszcie – jest odzwierciedleniem wewnętrznej hierarchii, w której centralne miejsce zajmuje lider Sons, po jego lewej stronie zasiada wiceprezydent, po prawej zaś sierżant, będący wiernym kompanem i doradcą, nierzadko zaś – cynglem.
Wspomniałem już o tzw. First 9, czyli grupie dziewięciu założycieli Sons of Anarchy, z której w obecnym składzie klubu pozostało tylko dwóch członków – Clay Morrow i senior Piney Winston. To jednak niejedyna wewnętrzna „etykieta” w strukturach Sam Crow. Specyficzną grupę tworzą ci, którzy dokonali morderstwa w barwach klubu. Nazywani „Men of Mayhem” (luźne tłumaczenie: Jeźdźcy Zagłady), za przelanie krwi w imię klubu zyskują wdzięczność i szacunek, którego efektem jest awans w wewnętrznej hierarchii. Pozostaje on jednak „żołnierzem” (w organizacji dominuje terminologia militarna, związana z wojskową przeszłością założycieli SAMCRO), który nie otrzymuje dodatkowych przywilejów. Pomimo że pozornie istnienie Sons of Anarchy opiera się na wolności i równości, trudno nie dostrzec uprzywilejowania „jednostek rządzących”. Choć w kaplicy każdy głos ma taką samą wartość, tylko Clay i Jax mogą wydawać dyspozycje pozostałym członkom klubu. Don i jego „boss” wymagają bezwzględnej lojalności i podporządkowania, co w grupie bezwzględnych twardzieli jest szczególnie trudne do osiągnięcia.
Pomimo, iż ideologia Sons of Anarchy nie została skodyfikowana, bohaterowie bardzo restrykcyjnie przestrzegają niepisanych zasad – życie według nich jest obowiązkiem każdego członka klubu. Jako organizacja przestępcza nie uznają żadnych układów z władzami, a wyrokiem dla każdego kapusia jest śmierć. Każdy, kto złamie klubowe zasady, zostaje wyrzucony z klubu i nigdy więcej nie może nosić barw Sons, musi również usunąć tatuaż, który jest elementem przynależności do klubu. Niespełnienie tych warunków spotka się z radykalnym gniewem członków Sons, o czym boleśnie przekonał się w pierwszym sezonie Kyle Hobart, były członek, usunięty za wystawienie klubowego brata miejscowej policji.
Czwarty sezon serialu odkrywa przed nami jeszcze jedną, bardzo ważną zasadę Sons – czystości rasowej. W szeregach SAMCRO mogą działać jedynie żołnierze rasy kaukaskiej bądź latynoskiej, członkostwo nie jest dostępne dla czarnoskórych. Chodzi tu jedynie o centralę organizacji w Charming – inne kluby nie wprowadzają takich ograniczeń, jeszcze inne zaś, takie jak Grim Bastards, za członków mają jedynie Afroamerykanów. W czwartej serii „Synów Anarchii” dowiadujemy się o czarnych korzeniach „Juice’a” Ortiza, który – w obawie przed wydaleniem z klubu – decyduje się na ryzykowną, choć niezagrażającą organizacji współpracę z prokuraturą. Woli to niż ujawnienie swojego pochodzenia, bo wtedy zostałby skazany na wygnanie z klubu, być może nawet na śmierć.
Lojalność wobec klubu egzekwowana jest jednak na różne sposoby. Harry „Opie” Winston, który, chroniąc Sons, spędził 5 lat w więzieniu, próbuje rozpocząć inne życie, uczciwe i z dala od Sons. Jax i reszta braci uświadamia mu jednak, że jego prawdziwą rodziną jest klub, choć Opie jest mężem i ojcem dwójki dzieci. Gdy agenci federalni spróbują uczynić z niego „kreta”, prezydent SAMCRO postanowi pozbyć się słabego ogniwa. W wyniku nieporozumienia zginie żona Winstona, a jej symboliczna śmierć stanie się końcem jego „normalnego” życia, wiążąc go jeszcze mocniej ze strukturami klubu.
Za każdym wielkim mężczyzną stoi kobieta
Podobnie jak w mafijnych familiach, kobiety Sons of Anarchy funkcjonują na marginesie głównego nurtu życia członków klubu. Określane są mianem „old lady”, który to termin stanowi zarówno wyróżnienie, jak i pewnego rodzaju pejoratywną etykietę – żona bądź narzeczona członka Sons nigdy nie staje się równorzędną partnerką i musi znać swoje miejsce w szeregu. Naturalnie żadna kobieta nie może zostać członkiem klubu ani brać udziału w podejmowaniu decyzji, choć z grona „old ladies” SAMCRO wyróżnia się jedna z pań, zwyczajowo nazywana królową – to Gemma Teller-Morrow, matka Jacksona Tellera, wdowa po jego ojcu, a obecnie żona prezydenta Sons, Claya Morrowa. Już same koligacje rodzinne predestynują Gemmę do bycia ważnym ogniwem w życiu klubu, ale to tylko najbardziej prozaiczny powód jej wyjątkowej pozycji w kręgach SAMCRO. Główna postać kobieca serialu jest przede wszystkim niezwykle silną osobą, konsekwentną i nieobliczalną jednocześnie, w równym stopniu dbająca o interesy klubu i własnej rodziny. Bezgranicznie kocha mężczyzn swojego życia – do tego stopnia, że nie zawaha się przed zbrodnią, by ich chronić. Gemma jawi się jako bohaterka bez skrupułów, choć jej postać ewoluuje z każdym sezonem. Tak, jak zmienia się jej nastawienie do Tary Knowles, „old lady” jej syna, zmienia się też jej postawa wobec klubu. Nie jest już bezkrytyczna i próbuje ratować Sons, gdy działania jej męża prowadzą do bolesnego końca organizacji, którą również Gemma kocha całą sobą.
Gdy tępią się pazury Królowej, u boku Księcia dojrzewa jej zastępczyni. Tara to szczenięca miłość Jaksa, który dla niej jest gotów zrobić wszystko. Kiedyś uciekła od życia z dorastającym motocyklistą-przestępcą i wydawało się, że to koniec młodzieńczego zauroczenia. Gdy jednak dziewczyna wraca do Charming, już jako dr Knowles, zdolny chirurg, w młodym Tellerze odzywa się dawne uczucie. Tara, początkowo całkowicie zagubiona w świecie kryminalnych intryg Sons, napotyka na nie tyle niechęć, co nienawiść ze strony Gemmy. Królowa robi wszystko, by wygnać panią doktor ze swojego królestwa, ale szybko przekonuje się, że uczennica) przerasta mistrzynię – Tara, chroniąc nie tylko Jacksona, ale również ich wspólne dzieci, staje się twarda i bezwzględna, niczym jej własna teściowa. Nawet, gdy w finale trzeciego sezonu jej ukochany wraz z częścią ekipy Sons trafia do więzienia, Tara zostaje w Charming i czeka na niego, choć większość kobiet prawdopodobnie starałaby się ułożyć życie od nowa. Jednak to właśnie napięcie pomiędzy dwiema najważniejszymi „old ladies” dodaje serialowi wyjątkowego potencjału dramatycznego. Hamletowskie „Słabości, twe imię kobieta!” zupełnie nie pasuje do bohaterek „Synów Anarchii”.
Źle się dzieje w państwie Charming
Jeden z najczęściej wskazywanych motywów w serialu Kurta Suttera pozostawiłem na koniec, bowiem wyjątkowo widoczne nawiązania do szekspirowskiego „Hamleta” nie są w Sons of Anarchy kluczowe. Sam twórca serii prosi o unikanie nadmiernej interpretacji – losy literackiego księcia Danii stały się tylko punktem wyjścia dla fabuły, szczególnie w kontekście rodzinnych komplikacji rodów Teller-Morrow. Internet pęka w szwach od przypuszczeń fanów i typowaniu kolejnych bohaterów Synów Anarchii na odpowiedniki postaci z dramatu Szekspira. Jackson to główny bohater, który w „państwie Charming” dostrzega niewłaściwy kierunek rozwoju, a następnie dociera do głęboko skrywanej tajemnicy, w której jego ojczym Clay, niczym szekspirowski Klaudiusz, okazuje się zdrajcą i mordercą ojca Hamleta, a Gemma, kopiując czyn Gertrudy, pomaga w unicestwieniu własnego małżonka. Dzienniki Johna Tellera, które w początkowych odcinkach serialu studiuje jego syn, stanowią analogię do hamletowskich rozmów z duchem ojca. Trudno z inspiracji Suttera czynić zarzut – w „Synach Anarchii” dzieje się na tyle dużo, że dość czytelne nawiązania do Szekspira stanowią raczej ciekawe uzupełnienie, niż właściwą treść. Trzeba jednak pochwalić autora scenariusza za konsekwencją w eksplorowaniu tego motywu i stworzenie dramatyzmu, który nie stanowi elementu odtwórczego, ale w pełni autonomiczny motor napędowy akcji serialu. Jednak to, co legło u podstaw relacji ekranowych bohaterów, to…
Kłamstwo
Od pierwszych scen poczynaniami bohaterów kieruje fałsz i obłuda. Wielka rodzina, jaką jest Sons of Anarchy, opiera się na niedopowiedzeniach i cichym przyzwoleniu każdego z członków na wzajemne oszukiwanie się. Wszyscy bowiem mają swoje brudne sekrety, których ujawnienie stanowiłoby zagrożenie dla dalszego istnienia klubu. Nie są to jednak niewinne kłamstewka – to tajemnice, których brzemię dla niektórych oznacza nawet śmierć. Nikt nie może czuć się bezpieczny, każdy musi być czujny. W spirali wzajemnych oszustw bohaterowie stracą zaufanie do najbliższych, a jedne z podstawowych idei SAMCRO – wolności i braterstwa – ustąpią desperackiej walce o przetrwanie i zachowanie władzy. Zgodnie z maksymą Margana Charlesa Langbridge’a, „kłamstwo zabije przyjaźń, prawda zabije miłość”, a do uratowania klubu potrzebna będzie rewolucja. Jej imię: Jackson.
Epilog
Gdy dostrzeże się dbałość o szczegóły, z jaką Kurt Sutter stworzył Charming i rezydującą w nim motocyklową rodzinę, trudno zrozumieć zarzuty tych, którzy w jego dziele widzą odrealnione postacie i niespójną fabułę. Sons of Anarchy są czymś dokładnie przeciwnym – wymagały od twórcy zgłębienia tematyki motocyklowych klubów, ale także uważnej współpracy z aktorami, którzy swoje kreacje stworzyli konsekwentnie i wiarygodnie. To prawda, że ich codzienne perypetie w życiu większości z nas urosłaby do rangi zdarzeń wyjątkowych, w niekoniecznie pozytywnym znaczeniu. Jednak to właśnie znalezienie złotego środka – pomiędzy światem wykreowanym przez kino a rzeczywistością – jest najtrudniejszym egzaminem każdego twórcy filmowego. Sutter zdał go na pewno, a to, jaką ocenę mu przyznać, pozostawiam każdemu z widzów.