Śpij spokojnie, Lauro. II sezon Twin Peaks i Ogniu, krocz ze mną
Ogniu, krocz ze mną
W momencie, kiedy agent Cooper uderzył głową o lustro, z czoła pociekła krew, usta wykrzywił przerażający uśmiech, a jego odbicie zamieniło się w postać BOB-a, czyli serialowego ucieleśnienia zła oraz najbardziej mrocznych tajemnic kryjących się w lasach okalających Twin Peaks, widzowie, którzy doczekali finału sezonu drugiego, zamarli. ABC jednoznacznie oznajmiło, że to koniec serialu, a jednak, twórcy pozostawili ich z wieloma nierozwiązanymi zagadkami oraz cliffhangerem, przy którym nawet postrzelenie Coopera z finału ósmego odcinka serii wydawało się mało znaczącym wydarzeniem. Ta sytuacja nie miała jednak ulec zmianie. Telewizyjna przygoda Twin Peaks dobiegła końca, choć w tym momencie wiemy, że przepowiednia wygłoszona przez Laurę Palmer w Czerwonym Pokoju okazała się prawdziwa i serial ma powrócić do widzów w roku 2017 (w mocno surrealistycznej wizji Laura powiedziała do Coopera w roku 1991, że zobaczą się ponownie za dwadzieścia pięć lat).
Lynch nie chciał pogodzić się jednak z tym, że jego wizyta w Twin Peaks dobiegła końca w taki sposób. Po trosze trawiły go wyrzuty sumienia związane z tym, że odsunął się od realizacji drugiego sezonu, po trosze twierdził natomiast, że związał się z bohaterami oraz serialowym miasteczkiem tak mocno, że chciał, aby sen o jedlicach Douglasa, sowach i tajemnicach skrytych pomiędzy konarami drzew trwał nadal. Telewizyjna kontynuacja serialu odpadała, dlatego pojawił się pomysł stworzenia filmu fabularnego. Początkowo, jeszcze przed emisją ostatniego odcinka serialu, prawdopodobnie żaden z producentów nie byłby zainteresowany brnięciem w świat, który – zgodnie z zestawieniami ABC – przestał fascynować widzów, niemniej powstała po finale serii koniunktura z pewnością wpłynęła na to, że koncepcja realizacji filmu kinowego stała się nieco bardziej atrakcyjna. W 1991 roku Lynch podpisał umowę ze studiem CiBy 2000 założonym rok wcześniej przez znanego, aczkolwiek niezbyt lubianego francuskiego producenta, Francisa Bouyguesa. Opiewała ona na siedemdziesiąt milionów dolarów i zakładała, że pod auspicjami studia Lynch zrealizuje swoje trzy kolejne produkcje. Pierwszą z nich miał być początkowo wielokrotnie powracający w karierze reżysera Ronnie Rocket (na film miało zostać przeznaczone dwadzieścia pięć milionów z puli), następne w kolejce było One Saliva Bubble, trzeci tytuł nie był natomiast zdefiniowany. Kiedy Lynch wyraźnie zakomunikował, że chciałby powrócić do świata Twin Peaks, plany szybko uległy zmianie. Ronnie Rocket i One Saliva Bubble ponownie powędrowały do szuflady twórcy. CiBy wykazało zainteresowanie fabularną wariacją dotyczącą serialu, niemniej w początkowej fazie produkcji problemem okazał się Kyle MacLachlan, który stanowczo zaprotestował przeciw ponownemu wskoczeniu w garnitur agenta Coopera. To właśnie z tego powodu 11 lipca 1991 roku ogłoszono, że Ogniu, krocz ze mną (nazwa filmu kinowego) nie powstanie. Lynch nie dał jednak za wygraną i doszedł do porozumienia z aktorem. Po znaczącym ograniczeniu jego roli i przeniesieniu części filmowych zadań Coopera na innego agenta FBI MacLachlan zgodził się na rolę w filmie. Dzięki zmianom poczynionym przez Lyncha spędził na planie jedynie pięć dni. Na powrót do Twin Peaks nie zgodzili się jednak inni członkowie serialowej ekipy.
Przede wszystkim na planie zabrakło Marka Frosta, który honorowo stwierdził, że skoro Lynch chce zakończyć przygodę z Twin Peaks indywidualnym akcentem, to on nie chce stawać mu na drodze. Dodatkowo Frost uważał, że na powrót do serialowego miasteczka jest zdecydowanie za wcześnie, ponieważ nie opadł jeszcze kurz wzniesiony w powietrze po upadku sezonu drugiego. Z niektórych jego wypowiedzi przebijały jednak również nuty goryczy związane z tym, że serialowa publiczność miała tendencje do wiązania wszelkich zalet Twin Peaks z osobą Lyncha, natomiast na jego konto były zrzucane niepowodzenia oraz porażki. Należy uczciwie podkreślić, że w tej gorzkiej refleksji jest niestety wiele prawdy. Gdyby nie Frost oraz jego scenopisarskie umiejętności, Twin Peaks nigdy by nie powstało. Zbyt często się o tym zapomina.
Gdyby nie Frost oraz jego scenopisarskie umiejętności, Twin Peaks nigdy by nie powstało.
Do filmu nie powróciły również Lara Flynn Boyle oraz Sherilyn Fenn. Nieobecność obu pań była ponoć związana z koniecznością uczestnictwa w innych projektach. Po latach ich absencja nie jest już jednak tak jasna. Wedle niektórych źródeł Boyle dała ponieść się fali krytyki spływającej na Lyncha po premierze Dzikości serca i zaczęła postrzegać go jako mizogina niewartego jej aktorskiej uwagi. Co do Fenn, po latach miała przyznać, że nie zdecydowała się na powrót do Twin Peaks, ponieważ była zawiedziona poziomem, jaki prezentował drugi sezon serialu. Czuła się ponoć nieco zdradzona przez Lyncha, który odsunął się od jego realizacji i nie wierzyła, że film może tchnąć w ekipę tę samą energię, jaka towarzyszyła jej przy produkcji pierwszego sezonu telewizyjnej serii. Tajemnicą nie był fakt, że spadek oglądalności i ogólny nieporządek panujący na planie ostatnich odcinków serialu doprowadzał do nieporozumień oraz kłótni pomiędzy poszczególnymi członkami ekipy, niemniej to, co mówi Fenn, nie musi być wcale prawdą. Aktorka jest znana z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi dotyczących serii, wiele z nich zostało natomiast obalone przez pozostałych członków ekipy. Boyle w roli Donny ostatecznie zastąpiła Moira Kelly, Audrey (postać Fenn) została usunięta ze scenariusza.
Ostatecznie po kilku niezbędnych zmianach w scenariuszu, podyktowanych głównie przez problemy związane ze skompletowaniem serialowej ekipy, Lynch mógł przystąpić do realizacji filmu. U jego boku nie było wprawdzie Marka Frosta, niemniej w roli operatora kamery pojawił się Ron Garcia, czyli ten sam człowiek, który odpowiadał za stworzenie wizualnej atmosfery pilota pierwszego sezonu. O ile w przypadku początków przygody z Twin Peaks jednym ze znaczących problemów było zimno, które skutecznie utrudniało prace w lesistych okolicach stanu Waszyngton, o tyle w kontekście filmu zmorą stała się niezwykle gorąca aura, która zupełnie nie przystawała do tego obszaru Ameryki. Garcia oraz Lynch postanowili jednak zignorować pogodę i w znikomym stopniu niwelowali działanie słońca za pomocą sprzętu. Operator i reżyser stwierdzili, że mogą wykorzystać niecodzienną sytuację pogodową do tego, aby uwypuklić rozdźwięk pomiędzy atmosferą panującą w Twin Peaks przed i po śmierci Laury Palmer.
Jeśli chodzi o realizację, sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zdjęcia rozpoczęto 5 września 1991 na terenie Snoqualmie w stanie Waszyngton (te same plenery, które służyły za scenografię większości scen serialu), zakończono natomiast 31 października. Po pierwszym starciu ze stołem montażowym powstał materiał o długości około sześciu godzin, Lynch zdawał sobie jednak sprawę, że gotowy film musi oscylować w okolicach 120 minut. Tak też się stało. Ostateczna wersja Twin Peaks: Ogniu krocz za mną to 134 minuty projekcji. Część scen usuniętych powędrowała na płyty DVD jako dodatki do wydań specjalnych, część pozostała w archiwach. W roku 1992 nikt jednak o tym nie myślał. Lynch ponownie zabrał swój film pod pachę i wyruszył z nim do Cannes. Tym razem było to jednak dla niego zupełnie inne miejsce.
Poprzednia wizyta na Lazurowym Wybrzeżu była pasmem niesamowitych przeżyć oraz sukcesów. W każdy czwartek, nieopodal Pałacu Festiwalowego, odbywały się organizowane przez Festiwal pokazy pierwszego sezonu Twin Peaks, który święcił triumfy na antenie stacji ABC. W ich trakcie ludzie zajadali się ciastem wiśniowym, które popijali kawą. Sam Lynch cieszył się natomiast obecnością Isabelli Rossellini, która zapoznawała go ze zwyczajami panującymi wśród filmowych elit Europy. W 1991 roku związek z córką słynnego włoskiego reżysera dobiegł końca. Była partnerka przez długi czas winiła za to Lyncha – jego ekscentryczność, skrajny indywidualizm oraz nieumiejętność poświęcenia części własnej niezależności na rzecz dobra bliskiej osoby. W 1992 roku u boku Lyncha w Cannes pojawiła się jego montażystka Mary Sweeney, która była już wówczas w ciąży z jego synem. Dzikość serca otrzymała we Francji mieszane recenzje, wzbudzając przy tym wiele dyskusji – na festiwalu to zawsze dobrze wróży. Po pokazie Ogniu, krocz ze mną reżyser został dosłownie wygwizdany. Nie była za nim ani prasa, ani koledzy z branży. Quentin Tarantino, który wcześniej doceniał talent swojego kolegi, miał nawet powiedzieć, że z fabularną wersją Twin Peaks Lynch „zapędził się tak daleko w głąb swej dupy, że nie ma on chęci oglądać żadnego jego filmu, aż ten nie znajdzie drogi powrotnej”. Z Cannes Lynch powrócił zatem zdecydowanie na tarczy.
Po oficjalnej premierze Ogniu, krocz ze mną również nie spotkało się z entuzjazmem ze strony krytyki oraz publiczności. Amerykańska prasa niemal jednogłośnie okrzyknęła film twórczą porażką, nie wzbudził on również większego zainteresowania w Europie. Od czasu do czasu pojawiały się wprawdzie recenzje, które dostrzegały w nim arcydzieło, wielbiciele filmu byli jednak w odwrocie. Przy budżecie rzędu dziesięciu milionów dolarów zarobił on na terenie USA zaledwie cztery i dwie dziesiąte miliona. Sytuację uratowali jednak nieco Japończycy, którzy pozostali wierni Twin Peaks aż do samego końca. W Kraju Kwitnącej Wiśni film okazał się ogromnym hitem i z miejsca zyskał status kultowego.
She Wasn’t Fooling Anyone, She Was Hurt and She Was Hurt Bad
W roku 1992 Lynch namalował obraz zatytułowany She Wasn’t Fooling Anyone, She Was Hurt and She Was Hurt Bad (Ona nikogo nie oszukiwała, była zraniona, poważnie zraniona). Jak większość jego prac z tego okresu, tak i ta przedstawia ledwie dostrzegalne postacie zatopione w różnych odcieniach czerni oraz szarości. I See Myself (Widzę siebie) to dryfujący w ciemności człowiek, który patrzy w coś na wzór lustra i dostrzega po drugiej stronie czarną, niepokojącą postać. Ants in my House (Mrówki w moim domu), Suddenly My House Became a Tree of Sores (Nagle mój dom stał się drzewem boleści), She Was Crying Just Outside the House (Ona płakała pod domem) czy nieco wcześniejszy (1988) Shadow of a Twisted Hand Across My House (Cień zwichniętej ręki nad moim domem) skupiają się na przedstawieniu domu jako miejsca, w którym coś poszło nie tak. Przestrzeni, która nagle przestała kojarzyć się z bezpieczeństwem i zaczęła wywoływać strach. Najgorsze jest jednak to, że nie wiemy, co nam zagraża. Wokół domów na płótnach Lyncha niemal zawsze panuje noc.