JOKER kontra BATMAN. Czy kapitalizm skończy się w Gotham?
Gotham jest niczym beczka prochu. Nierówności społeczne doprowadziły do podziałów klasowych, które wydają się nie do zasypania. Bogaci siedzą w swoich gigantycznych, podmiejskich rezydencjach, podczas gdy biedni zaczynają wychodzić na ulice, protestując przeciwko obowiązującemu porządkowi. Z banerami w rękach i antyestablishmentowymi okrzykami na ustach zakłócają przebieg publicznych uroczystości. Jednocześnie miasto zalewa fala przestępczości. Opuszczenie mieszkania po zmroku obarczone jest sporym ryzykiem. A wszystko to w przeddzień wyborów na burmistrza, odbywających się w cieniu tragedii – jeden z głównych kandydatów zostaje brutalnie zamordowany przez nieznanego, zamaskowanego sprawcę.
Którego filmu dotyczy powyższy opis? Jokera Todda Phillipsa czy Batmana Matta Reevesa? Jeżeli ktoś widział oba z tych filmów, to zapewne już wie, że skonstruowałem go w taki sposób, aby pasował zarówno do jednego, jak i drugiego. Joker i Batman mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. Oczywiście, w obu oglądamy losy postaci należących do uniwersum DC Comics. Oba zostały wyreżyserowane przez filmowców z pokaźnym dorobkiem, a wyprodukowane przez firmę Warner Brothers. W obu pojawiają się klarowne nawiązania do amerykańskiego kina lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, z Martinem Scorsese i Williamem Friedkinem na czele. Co jednak najistotniejsze, oba są drogimi, kosztującymi miliony dolarów blockbusterami1, w których wyeksponowane zostają wątki społeczne – stosunkowo rzadko obecne w tego rodzaju produkcjach, z gruntu eskapistycznych, odrealnionych.
Klown i nietoperz
Głównym bohaterem Jokera jest Arthur Fleck, mężczyzna cierpiący na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne2, żyjący na społecznym marginesie. Marzy o karierze komika, a na co dzień pracuje jako klown. Został adoptowany, w młodości był fizycznie i psychicznie maltretowany przez ojczyma. Ma za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Mieszka z przybraną matką (również chorą psychicznie) w obskurnym mieszkaniu. Koledzy z pracy nie chcą mieć z nim nic wspólnego, wyśmiewają go, traktują jak odszczepieńca. „Chłopaki się przy tobie stresują. Mają cię za dziwaka. Nie mogę tego dłużej tolerować” – tłumaczy w jednej z pierwszych scen filmu bezpośredni przełożony Arthura.
Jedyną formą pomocy, na jaką może liczyć bohater, są wizyty u przydzielonej z urzędu psychoterapeutki. Dobiegają one jednak końca, gdy władze miasta, ze względu na kryzys ekonomiczny, zaczynają ciąć koszty – pierwszą ofiarą polityki „zaciskania pasa” staje się opieka społeczna. Choć nie zostaje to wyeksplikowane w filmie wprost, jednym z zaburzeń psychicznych, na które cierpi Arthur, jest depresja. Bohater regularnie fantazjuje o śmierci, o czym świadczą chociażby wpisy z jego dziennika. Gdy w trzeciej scenie filmu psychoterapeutka kartkuje dziennik Arthura, na ekranie widoczny jest przez moment jeden z nich – protagonista opisuje w nim sytuację, w której znalazł na ulicy martwego człowieka. Wpis kończy się stwierdzeniem: „Nie chciałbym umrzeć z ludźmi stojącymi nade mną. Chcę, aby najpierw ludzie mnie zauważyli”. Pod wpisem znajduje się wymowny, nieprzetłumaczalny na język polski żart słowny: „I just hope my death makes more cents than my life”.
Tytułowy bohater filmu Matta Reevesa również wykazuje symptomy zaburzeń psychicznych. Głównym źródłem inspiracji dla jego wyglądu i zachowania był, zmarły śmiercią samobójczą, wokalista Nirvany – w rozmowie z dziennikarzem „Esquire’a” reżyser określił nawet protagonistę swojego filmu mianem „Batmana Kurta Cobaina”3. Stale powracającym motywem muzycznym, towarzyszącym Batmanowi, jest piosenka „Something in the Way”, w której Cobain, odwołując się do własnych wspomnień z młodości, fantazjuje na temat życia bez dachu nad głową, żywienia się trawą i surowymi rybami. Piosenka nie odnosi się tutaj, rzecz jasna, bezpośrednio do fizycznej sytuacji głównego bohatera (milionera, wykorzystującego swą pokaźną fortunę do walki z przestępczością), ale raczej do jego stanu ducha. Główny bohater filmu Reevesa prowadzi bowiem podwójne życie. Jako Batman uznawany jest, podobnie jak Joker, za „dziwaka”, „odszczepieńca”. Jako Bruce Wayne natomiast jest szanowanym obywatelem Gotham, należącym do jednej z dwóch rodzin założycielskich miasta. Różnicę tę znakomicie widać na przykładzie policjanta Martineza, który ma styczność z dwoma wcieleniami protagonisty. Za pierwszym razem nazywa go „cholernym poprańcem”, za drugim – uśmiecha się szeroko, unosząc rękę w geście powitania. Nie ulega jednak wątpliwości, że protagonista czuje się swobodniej w skórze Batmana – samotnika, funkcjonującego na społecznym marginesie. Co istotne, bohater filmu Reevesa stawia się w takiej pozycji świadomie, bohater filmu Phillipsa nie ma możliwości wyboru.
