Najbardziej NIEDOCENIONE filmowe REMAKI
Vanilla Sky (2001)
W 2001 roku Cameron Crowe był na fali wznoszącej. Po sukcesie komercyjnym Jerry’ego Maguire’a i krytycznym U progu sławy Crowe wydawał się idealnym kandydatem do wyreżyserowania amerykańskiego remake’u filmu Alejandro Amenábara Otwórz oczy. Mógł bowiem pozwolić sobie zarówno na gwiazdorską obsadę (Tom Cruise, Cameron Diaz, Penélope Cruz, Kurt Russell) zapewniającą często sukces finansowy, jak też podjąć się tematu, który pozwalał na realizację ambitnych artystycznych planów. Powodem porażki krytycznej filmu Vanilla Sky było niezrozumienie wizji Camerona Crowe’a przez recenzentów. Problemem remake’u twórcy Jerry’ego Maguire’a jest pozorny chaos i bałagan, który towarzyszy pierwszemu kontaktowi widza z filmem. Vanilla Sky to dziwna i trudna produkcja wypełniona licznymi wskazówkami co do jej odbioru. Na pierwszy rzut oka jest jednak niezwykle absorbująca i intrygująca. Dziwi mnie więc fakt, że tak niewielu krytyków podjęło próbę przebrnięcia przez dzieło Crowe’a po raz drugi. Być może taki stan rzeczy spowodowany był powierzchownością, którą najczęściej filmowi zarzucano. Jak dla mnie zarzut to jednak zupełnie bezpodstawny, a ponowne spotkanie z Davidem Amesem z pewnością podniosłoby ostateczną ocenę produkcji.
Włoska robota (2003)
Włoska robota F. Gary’ego Graya to właściwie powód, dla którego powstało to zestawienie. Tak! Uwielbiam ten remake klasycznego brytyjskiego filmu akcji z 1969 roku. Oczywiście nie oznacza to wcale, że inni też muszą piać z zachwytu, jednak do dziś nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Włoska robota z 2003 roku ma reputację niewypału. Produkcja Graya to przecież ewidentny i – co ważniejsze – kompetentny przebój. Twórcy nie udają, że silą się na coś więcej niż czystą zabawę. Zaproponowali zatem rzecz świeżą, urokliwą, wypełnioną po brzegi rewelacyjnym humorem, a jednocześnie nieuwłaczającą inteligencji widza. Zadowalającego efektu końcowego dopełnia odpowiednio dobrana plejada gwiazd. Włoska robota wybrzmiewa bez fałszywej nuty, z pełnym szacunkiem dla oryginału. Tak się robi remaki!
Kandydat (2004)
Podobnewpisy
Kiedy Jonathan Demme zdecydował się na zrealizowanie remake’u filmu Przeżyliśmy wojnę Johna Frankenheimera z 1962 roku, wiele osób zastanawiało się, po co w ogóle uwspółcześniać to arcydzieło i czy w ogóle polityczne intrygi oraz paranoje jeszcze na współczesnego widza działają. Chociaż Kandydat zebrał dobre recenzje, to obawy o brak zainteresowania podobnymi tematami wśród publiczności okazały się uzasadnione. Film Demme’a pod względem finansowym właściwie tylko się zwrócił. Dziwne to o tyle, że Kandydat to przecież porywający dramat, polityczny thriller, a nawet science fiction z rewelacyjnym Denzelem Washingtonem w roli głównej. Zdecydowanie godny remake mistrzowskiego filmu Frankenheimera, który skutecznie przeniesiono do naszych czasów i realiów.
King Kong (2005)
King Kong Petera Jacksona to drugi remake rewolucyjnego filmu z 1933 roku pod tym samym tytułem. Chociaż jego recenzje tuż po premierze były raczej przychylne, to nie zyskał jednoznacznej pochwały, na jaką ewidentnie zasługuje. Tym samym jego reputacja przez ostatnie 15 lat znacząco osłabła. Warto zauważyć jednak, że Peter Jackson w porównaniu do oryginału, jak również do remake’u z 1976 roku, ma dużo więcej publiczności do zaoferowania. Problem niedocenienia King Konga A.D. 2005 wynika najprawdopodobniej z faktu, że wcześniejsze produkcje oceniano głównie jako zjawisko. Były więc przede wszystkim wynikiem mariażu możliwości technicznych i wyobraźni twórców. Od samej historii ważniejszy był jednak efektowny pokaz z gigantyczną małpą w centrum opowiadania. Chociaż Jackson w swojej superprodukcji również zachwyca nas wspaniałymi efektami specjalnymi, to poza nimi jego King Kong to zupełnie inne od poprzedników zwierzę. Film twórcy Władcy Pierścieni to list miłosny do starego Hollywood z cudownymi kreacjami wszystkich występujących tutaj aktorów. To również opowiedziana z niezwykłą subtelnością historia o platonicznej miłości, która pod ciężarem ręki wielu innych twórców mogłaby stać się powodem do żartów. Peter Jackson, kręcąc King Konga, zrealizował swoje marzenia i zaproponował XXI-wiecznej publiczności kolejną rewolucyjną wersję klasyka. Zupełnie jednak inną niż oryginał, bo naznaczoną miłością do kina.