FILMY SUPERBOHATERSKIE, które zostały SKASOWANE, a mogły okazać się ŚWIETNE
W czasach kiedy wielkie studia zaczęły kasować już gotowe projekty (patrz: Batgirl), zatrzymanie prac nad filmem na etapie preprodukcji wydaje się niewinnym czynem, jednak w historii kina znalazło się przynajmniej kilka projektów, które rzeczywiście mogły skończyć jako świetne filmy, gdyby tylko dano im na to szansę.
Dziś o tych superbohaterskich.
Trzeci „Batman” Tima Burtona
Ironia losu. Gdy Tim Burton odmówił włodarzom Warner Bros. nakręcenia sequela Batmana, ci przekonali go, dając pełną swobodę twórczą przy Powrocie Batmana. Kiedy z niej skorzystał, odsunęli go od trzeciego filmu, bojąc się kolejnego kontrowersyjnego tytułu. A trzeci Batman Tima Burtona miał powstać. Według przecieków głównym złoczyńcą miał być Riddler (w tej roli widziano Robina Williamsa, który brać miał udział już w wyścigu o rolę Jokera w Batmanie z 1989 roku), główny bohater miał zyskać pomocnika w postaci Robina, a powrócić miał też wątek Seliny Kyle. Zamiast tego studio zasugerowało Burtonowi, że może chciałby zająć się czymś innym, a w trzecim Batmanie pozostać jedynie producentem. Do roli reżysera zatrudniono zaś Joela Schumachera, a reszta jest już historią…
„Batman: Rok pierwszy” według Darrena Aronofsky'ego
Po premierze Batmana i Robina wspomnianego wyżej Joela Schumachera marka znalazła się na ostrym zakręcie. Warner rozmawiał z wieloma twórcami na temat możliwości stworzenia w jej ramach czegoś świeżego, a wśród pomysłów była ekranizacja kultowego Roku pierwszego Franka Millera (co zresztą finalnie zmaterializowało się w Batmanie – Początku, który również skupiał się na bohaterze dopiero przeistaczającym się w kreaturę z Gotham).
Studio wybrało nawet reżysera w postaci Darrena Aronofsky’ego, który obiecywał mroczny, realistyczny obraz utrzymany w konwencji noir film z ograniczonym budżetem. Co ciekawe, twórca planował całkiem zmienioną wersję oryginalnej historii. Bruce Wayne, po morderstwie swoich rodziców, zniknąć miał w mrocznych zaułkach Gotham City, gdzie odnaleźć go miał Big Al, mechanik samochodowy. Bruce dorastałby, pracując w warsztacie i jednocześnie obserwując przemoc i bezprawie szerzące się na ulicach, co miało doprowadzić go do przyjęcia tożsamości Batmana…
„Batman: Rok pierwszy” według sióstr Wachowskich
O przedstawienie swojego pomysłu na Rok pierwszy poproszono także siostry Wachowskie, które opracować miały wstępny szkic scenariusza, bardzo bliski komiksowi Franka Millera. Ostatecznie siostry wolały się jednak skupić na sequelach Matrixa. Skutek oczywiście podzielił widzów. Jak byłoby ich z Batmanem? Tego się nie dowiemy, ale w mojej ocenie filmografia sióstr to jedna z najciekawszych współczesnego Hollywood i bardzo chętnie obejrzałbym ich spojrzenie na Gotham City i jego mieszkańców.
„The Batman” Bena Afflecka
Ostatnim z (licznych) pomysłów na filmowego Batmana, który chciałbym tu przedstawić, jest The Batman Bena Afflecka. Może nie wszyscy pamiętają, ale przed zatrudnieniem Matta Reevesa kolejny film o Batmanie miał być częścią uniwersum DC, a napisać, wyreżyserować miał go Ben Affleck, który zagrałby również tytułową rolę. Jego film miał mieć z jednej strony bondowski sznyt, z drugiej mocno opierać się na całej historii ekranizowanej postaci. Bez wątpienia dostalibyśmy obraz zupełnie inny od Batmana z Robertem Pattinsonem. Nie wiem, czy lepszy (mogłoby być trudno!), ale na pewno ciekawy.
„Superman Lives” Tima Burtona
Mimo szorstkiego rozstania z filmowym Batmanem, w drugiej połowie lat 90. Timowi Burtonowi zaproponowano przeniesienie na wielki ekran przygód innego herosa DC, samego Supermana. Projekt znany jako Superman Lives był już w dalekiej fazie preprodukcji, zobaczyć mogliśmy projekty scen, kostiumy, a nawet odtwórcę tytułowej roli w trykocie ostatniego syna planety Krypton, a tego zagrać miał nie kto inny jak Nicolas Cage. Burton pracował nad projektem rok, a Warner Bros. wydało na niego 30 milionów dolarów, zanim postanowiło zrezygnować z realizacji filmu. Więcej o procesie dowiedzieć się można z filmu dokumentalnego pt. The Death of „Superman Lives”: What Happened?, a uniwersum Supermana-Burtona ożyło na chwilkę w tegorocznym Flashu.
„Justice League Mortal” George'a Millera
Chwilę przed oficjalnym startem konkurencyjnego Marvel Cinematic Universe zaczęły się prace nad kinową wersją Ligi Sprawiedliwości. Projekt powierzono George’owi Millerowi (seria Mad Max), a w obsadzie widziano m.in. Armiego Hammera (jako Batmana), Megan Gale (jako Wonder Woman), Commona (jako Zieloną Latarnię) i D.J. Cotrona (jako Supermana). Film zatrzymał się jednak na późnym etapie preprodukcji, kiedy strajk scenarzystów opóźnił wymagane zdaniem studia poprawki scenariusza i całość ostatecznie trafiła do kosza, a Warner postanowił skupić się na innych projektach. Ale Liga Sprawiedliwości od twórcy Mad Maksa: Na drodze gniewu brzmi ciekawie, prawda?
„Green Arrow: Escape from Super Max” Davida S. Goyera
Kolejny projekt z wczesnych lat dwutysięcznych. W filmie, który napisać i wyreżyserować miał David S. Goyer (współscenarzysta m.in. trylogii Nolana czy Człowieka ze stali), Green Arrow miał zostać wrobiony w morderstwo i zesłany to więzienia dla superprzestępców, gdzie planować miał ucieczkę i odzyskanie dobrego imienia. Całość brzmi bardzo oryginalnie, wpisywała się w tradycję amerykańskich produkcji o ucieczce z więzienia, a dodatkowo miała być wypełniona easter eggami, na które składać się mieli złoczyńcy odsiadujący wyrok wraz z Green Arrowem i stanowiący panteon villainów uniwersum DC. Trudno powiedzieć, dlaczego film ostatecznie nie powstał.
„Spider-Man” Jamesa Camerona
W latach 90. nie kto inny jak James Cameron, twórca Terminatora i Titanica, pracował nad swoim filmem o Spider-Manie. Film ostatecznie oczywiście nie powstał, a do sieci wciąż trafiają różne przecieki na temat produkcji, często wzajemnie się wykluczające. Raz przeczytać można, że w filmie Spider-Man miał zmierzyć się z Electro i Sandmanem, innym, że z Doktorem Octopusem (w tej roli wystąpić miał Arnold Schwarzenegger), a jeszcze innym, że z Green Goblinem. Dość spójnie jednak mówi się o zaskakujących, kontrowersyjnych wręcz scenach jako nocne polucje Petera, które miały zamieniać jego pokój w pajęczy labirynt czy seks chłopaka MJ na Moście Brooklińskim. Pod koniec lat 90. Marvel sprzedał ponownie prawa do ekranizacji postaci, tym razem Sony i projekt Camerona umarł śmiercią naturalną.
„Spider-Man 4” Sama Raimiego
Długo przed tym, jak Tom Holland został Spider-Manem w MCU, a nawet chwilę przed tym, jak kultowy czerwono-niebieski strój założył Andrew Garfield, trwała preprodukcja Spider-Mana 4 z Tobeyem Maguire’em powracającym do roli i Samem Raimim po raz czwarty zasiadającym na stołku reżysera. Niestety, konflikt między Raimim a Sony, który pojawił się już na planie trójki, kiedy to na twórcy Martwego zła wymuszono obecność Venoma w filmie, tylko się pogłębiał. Studio miało nie być zadowolone z wyboru villaina do kolejnego filmu (miał być to Vulture) i w końcu obie strony się rozeszły, a Sony zaczęło planować reboot serii. Udany zresztą, ale wciąż Spider-Man 4 mógł być dzisiaj klasykiem kina superbohaterskiego na miarę poprzednich części serii Raimiego.
„X-23” Jamesa Mangolda
Krótko po premierze doskonale przyjętego Logana reżyser James Mangold zapowiedział, że trwają wczesne prace nad spin-offem o X-23, w którym „córkę” Logana ponownie miała zagrać Dafne Keen. Projekt ten upadł jednak jak wszystkie inne (z wyjątkiem trzeciego Deadpoola) plany Foxa względem mutantów ze znanego wszystkim powodu: kupna studia przez Disneya i zamknięcia trwającego od 2000 roku uniwersum oraz ostrożnemu wciąganiu mutantów do MCU. Szkoda, bo Mangold doskonale czuł ten świat i chętnie zobaczyłbym trzeci film reżysera w jego ramach.
Który z tych tytułów obejrzelibyście najchętniej?