Wayne, podobnie jak Fleck, prowadzi dziennik, który staje się świadectwem jego wyobcowania. Fragment jednego z wpisów zostaje zaprezentowany widzom w postaci audialnej – jest czytany przez wcielającego się w głównego bohatera Roberta Pattinsona z offu: „Czwartek, 31 października. Na ulicach tłumy świętujących ludzi. Deszcz ich nie rusza. Gdzieś w tym chaosie kryją się szumowiny. Gotowe kąsać jak węże. Ale ja też tu jestem. Obserwuję. Dwa lata polowania po zmroku zrobiły ze mnie zwierzę nocne. Cele wybieram na chłodno. Miasto jest wielkie. Nie mogę być wszędzie. Ale oni nie wiedzą, gdzie będę”. Zaznajomiony z historią kina amerykańskiego widz momentalnie dostrzeże podobieństwo pomiędzy otwierającym monologiem Batmana a klasycznymi już monologami Travisa Bickle’a, głównego bohatera Taksówkarza Martina Scorsese4. Tak jak Bickle, Wayne również fantazjuje o „oczyszczaniu” miasta. Sytuuje się poza społeczeństwem, jednocześnie jako jego krytyk i potencjalny wybawca. Motywacja napędzająca bohaterów do działania także wydaje się podobna: jest mieszanką frustracji wynikającej ze stanu, w jakim znajduje się otaczających ich świat, oraz traumy z przeszłości, rzutującej na ich obecny stan psychiczny (w przypadku Bickle’a jest to wojna w Wietnamie, w przypadku Batmana zaś – morderstwo rodziców).
Poświęcam tyle miejsca opisom zaburzeń psychicznych obu bohaterów (z depresją na czele, określaną często mianem „choroby cywilizacyjnej”), ponieważ ich powszechność ściśle powiązana jest z dynamicznym rozwojem kapitalizmu – systemu, którego elementy, jak zamierzam udowodnić, zostają poddane krytyce zarówno w Jokerze, jak i Batmanie. Korelację pomiędzy wzrostem liczby chorób psychicznych a dominacją neoliberalnego modelu kapitalizmu wykazał chociażby Olivier James w książce Selfish Capitalist – na badania Jamesa powołuje się również Mark Fisher w swoim Realizmie kapitalistycznym, zachęcając do zadawania pytania: „Co jest nie tak z systemem, który zwiększa moją podatność na chorobę?”, w miejsce odwiecznego: „Co jest nie tak ze mną?”5.
Thomas Wayne
Choć są postaciami fikcyjnymi, Batman i Joker funkcjonują w rzeczywistości bardzo silnie naznaczonej kapitalistycznym piętnem. Władzę trzyma w rękach kasta najbogatszych obywateli, których symbolizują kolejno Thomas Wayne (Joker) i Carmine Falcone (Batman). Przyjrzyjmy się bliżej pierwszemu z nich – choćby z tego względu, że jest on jedynym bohaterem, który odgrywa istotną rolę zarówno w filmie Phillipsa, jak i Reevesa.
W Jokerze Thomas Wayne stanowi uosobienie starego porządku, kapitalistycznego podziału na bogatych (lepszych) i biednych (gorszych). Jest systematycznie portretowany jako antagonista: pozbawiony empatii biznesmen, gorliwie wyznający zasady darwinizmu społecznego. Po tym, jak trzech jego podwładnych zostało zamordowanych przez Arthura Flecka, Wayne udziela telewizyjnego wywiadu, w którym stwierdza: „To było działanie tchórza, który musi kryć twarz za maską. Zazdroszczącego tym, którym się powiodło, lecz zbyt przerażonego, by pokazać twarz. I dopóki tacy jak on się nie poprawią, ci z nas, którzy zadbali o swój los, będą postrzegać tych, którzy tego nie zrobili, jako klownów”. Linia podziału wyznaczona przez Wayne’a jest aż nadto widoczna: świat dzieli się w jego mniemaniu na tych, którzy potrafią wziąć los w swoje ręce, i na tych, którzy nie potrafią tego zrobić. Na drapieżców i ofiary, zwycięzców i przegranych6.
Podobnie jak w Jokerze, w Batmanie Thomas Wayne również jest bohaterem z pogranicza świata polityki i biznesu. Portretowany jest jednak w zdecydowanie bardziej pozytywny sposób. Jego postać przefiltrowana jest bowiem przez nostalgiczną perspektywę głównego bohatera. Ojciec stanowi dla Bruce’a wzór do naśladowania, a jego tragiczna śmierć staje się motorem napędowym prywatnej wendetty – wojny, którą Batman wypowiada przestępcom z Gotham. Perspektywa ta zostaje zaburzona, gdy na temat Wayne’a publicznie zaczyna wypowiadać się Riddler. W swoich nagraniach przedstawia on ojca protagonisty jako człowieka dwulicowego: przykładnego obywatela, potajemnie wchodzącego w układy z lokalnym gangsterem – Carminem Falcone. Na zlecenie Wayne’a miał zostać zamordowany dziennikarz Edward Elliot, pracujący nad uderzającym w jego rodzinę artykułem. Koniec końców, wizerunek ojca zostaje w oczach Batmana (a także widza) zrehabilitowany. Lokaj Alfred prostuje rewelacje Riddlera. Tłumaczy, że Wayne nie zlecił zabójstwa Elliota, lecz jedynie jego zastraszenie. Gdy dowiedział się o morderstwie, postanowił oddać się w ręce policji, przypłacając tę decyzję życiem. Subwersywny potencjał tkwiący w postaci Wayne’a nie zostaje więc tutaj w pełni wykorzystany.
1 Wyprodukowanie Jokera kosztowało około 70 milionów dolarów, Batmana natomiast – blisko 200 milionów.
2 W artykule Analysing Joker: an attempt to establish diagnosis for a film icon Valentin Yutievich Skryabin wskazuje, że bohater cierpi na „skomplikowaną mieszankę zaburzeń osobowości, przede wszystkim psychopatię i narcyzm (spełnia kryterium DSM-5 dla narcystycznego zaburzenia osobowości)”. Ponadto, autor zaznacza, że protagonista wykazuje cechy charakterystyczne dla depresji oraz tzw. „pseudobulbar affect” (choroby spowodowanej uszkodzeniem mózgu, przejawiającej się w niekontrolowanych napadach śmiechu). (V.Y. Skryabin, Analysing „Joker”: an attempt to establish diagnosis for a film icon, tłum. własne, „BJPsych Bulletin” 2020, nr 45, s. 329–332).
3 J. Davies, Director Matt Reeves Says The Batman Is Inspired by 1970s Cinema, 1980s Comic Books and… Nirvana, tłum. własne, dostęp online (9.07.2022): https://www.esquire.com/uk/culture/a38791912/matt-reeves-interview-the-batman/.
4 Matt Reeves przyznał zresztą w jednym ze swoich tweetów, że utwór Thank God for the Rain, pochodzący ze ścieżki dźwiękowej Taksówkarza, był dla niego najważniejszą inspiracją podczas pisania scenariusza Batmana. Reżyser miał słuchać go na „nieskończonym zapętleniu”.
5 „Zamiast zakładać, że to jednostka ma sobie poradzić z własnymi problemami, tj. zamiast akceptować rozpowszechnioną prywatyzację stresu, tak jak miało to miejsce w ciągu ostatnich 30 lat, powinniśmy zapytać: dlaczego pogodzono się z tym, że tak wielu ludzi, a zwłaszcza tak wielu młodych ludzi, jest dzisiaj chorych? «Plaga chorób psychicznych» w społeczeństwach kapitalistycznych sugerowałaby, że kapitalizm jest daleko od tego, by być jedynym naprawdę działającym systemem, że jest zasadniczo dysfunkcjonalny i że koszt tego, że wydaje się działać, jest bardzo wysoki” (M. Fisher, Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?, tłum. Andrzej Karalus, Warszawa 2020, s. 33).
6 Jak słusznie stwierdził bowiem Oliver James: „Najbardziej destrukcyjną toksyną Samolubnego Kapitalizmu jest namolnie forsowany pogląd, że materialny dobrobyt to klucz do samospełnienia, że tylko bogaci wygrywają i że droga na szczyt jest otwarta dla każdego, kto chce ciężko pracować, bez względu na pochodzenie rodzinne, etniczne czy społeczne – jeśli ci się nie uda, to winić za to trzeba tylko jedną osobę” (cyt. za: M.Fisher, op.cit., s. 55–56).