search
REKLAMA
Seriale TV

MROCZNE MATERIE. Recenzja pierwszego sezonu

Agnieszka Stasiowska

8 stycznia 2020

REKLAMA

Na szczęście zmienia się to w kolejnych odcinkach. Kiedy Lyra wyrusza na swoją wyprawę wraz z grupą Gyptian, dajmony są już bardziej widoczne. Niektóre zaś, takie jak na przykład złota małpa Marisy Coulter, bez mała kradną show. Bez mała, ponieważ niewątpliwą ozdobą serialu jest pani Coulter właśnie. Ruth Wilson (Jane Eyre, Luther, The Affair), utalentowana aktorka o niebanalnej urodzie, w Mrocznych materiach przechodzi samą siebie. To, że sprawdzi się w postaci zimnej urzędniczki Magisterium, było oczywiste. To, jak pokazuje zupełnie inną twarz jako matka Lyry, i to, jak potrafi te twarze błyskawicznie zmieniać, jest godne co najmniej podziwu.

Na uwagę zasługuje także Anne-Marie Duff w roli Ma Costy, Gyptianki, której porwano syna. W swoim cierpieniu i pragnieniu odwetu jest tak autentyczna, że Lucian Msamati jako Lord Faa, przywódca Gyptian, i James Cosmo jako Farder Coram nie mają wyboru i ustępują jej całkowicie pola. Na ich tle wyróżnia się także Lin-Manuel Miranda jako buńczuczny obieżyświat Lee Scoresby.

I wreszcie główna para aktorów. Tak, para, ponieważ scenarzyści HBO postanowili nieco przed czasem wprowadzić do historii postać Willa Parry’ego (Amir Wilson), który żyje w równoległym Lyrze świecie – w takiej jego wersji, którą znamy my. Jest to zabieg, który choć kłóci się z chronologią powieści, wydaje się udany i prowadzi do ładnego zamknięcia serii. Moment, w którym Lyra i Will jednocześnie wchodzą w przejścia pomiędzy wymiarami, pozostawia widza w niecierpliwym oczekiwaniu na ich spotkanie i dalsze, wspólne przygody.

Dafne Keen, choć początkowo przyjmowana przez fanów serii sceptycznie, świetnie poradziła sobie z rolą. Nie ma słodkiej urody Dakoty Blue Richards ze Złotego kompasu, wskutek czego znacznie lepiej radzi sobie z postacią zbuntowanego dziecka, które czuje się oszukane i wodzone za nos i które postanawia, że bierze sprawy w swoje ręce. Keen wypada niezwykle wiarygodnie w scenach, w których z Lyry wychodzi jej mroczna strona – kiedy odważnie sprzeciwia się matce w jej ociekającym luksusem apartamencie, kiedy planuje ucieczkę z kompleksu naukowego Marisy, kiedy z rozczarowaniem przyjmuje słowa Lorda Asriela o tym, że on nie czuje się ojcem. Widać, że za ponurym spojrzeniem dziewczynka skrywa olbrzymie emocje. Bez trudu możemy także uwierzyć w jej rozpacz, kiedy umiera Roger, w jej strach, kiedy czuje, że za chwilę rozdzielą ją z Pantalajmonem, w jej determinację, kiedy stawia wszystko na jedną kartę, żeby oszukać króla Panserbjornów. Amir Wilson w roli Willa, choć pojawia się na ekranie znacznie rzadziej niż Dafne, także wyraźnie zaznacza swoją obecność. Budzi sympatię jako syn sprawiającej problemy matki, który de facto jest jedynym dorosłym w opuszczonej przez ojca rodzinie. Poważny, skupiony, odpowiedzialny. Będzie doskonałym partnerem dla żywiołowej, impulsywnej Lyry.

Mroczne materie w wydaniu HBO to odpowiedź na zarzuty rozczarowanych Złotym kompasem fanów Pullmana. Historia przedstawiona w pierwszym sezonie jest kompletna i zgrabnie nawiązuje do kolejnego tomu. Klimat serialu jest zmienny, jak zmienne są losy jego głównej bohaterki. Zalane słońcem, przyjazne Kolegium Jordana znika za plecami Lyry, kiedy olbrzymim zeppelinem leci ona do czystego, luksusowego, a jednak zimnego miasta, w którym nic nie umknie czujnemu oku Autorytetu. To złote miasto ma swoją ciemną stronę, brudne zaułki i ciasne barki, na których żyją niepokorni Gyptianie. Barki te zawiozą Lyrę na Północ, do krainy wiecznego śniegu, gdzie siedziby mają pancerne niedźwiedzie i czarownice. Tam też swoje ohydne metalowe laboratorium zbudowała Marisa Coulter – demon i matka. Tam doświadczenia przeprowadza Lord Asriel – nieczuły oszust i ojciec. Przed oczami oczarowanego widza kolejne miejsca zmieniają się w rytm terkotania aletheiometru, w miarę jak Lyra dowiaduje się coraz więcej o naturze świata i o sobie samej. Poznaje nowych towarzyszy, mierzy się z nowymi nieprzyjaciółmi, dojrzewa. Tak widoczny rozwój tej postaci, jak i otwieranie wątków obecnych w prozie Pullmana (światy równoległe, istota Pyłu, podważanie pozycji Autorytetu) to doskonały punkt wyjścia dla kolejnego sezonu serialu.

A ten jest już w produkcji. Producenci Mrocznych materii uznali, że ryzyko, że Dafne Keen może za bardzo dorosnąć pomiędzy kolejnymi sezonami cyklu, jest zbyt duże, więc prace nad kolejną częścią serii rozpoczęły się, jeszcze zanim pierwszy sezon ujrzał światło dzienne. Data premiery nie jest jeszcze znana, a fani serialu oczekują tej informacji z zapartym tchem. Wydaje się, że mają na co czekać.

Agnieszka Stasiowska

Agnieszka Stasiowska

W filmie szuka różnych wrażeń, dlatego nie zamyka się na żaden gatunek. Uważa, że każdy film ma swojego odbiorcę i kiedy nie przemawia do niej, na pewno trafi w inne, bardziej skłonne ku niemu serce.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA