search
REKLAMA
Ranking

POSTACI INWALIDÓW NA EKRANIE. Najciekawsze przykłady

Jacek Lubiński

3 grudnia 2017

REKLAMA

Wózki są nie tylko widłowe, a kaleka też bohater. Pod takim hasłem obchodzimy dziś Międzynarodowy Dzień Niepełnosprawnych, którzy w kinie, tak jak i w życiu, mają swoje specjalne miejsce w naszych sercach i własną, dość pokaźną zresztą reprezentację. Poniżej tuzin bohaterów-inwalidów, od których – z paroma wyjątkami – także ci pełnosprawni mogą czerpać inspirację do życia. Uwaga na drobne spoilery!


doktor Arliss Loveless

Bardzo dziki Zachód

Zafascynowany parowym postępem technologicznym doktorek o wybujałym ego nie jest być może najlepszym wzorem budującym charakter, ale nie można odmówić mu fantazji i determinacji. Ze zwykłego żołnierza Armii Konfederatów, w wyniku strasznego wypadku pozbawionego wszystkiego poniżej pępka, przerodził się w człowieka sukcesu, potentata i lidera złowrogiej organizacji Loveless Alliance, której celem jest podbicie Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo z małej ciuchci, którą popylał po salonach, szybko przeniósł się do gigantycznego, mechanicznego… pająka. Mucha nie siada.


Charles Xavier

seria X-Men

We współczesnej popkulturze jest to bodaj najpopularniejszy bohater niemogący poruszać się o własnych siłach, za to potrafiący potęgą własnego umysłu z łatwością poruszać innymi wokół. Moc perswazji jest więc jego główną kartą przetargową. A łysina, wraz z wózkiem o X-kołach, charakterystycznym znakiem rozpoznawczym. Podobnie jak zły poprzednik, także i Xavier stracił zdolność chodzenia na skutek wypadku podczas konfliktu zbrojnego. Nie przeszkodziło mu to jednak otworzyć szkołę dla specjalnie uzdolnionych i dzielnie zwalczać wszystkich tych, którzy się od niej migają, jednocześnie pozostając niezaprzeczalnym wzorem dla wielu mutantów. Szacunek.


porucznik Dan Taylor

Forrest Gump

Weteran wojny w Wietnamie, który wzorem swoich wielkich przodków (i tyłków) nie zginął na polu walki, to z początku typowy przegrany w życiowej ruletce. Pijak, prostak i cynik, który nie potrafi pogodzić się ze swoim losem człowieka z amputowanymi kikutami. Potem jednak, z pomocą Forresta, odnajduje Boga i/lub cel w życiu, w rezultacie czego czyni z nich obu jednych z najbogatszych ludzi na świecie. No i, koniec końców, załatwia sobie sztuczne nogi ze stopów tytanu. Nieźle.


David

Drżące ciało

Niegdyś wprawny policjant postrzelony przypadkiem na służbie (choć nie, żeby sobie nie zasłużył). Potem koszykarz, kapitan drużyny narodowej – wzór zdecydowania, dyscypliny i wytrwałości dla wielu. Tylko pozornie jednak szczęśliwy. U Davida bowiem sportowe sukcesy nie potrafiły zabliźnić wszelkich ran. Niezależnie od tego pozostaje niezwykle mocną osobowością i bezustannie prawym człowiekiem, nawet jeśli z grzeszkami na sumieniu. To wszystko sprawia, że właściwie trudno patrzeć na niego przez pryzmat niepełnosprawności.

Co ciekawe, to nie ostatni taki występ Javiera Bardema – parę lat potem był on wszak kompletnie przykuty do łóżka w poruszającym W stronę morza.


David

Igła

Cóż, najwyraźniej jest to pechowe imię, bowiem i ten David dorobił się niedowładu nóg na skutek wypadku – tym razem drogowego, do którego sam się przyczynił. Podbiło to mocno jego morale – nie tylko dlatego, iż stało się to u progu wojny, co całkowicie przekreśliło jego dalszą karierę pilota, ale też w dniu ślubu. Zatem jest to nie tyle fizyczny, co emocjonalny inwalida, mocno zamknięty w sobie. Dopiero walka o życie najbliższych pobudza go na nowo do życia, jednak ostatecznie i to traci. Bywa i tak.


Henry F. Potter

To wspaniałe życie

Narzekający na wszystko gbur, którego nienawidzi całe miasteczko. Człowiek smutny i samotny oraz pozbawiony empatii, całkowicie polegający jedynie na wynikach finansowych. W tym zresztą tkwi jego siła, bo to zdolny biznesman, cwany gość i dobry strateg. Nie cofnie się przed niczym dla osiągnięcia celu. Jego jedyną bliską osobą jest niemy lokaj, dzięki któremu w ogóle może się poruszać. Jak się jednak okazuje, nie był to tak do końca wymóg scenariusza. Po prostu wcielający się w Pottera Lionel Barrymore naprawdę cierpiał na przypadłość zmuszającą go do życia na siedząco – od 1938 roku grał już tylko podobnie „uziemione” role, co stawia jego antybohatera w nieco przychylniejszym świetle.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA