search
REKLAMA
Zestawienie

HORRORY, thrillery i dziwolągi, czyli filmy CYRKOWE, których NIE ZNASZ, a powinieneś

Dawid Konieczka

4 marca 2020

REKLAMA

La Strada (1954), reż. F. Fellini

Giulietta Masina i Anthony Quinn w filmie La Strada

Cyrk był niezwykle ważną inspiracją dla wielu dzieł Federica Felliniego, nic więc dziwnego, że jeden ze swoich najwybitniejszych filmów poświęcił właśnie jemu. Świat cyrkowców jest tu jednak przede wszystkim metaforą, swoistą synekdochą smutnego, bezwzględnego świata. Do tegoż trafia prostoduszna, naiwna Gelsomina (wspaniała Giulietta Masina), która, podobnie jak jej siostra przed nią, rozpoczyna swoją podróż z wędrownym siłaczem, Zampanò (Anthony Quinn). Mężczyzna jest zimnym, nadużywającym alkoholu gburem, a poczciwa Gelsomina wkrótce przekonuje się, że świat nie jest równie prosty i otwarty, co ona sama. Młoda kobieta zaczyna odczuwać sympatię do Zampana, ale ta nie zostaje odwzajemniona; wokół istnieje przede wszystkim oziębłość, złośliwość, egoizm i przemoc, a dobroć, której jest tak niewiele, zwykle pada ofiarą wyzysku. Film Felliniego wyraźnie wyrasta z kończącego się wówczas włoskiego neorealizmu, ale przechodzi już ku metaforyce i filmowemu modernizmowi. Ubóstwo, brud i smutek towarzyszące zarówno dwojgu wędrowców, jak i cyrkowcom, których później napotykają, stają się scenerią dramatu rozgrywającego się w sercu pociesznej Gelsominy, dla której w takim świecie nie ma miejsca.

Świat cyrku (1964), reż. H. Hathaway

Claudia Cardinale w filmie Świat Cyrku (Circus World)

Fabuła Świata cyrku opowiada o Matcie Mastersie (John Wayne), właścicielu popularnego cyrku w Stanach Zjednoczonych, który wpada na pomysł, by wyruszyć ze swoją trupą na wielkie tournée po Europie. W pomyśle mężczyzny tkwi jednak pewien ukryty cel: przy okazji podróży Masters chciałby odnaleźć przebywającą na Starym Kontynencie dawną miłość swojego życia, Lili (Rita Hayworth), będącą jednocześnie matką adoptowanej córki Matta, Toni (Claudia Cardinale). Ta ostatnia zaś nie wie ani o uczuciu, które kiedyś łączyło Lili i jej opiekuna, ani o przykrych konsekwencjach, które spowodowało. I chociaż intryga w filmie Henry’ego Hathawaya skonstruowana jest przyzwoicie, to Świat cyrku jest przede wszystkim popisem inscenizatorskiej maestrii reżysera. Hathaway tworzy wielkie cyrkowe widowisko dzięki wielu długim sekwencjom cyrkowych występów, które imponują zarówno rozmachem, jak i przepięknymi kostiumami i scenografią. Reżyser, podobnie jak DeMille w swoim Największym widowisku świata, niejednokrotnie okazuje swój podziw dla sztuki cyrkowej, skupiając się na długotrwałym pokazywaniu wyłącznie akrobatów, klaunów i zwierząt, lecz w przeciwieństwie do wcześniejszego filmu linia fabularna Świata cyrku jest dość wątła, przez co Hathawaya można oskarżać o efekciarstwo. Niemniej nie da się zaprzeczyć, że reżyserska kontrola stoi tu na najwyższym poziomie. Podziw wzbudzają także efekty specjalne, które najpełniejszy wyraz znajdują w scenach katastroficznych, również obecnych w Świecie cyrku. Obejrzenie tego filmu na wielkim ekranie w 1964 roku musiało być niemałym przeżyciem.

Święta krew (1989), reż. A. Jodorowsky

Kadr z filmu "Święta krew"

Przenosimy się nie tylko w czasie, aż o dwadzieścia pięć lat, ale też w zupełnie inne rejony kina, choć trzeba otwarcie przyznać, że Świat cyrku łączy ze Świętą krwią jedno — imponujący, audiowizualny rozmach, choć rozumiany w odmienny sposób. Oto śledzimy losy Fenixa (Adán Jodorowsky), młodego chłopaka dorastającego w cyrku, gdzie pracuje zarówno jego ojciec, apodyktyczny prostak, jak i będąca religijną fanatyczką matka. W cyrku, nierzadko na oczach małego Fenixa, dochodzi do wielu przykrych, brutalnych, a czasem wręcz krwawych wydarzeń. Wszystko to odciska się bardzo dotkliwym piętnem na dorosłym już Fenixie (Axel Jodorowsky), który, nie mogąc poradzić sobie z traumatycznymi wydarzeniami z dzieciństwa, wciąż jest silnie związany z cyrkowymi postaciami i sztuczkami. Święta krew to przykład kina absolutnie autorskiego, a przy tym bardzo specyficznego. Reżyser, Alejandro Jodorowsky, z niesamowitą swobodą posługuje się groteską, kampem, giallo, estetyką cyrkowego spektaklu, mistycyzmem i symbolizmem, czyniąc ze swojego dzieła hipnotyzującą, surrealistyczną mieszankę mieniącą się feerią barw, niezwykłych postaci i wydarzeń na pograniczu jawy i halucynacji. A przy tym nie traci z oczu intrygującego wątku fabularnego, organicznie zrośniętego z tą oniryczną, czasem odpychającą, a czasem fascynującą warstwą audiowizualną. Święta krew to estetyczne przeżycie, w które widz albo da się w pełni pochłonąć, albo szybko się od niego odbije.

Hiszpański cyrk (2010), reż. Á. de la Iglesia

Balada Triste de Trompeta

Zostajemy jeszcze chwilę w świecie groteski, fantasmagorii i niejednoznaczności. Jednakże jeśli ktoś miałby opory, by Świętą krew nazwać filmem szalonym, to w przypadku Smutnej ballady na trąbkę (bo taki tytuł w rzeczywistości nosi film Álexa de la Iglesii, dalece odmienny od absurdalnej decyzji translatorskiej dystrybutora) nie ma już najmniejszych wątpliwości. Dzieło hiszpańskiego reżysera, słynącego zresztą z niecodziennych rozwiązań estetycznych, bywa niezwykle smutne, zaskakująco brutalne, absurdalnie komiczne i niejednokrotnie odrealnione. A wszystko to zebrane w dziwną, przerysowaną fabułę, będącą jednocześnie parabolą zmagającej się z faszystowską przeszłością Hiszpanii. Bohaterem Hiszpańskiego cyrku/Smutnej ballady na trąbkę jest Javier (Carlos Areces), smutny klaun, który właśnie rozpoczyna pracę w cyrku. Jako dziecko Javier na własnej skórze doświadczył represji reżimu generała Franco, którego ofiarą stał się jego ojciec, również artysta cyrkowy. W obliczu traumy Javier wyrósł na skrytego, nieśmiałego i bardzo naiwnego mężczyznę, zderzając się z agresywnością i bezwzględnością otaczających go realiów, uosabianych w filmie przez innego klauna, Sergio (Antonio de la Torre). Na domiar złego Javier zakochuje się w ukochanej wspomnianego brutala, Natalii (Carolina Bang). W filmie de la Iglesii splatają się drastycznie odmienne estetyki: niedorzeczny humor współistnieje z horrorem wojny i międzyludzkiej przemocy i chwilami nie sposób stwierdzić, czy to już senny koszmar, czy jeszcze błazeńska fantazja. Kino Hiszpana jest bardzo wymagające, dynamiczne i eklektyczne, i bez wątpienia szalone.

Woda dla słoni (2011), reż. F. Lawrence

Robert Pattinson i Reese Witherspoon w filmie "Woda dla słoni"

Na koniec tego zestawienia rasowy melodramat, w którym cyrk jest miejscem narodzin wielkiej miłości. W Wodzie dla słoni towarzyszymy młodemu, pozbawionemu rodziny i perspektyw Jacobowi Jankowskiemu (Robert Pattinson), który przypadkowo trafia do podróżującej po Stanach Zjednoczonych trupy cyrkowej. Niedoszły absolwent weterynarii znajduje swoje miejsce wśród artystów i po pewnym czasie zjednuje sobie ich przychylność. Wpada w oko zwłaszcza żonie dyrektora, Marlenie (Reese Witherspoon), jednakże ten okazuje się sadystycznym materialistą, nie tylko stając na drodze kochanków do szczęścia, lecz także maltretując nową podopieczną Jacoba, słonicę Rosie. W Wodzie dla słoni najważniejsze pozostaje ogromne uczucie, które łączy zakochanych, próbujących odnaleźć nie tylko szczęście, lecz także swoje miejsce w świecie. Akcja filmu Francisa Lawrence’a rozgrywa się bowiem w czasach Wielkiego Kryzysu, a cyrkowcy są tutaj społecznymi wyrzutkami pragnącymi jedynie mieć dach nad głową, jedzenie i chociaż minimalną satysfakcję z życia. W Wodzie dla słoni widzimy ponadto dwie twarze tego biznesu. Jedną reprezentuje dyrektor cyrku, August (Christoph Waltz), oraz jego poplecznicy, będący nastawionymi wyłącznie na zysk i dobra doczesne okrutnikami, drugą zaś stanowią szeregowi akrobaci, klauni i „dziwolągi”, którzy, choć specyficzni, trzymają się razem i starają się przeżyć wspólnie z dnia na dzień, czerpiąc radość z małych rzeczy.

Dawid Konieczka

Dawid Konieczka

W kinie szuka przede wszystkim kreatywności, wieloznaczności i autentycznych emocji, oglądając praktycznie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Darzy szczególną sympatią filmy irańskie, science fiction i te, które mówią coś więcej o człowieku. Poza filmami poświęca czas na inną, mniej docenioną sztukę gier wideo, szuka fascynujących książek, ogląda piłkę nożną, nie wyrasta z miłości do paleontologii i zastanawia się, dlaczego świat jest tak dziwny. Próbuje wprowadzać do swojego życia szczyptę ekologii, garść filozofii i jeszcze więcej psychologii.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA