ENNIO MORRICONE. 90 najlepszych soundtracków

Bugsy (reż. B. Levinson, 1991)
Morricone jest mistrzem trąbki – chyba nie ma drugiego kompozytora, który potrafiłby na tyle rozmaitych sposobów wykorzystywać ten instrument. Z pewnością ma do niego sentyment, no i dysponuje wiedzą praktyka: grał na trąbce w młodości. W gangsterskim romansie Levinsona trąbka chwilami czaruje pełnym pasji, zmysłowym i uwodzicielskim brzmieniem, by za moment wydać z siebie dźwięki absolutnego smutku i samotności.
W sieci (reż. B. Levinson, 1994)
Demi Moore gra szefową, która postanawia zemścić się na swoim podwładnym, jednocześnie byłym kochanku, w którego wciela się Michael Douglas – stara się wrobić go w molestowanie seksualne. Ten w połowie thriller, a w połowie dramat sądowy, był swego czasu sporym hitem. Z pewnością przyczynił się do tego soundtrack Morricone – tam, gdzie trzeba, umiejętnie kreujący duszną atmosferę osaczenia; w innych miejscach wzbudzający nadzieję i podniosły, bo przecież ostatecznie zwycięża sprawiedliwość.
Wilk (reż. M. Nichols, 1994)
Jack Nicholson jako przechodzący transformację w wilkołaka mężczyzna i Michelle Pfeiffer jako towarzysząca mu w tym procesie kobieta. Ta wilkołacka wersja Cronenbergowskiej Muchy odznacza się specyficznym klimatem. W jego kreacji pomaga grząska ścieżka dźwiękowa, pełna lepkich i wilgotnych nut, przywodzących na myśl krople deszczu spływające z gotyckiej katedry.
Sprzedawca marzeń (reż. G. Tornatore, 1995)
Kolejny w dorobku Tornatore pean na cześć starego kina. Przyjezdny z kamerą wprowadza radość i szczęście w życie sennego miasteczka. Dzięki Morricone całość wypełnia się słońcem i gwarem Sycylii; jego muzyka oddaje żart i humor scenariusza, nie zapominając przy tym o kreowaniu tak ważnego dla całości klimatu nostalgii.
Lolita (reż. A. Lyne, 1997)
W jaki sposób historię starzejącego się mężczyzny, który przeżywa erotyczną fascynację nastolatką – uczynić piękną? Wystarczy oprzeć całość na wybitnej literaturze i zilustrować muzyką Ennio Morricone. Soundtrack do filmu Lyne’a absolutnie nie kojarzy się z erotyzmem, nie ma w nim także niczego wulgarnego. To bardzo subtelna muzyka, która po pierwszym wysłuchaniu może ulecieć nam z pamięci – ale już po drugim i trzecim z pewnością dojrzeje w nas i urośnie. Impresyjne dźwięki Morricone kojarzą się z młodą, niewinną dziewczyną i malują nam przed oczami obraz Lolity takiej, jaką była w oczach Humberta – słodkiej, zachwycającej, jedynej i przeznaczonej; światłości jego życia, ognia jego lędźwi, jego grzechu i jego duszy.
Droga przez piekło (reż. O. Stone, 1997)
Ten film Olivera Stone’a zasługuje na pamięć potomnych nie tylko dzięki gwiazdorskiej obsadzie: Sean Penn, Nick Nolte, Joaquin Phoenix, Billy Bob Thornton, Liv Tyler, no i Jennifer Lopez w sukience o kolorze pomarańczy. To także ścieżka dźwiękowa do tego obrazu nie pozwala o sobie zapomnieć już po seansie. Muzyka nosi na sobie wyraźny Morriconowski stempel dzięki fletni, harmonijce oraz operowemu, kobiecemu śpiewowi. Dzięki tym dźwiękom czujemy się tak, jakbyśmy wraz z bohaterem przemierzali upalne amerykańskie Południe, pełne zbrodni i latynoskich wpływów.
Il quarto re (reż. S. Reali, 1997)
Kolejny przykład na to, że Morricone poświęca równie dużo uwagi produkcjom telewizyjnym, co tym przeznaczonym do kina. Tym razem wraz z jego melodiami cofamy się do czasów Chrystusa – tytułowy „czwarty król” to prosty pasterz, który pomaga Trzem Królom trafić do Betlejem. „Pasterskie” instrumenty wskrzeszają odległą rzeczywistość, jednak Morricone nie sadza nas w tym wehikule czasu sam. To kolejna ścieżka dźwiękowa stworzona we współpracy z synem, Andreą.
Upiór w operze (reż. D. Argento, 1998)
Podobne wpisy
Klasyczna powieść Gastona Leroux doczekała się wielu adaptacji. Najsłynniejsze są oczywiście te oparte na musicalu Andrew Lloyda Webbera; warto jednak pamiętać i o tym, że także Ennio Morricone dokonał własnej muzycznej interpretacji tej słynnej historii. Nietypowej i autorskiej, bo dalekiej od osuwania się w gotycki kicz. Równie oryginalna była interpretacja utworu dokonana przez Dario Argento. Włoch w swoim stylu podlał całość krwią i seksem, wyciskając z tej historii całą perwersję. Jego Christina – w tej roli obsadził swoją córkę, Asię Argento – nie wstydzi się pożądania, jakie czuje względem Erika, czyli Upiora (który w tym filmie po raz pierwszy nie nosi maski). To z nim chce być na końcu, nie z mdłym Raoulem.
1900: Człowiek legenda (reż. G. Tornatore, 1998)
Muzyka jest niejako osią i centrum tego stylowego filmu z popisową rolą Tima Rotha. Aktor gra tutaj pianistę i to dźwięki jego instrumentu zachwycają najbardziej (przepiękny, bardzo kameralny motyw miłosny) – pianino chyba w żadnym innym soundtracku Morricone nie doczekało się równie dużej uwagi i czułości. 1900: Człowiek legenda to także dzieło wypełnione po brzegi brzmieniem belle epoque. To opowieść o przełomie wieków i bezpowrotnym odchodzeniu pewnej rzeczywistości, głośnej od knajp i niezachwianej wiary w potęgę Europy.
Misja na Marsa (reż. B. De Palma, 2000)
https://www.youtube.com/watch?v=17kEXx1u-AE
To SF z przełomu tysiącleci do dzisiaj dzieli widownię: głównie ze względu na kontrowersyjne zakończenie. Jednak nawet malkontenci nie mogą chyba narzekać na ścieżkę dźwiękową Morricone. By wystrzelić nas w kosmos, kompozytor zamiast elektronicznego futuryzmu sięga po muzykę symfoniczną i niebiańskie chóry, kreując wrażenie unoszenia się w niebycie, lekkości i kontaktu z czymś nieskończenie wielkim. Soundtrack utkany z marzeń, budzący w człowieku pragnienie wzlecenia do miejsc dla niego niedostępnych.